Trzymając się za ręce
i z wielkim uśmiechem na twarzy poszliśmy do reszty. Bawili i śmiali się
w najlepsze. Niby dorośli, a jeszcze się bawią. Zobaczyli przelotnie, że już
jesteśmy i dalej wrócili do zabawy. Zaśmiałam się cicho. Louis spojrzał na nas
dziwnym wzrokiem zjeżdżąc na nasze splecione dłonie. Uspokoił wszystkich i dał
znać, aby popatrzyli na nas. Wszyscy zobaczywszy nas posłali pytające
spojrzenia, oprócz Nialla.
- Drugi raz, to ja już się nie nabiorę. – powiedział, a ja z
Zaynem zaśmialiśmy się. Przytulił mnie do siebie jeszcze bliżej i złożył na
moich wargach pocałunek. Usłyszałam przy tym „Uuuu…”
- No to gratulacje! – wszyscy zaczeli składać mi
życzenia. Nie rozumiem po co ludzie to
robią. No bo jeśli ludzie naprawdę się
kochają, to nic ich nie rozłączy i żadne głupie życzenia nie są im potrzebne.
Jako że byłam w tedy miła podziękowałam im za to.
- Skoro wy powiedzieliście, to my też musimy. – Harry spojrzał na Kate. Oni uśmiechnęli się
do siebie i pocałowali.
- Wiedziałam! – krzyknęłam na co para się zaśmiała. Znowu
zaczeli składać życzenia. Zawsze byłam w nich słaba i mówiłam „Wszystkiego
najlepszego!”, a tamten czekając na część dalszą szczerzył się i czekał. „ A
gdzie dalsza część?” Wtedy zawsze wzruszałam ramionami i mówiłam, że nie ma. Ja
to jednak jestem genialna. Gdy przyszła moja kolej na te zdupcone życzenia nie wiedziałam co powiedzieć. W końcu nie
codziennie twoja przyjaciółka ma chłopaka.
- No więc tak… - chwila na przemyślenie. – Jak się na serio
kochacie to życzenia są niezbędne, a tak przy okazji to nie umiem wymyślać,
więc nie obrazicie się jeśli powiem wam tylko gratulacje? – zdziwili się, nie
wiedzieli co powiedzieć. Chciało mi się z nich śmiać, ale nie wypadało.
- Jasne, że nie i dzięki za szczerość. – uścisną mnie Harry,
a potem Kate. Podeszłam do swojego chłopaka… jak to pięknie brzmi i to mój
pierwszy. Nie wiedziałam jak mam w takim razie się zachować, ale zaufam
Zaynowi, chyba także o to w związku chodzi. Przytuliłam się, a on korzystając z
okazji wskoczył ze mną do basenu.
Bawiliśmy się tak do późna. Razem z Kate nie chciałyśmy
wracać do domu. Chłopcy zaproponowali, abyśmy zostały u nich. Z chęcią
zgodziłyśmy się.
- Zayn dasz mi jakąś bluzkę do spania? – zapytałam się gdy
byliśmy w pokoju mulata.
- Jak dla mnie możesz spać bez niczego. – uśmiechną się
zadziornie.
- Zayn! – walnęłam go w lekko w ramię. Zaśmiał się i wyją
jakąś bluzkę. Rzucił ją we mnie. – Ej no! – oburzyłam się.
- Jednak mam dobrego cela. – śmiał się.
- To nie jest śmieszne. – wystawiłam mu język i poszłam do
łazienki. Tam umyłam się, opłukałam jamę ustną, bo nie miałam szczoteczki do
zębów. Założyłam koszulkę Zayna, która była koloru zielonego z jakimś napisem. Przykrywała
moją pupcie więc nie była aż tak bardzo zła. Wyszłam z łazienki i skierowałam
się do pokoju mojego chłopaka. Lecz nie zastałam go tam. Gdy miałam zapalać już
światło poczułam czyjeś dłonie na mojej talii, które podnoszą mnie do góry.
- Aaaaa… - krzyknęłam ze strachu. Ten ktoś przyłożył mi rękę
do ust, przez co nie miałam jak krzyknąć. Nagle sobie coś uświadomiłam. Te słonie,
dotyk, dreszczyk i zapach. Zayn. przestałam krzyczeć, a raczej próbować i wić
się. Zapewne chciał mnie przestraszyć i udało się jemu. Położył mnie delikatnie
na łóżku i od razu wpił się w moje wargi. Uśmiechną się przez pocałunek. Wpadł mi
do głowy genialny pomysł. Odepchnęłam go od siebie i strzeliłam tak zwanego Focha.
On zdziwiony nie wiedział co ma zrobić.
- Dobranoc Zayn. –
odwróciłam i przykryłam się kocem. Mulat dalej był chyba w szoku, bo nic nie
odpowiedział.
- Skąd wiedziałaś, że to ja? – zaśmiałam się.
- Ciebie nie da się pomylić z kimś innym.
- Ale na początku nie wiedziałaś.
- Tak, bo mnie przestraszyłeś i nie myślałam racjonalnie.
- To po czym mnie poznałaś? – odwrócił się do mnie przodem. Zagryzł
dolną wargę, przy czym się zarumieniłam. Dobrze, że było ciemno, inaczej by to
zobaczył.
- Po dotyku twoich dłoni, oddechu, zapachu i takiego
charakterystycznego dreszczyku. – zadowolony z mojej odpowiedzi pocałował mnie
czule w usta.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
- Teraz nie musimy udawać przed Twoimi rodzicami. – oboje zaczeliśmy
śmiać się z tamtego incydentu. Co ja poradzę, że mówię co mi ślina na niesie nie
patrząc na konsekwencję?
- To właściwie też w tedy był mój pierwszy pocałunek. –
uśmiechnęłam sięna wspomnienie tamtego momentu.
- Tak, ale mogło być romantyczniej, dokładniej…
- Tak jak było idealnie i najlepiej. – zapewniłam go i dałam
całusa. – umiesz jeździć konno?
- Siedziałem tylko kilka razy na koniu.
- Szkoda…
- A dlaczego pytasz?
- Bo myślałam, żeby kiedyś wybrać się w taką przejażdżkę. –
zaczęłam rozmarzać.
- Kiedyś chciałem, ale rodzice nie pozwolili mi. Ale mogę
się nauczyć.
- Jak nie chcesz to ja Cię nie zmuszam. Po prostu tak
pomyślałam. Zapomnij o tym.
- Mógłbym zobaczyć jak jeździsz? – zapytał się po chwili
ciszy.
- Jasne, może jutro?
- Mi pasuje. – uśmiechną się szeroko.
- W takim razie dobranoc, muszę się wyspać.
- Dobranoc.
Czyjeś krzyki obudziły mnie z pięknej krainy Morfeusza. Nie było
koło mnie Zayna, więc postanowiłam już wstać. Na dworze było chłodniej niż wczoraj.
Z szafy Zayna wyciągnęłam szarą bluzkę. Chyba się nie obrazi, pomyślałam. Założyłam
wczorajsze krótkie spodenki, bluzkę i oczywiście bieliznę. Wypłukałam jamę
ustną ogarnęłam włosy i zeszłam na dół. Tam każdy biegał, coś robił, krzyczał…
- Hej, już wstałaś. – naglę się uspokoiło i usłyszałam
Harrego.
- Właśnie miałem Cię budzić. – podszedł do mnie Zayn.
Przytulił i pocałował mnie na przywitanie.
-Naprawdę, możecie oszczędzić nas tym widokiem od samego
rana. – powiedział Louis.
- Nic nie mówiłem, jak całowałeś się z Eleanor. – zaśmiał się
Zayn. Pasiasty tylko wzruszył ramionami i zaczął jeść marchewkę.
- Zapraszam do kuchni na pyszne i pożywne śniadanie. –
krzyknął Liam. Usiadłam obok Zayna i Nialla. Na śniadanie Liam przygotował
pyszne tosty i jajecznicę. Przy jedzeniu oczywiście wszyscy rozmawialiśmy,
śmialiśmy się. Gdy skończyłam jeść podziękowałam i razem z Zaynem
posprzątaliśmy.
- Może jak skończymy pojedziemy do stadniny? – dałam propozycję.
- Jasne, a może zapytać się jeszcze Kate?
- To dobry pomysł. Harry pewnie też chciał by zobaczyć. –
uśmiechnęłam się. Gdy skończyliśmy zapytałam się Kate, czy by chciała. Zgodziła
się z chęcią. W czwórkę pojechaliśmy pod stadninę. Myślałyśmy czy przebrać się
w specjalne ubrania na jazdę, ale odpuściłyśmy sobie.
- Poczekajcie przed stajnią my idziemy tylko po konie. –
zgodzili się. Postanowiłyśmy pojechać na oklep. Założyłam ogłowie Lucyferowi i
czekałam na Kate. Razem wyszłyśmy ze stajni i wsiadłyśmy na nasze rumaki. Kate
wsiadła na Credita, który był niższy od mojego i był koloru kasztanowego.
- Jak byście chcieli, mogłybyśmy was troszkę nauczyć. –
dałam propozycję.
- Jak chcecie, to oczywiście. – odpowiedzieli zgodnie. Tak jak
chcieli pokazałyśmy co umiemy. Byli w szoku, ale mówili, że to nic trudnego i
szybko się nauczą. Dałyśmy konie do potrzymania chłopakom, a my poszłyśmy po
siodła. Gdy wróciłyśmy zaczęłyśmy się głośno śmiać. Oni przerażeni stali jak
najdalej od ogierów. Dalej śmiejąc się założyliśmy siodła.
- Ja nie wchodzę na niego. – powiedział Zayn.
- Dlaczego?
- On jest duży i straszny.
- Oj no, przesadzasz. Przywitaj się z nim.
- A jak on się w ogóle nazywa?
- Lucyfer. – zauważyłam, że Kate ma taki sam problem z
Harrym. – Jesteście chłopakami i boicie się zwierząt?
- Nie. – odpowiedzieli razem.
- No to wchodzie. – w końcu weszli na konie. Mieli przestraszone
miny i wyglądali śmiesznie. Powiedziałam kilka rzeczy na co powinien zwracać
uwagę, co powinien robić. Chodziłam stępem (normalny chód konia), a Zaynowi
kazałam wstawać i siadać.
- Po co mam to robić? – zapytał się.
- Zaraz zobaczysz. – jeszcze chwilę tak robił. Popędziłam konia,
a on zaczął kłusować ( to taki szybszy chód). Zayn przestraszony nie wiedział
co ma robić.
- Rób to co wcześniej. – podpowiedziałam jemu. Zaczął to
robić, ale nie udawało się to jemu. Zatrzymałam się i koń też. Zaczęłam
tłumaczyć na co polega anglezowanie (czyli wstawanie i siadanie w siodle). Próbowaliśmy
tak cały czas aż się zmęczył.
- Dobra, to nie jest jednak łatwe jak się wydaje. –
zaśmiałam się cicho z satysfakcji. Podeszła do mnie Kate i zaczęłyśmy się
śmiać. Chłopakom nic nie wychodziło i byli bardzo zmęczeni. Zeszli z koni, my
je rozsiodłałyśmy, a chłopaki patrzyli na to co robimy. Odniosłam siodło i
pożegnałam się z Lucysiem.
-------------------Hej! W końcu dodałam! Ten tydzień był okropny! Trzy sprawdziany, codziennie kartkówki, rozprawka, reportaż, referat z biologi. Mam nadzieję, że docenicie to ;) PRZECZYTAŁEŚ= SKOMENTUJ! wpisujcie w komentarzach swoje blogi,a ja postaram się je przeczytać ;) To do następnego! ;p
Hej, hej! :)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział !:)
Uwielbiam<3
Nie wiem jak ty to robisz, że wena cię nie odstępuje<3 Zazdroszczę z całych sił! :)
Ja juz chcę nowy rozdział*.* Dodaj go szyybko! :)
+ u mnie nowy rozdział
http://hello-in-my-world.blogspot.com
Liczę na twoją opinie<3
Całuję! :)
A w swoim prawdziwym życiu jeździsz konno?Bo ja jeżdżę :)
OdpowiedzUsuńAa rozdział jest świetny i wieem też mam kartkówki i testy i nie mam zabardzo czasu na pisanie bloga może wejdziesz?
http://up-all-night-1d.blogspot.com/
Tak ;) Jeżdżę konno ;) Napewno wpadnę na Twojego bloga ;)
UsuńSuper opowiadanie *o* Bardzo mnie wciągnęło. Ciekawią mnie dalsze losy.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na prolog: http://anotherlove-onedirection.blogspot.com
Rozdział jest niesamowity :D
OdpowiedzUsuńPiszesz świetnie, tak lekko :)
Masz talent,też tak chce :)
Zapraszam do siebie www.sameemistakess.blogspot.com :)