środa, 30 stycznia 2013

Rozdział 2


Miałam dziwny sen. Dlaczego? Ponieważ była w nim postać mojej najlepszej przyjaciółki, Julii. Niby to nic dziwnego, z tym tylko, że ona nie żyje. Wyglądała tak jak dawniej, oprócz jednej rzeczy. Miała na sobie białą sukienkę. Nie było to w jej stylu. Ona nigdy nie ubierała sukienek i białego koloru. W moim śnie mówiła, że coś mi się stanie, bla, bla, bla. Nie słuchałam jej no bo może mi się złego stać? Pewnie za dużo zjadłam czekolady przed zaśnięciem i mam teraz takie shizo.
Rano zrobiłam poranną toaletę, ubrałam krótkie dżinsowe spodenki bo było ciepło, luźną bluzkę z napisem  I Love Carrots. Zeszłam do kuchni, zjadłam płatki z mlekiem bo nie chciało mi się nic innego robić. Po zjedzeniu umyłam naczynie, poszłam do salonu i zaczęłam oglądać jakieś pierdoły bo mi się nudziło. Leżałam na kanapie gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Nie spieszyło mi się z otworzeniem ich, ale komuś chyba tak bo co chwile dzwonił tym dzwonkiem. Chciałam się wydrzeć się na tego kogoś, ale w porę się opanowałam. Za drzwiami stała Kate jak niby nic.
- Hej! Ubieraj się bo idziemy do kina! – wręcz krzyczała z radości.
- Nie chce mi się – odpowiedziałam.
- Nie marudź! Już!- zrezygnowana wzięłam torbę, marchewki, ubrałam trampki i wyszłyśmy z domu.
- Po co tak w ogóle idziemy do tego kina? – zapytałam się z ciekawości. Ostatnio jak mówiłam o kinie to nie a teraz jest nagle chętna?
- No a po co się chodzi do kina? – odpowiedziała mi ze zdziwieniem? Tak, nic już nie mówiąc doszłyśmy do kina. Gdy weszłyśmy Kate zaczęła się rozglądać po całym pomieszczeniu. Nie zwracałam na to uwagi (tak jakby) i podeszłam do stojaka z ulotkami. Zawsze lubiłam tam stać. Poszukałam wzrokiem Kate i myślałam, że mnie zaraz coś trafi! Teraz wiem dlaczego dziś była taka wesoła i chętna na wyjście do kina. Koło niej stało tych pięciu kretynów. No cudownie! Wyjęłam sobie marchewkę aby się uspokoić i podeszłam do nich. Bardzo dziwnie na mnie popatrzyli, więc ja też dziwnie się na nich patrzyłam.
- Fajna koszulka – powiedział ten w pasiastej koszulce. Nie wiem jak się nazywa i nie mam zamiaru się dowiadywać.
- Wiem – wzruszyłam ramionami. Chrupałam moją marcheweczkę a oni dalej się na mnie patrzyli. No myślałam, że zaraz coś im zrobię! Ile można patrzeć na człowieka!
- Ej, my tak tu będziemy stać czy co? Bo powiem wam, że chętnie poszłabym do domu. – nagle wszyscy się ożywili.
- To może oglądniemy jakiś fajny film, a potem pójdziemy do nas? – zaproponował ten w loczkach.
- A może oglądniemy film, a potem ja pójdę do domu a wy róbcie co chcecie? – zaproponowałam bo nie uśmiechało mi się spędzić z nimi cały dzień.
- Uważam, że propozycja Harry’ego jest ciekawa… - powiedział mulat i widząc, że chce coś powiedzieć szybko dopowiedział – i  nie ma sprzeciwów. – wskazał na mnie.
- Dobra to wybierajcie ten film bo nie mam zamiaru tu tak stać – powiedziałam.
- Co powiecie na „Paranorlmal Activity 3” ? – zaproponował czarnowłosy.
- O nie. Ja nie lubię horrorów, bo się na nich boję. – powiedziała Kate. No tak, ona zawsze się bała takich filmów, a ja się z niej w tedy śmiałam. 
- Niestety jest przegłosowane, bo my z chłopakami chcemy iść na horror. – wyszczerzył się Harold (tak będę go nazywać bo to śmieszne) i powiedział coś na ucho do Kate, na co ona się zarumieniła. Ech.
- To kupujcie te bilety i idziemy. – powiedziałam. Nie uśmiechało mi się siedzieć koło jakiegoś z tej bandy no ale trzeba będzie wytrzymać. Liam ( chyba tak się nazywał ten w koszuli w kratkę) poszedł kupić bilety a my poszliśmy kupić coś do jedzenia. Ja wzięłam średni popcorn i cole, Kate tak samo a reszta wzięła duży popcorn i cole. Przeraziłam się gdy zobaczyłam, że blondynek bierze dwa duże popcorny. Ale oni są dziwni, wiec nic nie mówiłam. Na sali usiadłam obok Kate, ale niestety zaraz po drugiej stronie usiadł Pan Inteligentny ( czarnowłosy). Film się zaczął a Kate już na początku wtuliła się w Harolda i cała się trzęsła. Na mojej twarzy wkradł się uśmiech.
- Nie boisz się? – szepną na moje ucho człowiek siedzący obok mnie.
- Nie ma czego – odpowiedziałam. Pewnie się zdziwił. Pomyślmy,  która dziewczyna nie boi się horrorów? No oczywiście, że ja!
- Jesteś pierwszą dziewczyną którą znam, że nie boi się horrorów. – znów mi szepnął. Po mojej szyi przebiegł przyjemny dreszcz. Nie wiem co to znaczy bo nigdy nie miałam takiego uczucia. Spojrzałam na moją przyjaciółkę i jej przyjaciela, bo tak go chyba mogę nazwać. W sumie to ładnie razem wyglądają. Nagle zaczęłam jej pozazdrościć. Ona może komuś się wyżalić, przytulić, może nawet będą razem. A ja? Ja która ma tylko jedną przyjaciółkę? Która nie wierzy w miłość i nigdy się  nie zakochała? Oprócz miłości do koni w życiu nie spotkałam nic więcej. Co się dziwić jak wszystkie osoby odtrącałam do siebie? Może wyglądam na twardą dziewczynę ale tak nie jestem. Spojrzałam w drugą stronę. Był tam Zayn, Louis, Niall i Liam. Przypomniały mi się słowa mojej przyjaciółki. Mam się ich trzymać, żeby nie stało mi się nic złego. Co może mi się stać? Nie chcąc już myśleć na ten temat spojrzałam na ekran i spróbowałam się choć trochę się wczuć, aby się wystraszyć. Po właśnie są takie filmy. Tak mi się przynajmniej wydaje.
- Podobał Ci się film? – zapytał się Harold Kate.
- Był straszny i NIE! – odpowiedziała zbulwersowana.
- Oj no nie fochaj się – powiedział zadowolony.
- No , właśnie wykorzystał sytuacje aby Ciebie poprzytulać ot tak. – wzruszyłam ramionami, a wszyscy się zaśmiali.
- A Tobie się podobał? – spytał się lonkers.
- Może być, szały nie było. – odpowiedziałam luźnie.
- To ty się nie bałaś? – zapytał się mnie zaskoczony Niall.
- A czego miałam się bać? – zapytałam z ciekawości. No bo sorry ale co strasznego jest w latających łóżkach?
- Dziewczyno, podziwiam Cię – powiedziała na co się lekko uśmiałam. Tak, to dziwne bo byłam jak na razie miła. A to tylko dlatego, że nie musiałam gadać z Panem Inteligentnym. Wszyscy weszliśmy do ich samochodu. Prowadził Louis a ja musiałam siedzieć obok Niall’a, przynajmniej koło okna. Od dziecka lubiłam patrzeć na krajobraz z szyby podczas jazdy. Czułam się w tedy bezpieczniej. W samochodzie było głośno, ale ja się tym nie interesowałam. Wyjęłam z torby słuchawki i odizolowałam się od nich. Włączyłam najpierw Linkin Park – Castle Of Glass. Piękna piosenka. Po jakimś czasie zobaczyłam, że wszyscy wychodzą. Nawet nie poinformowali mnie. Coraz mniej ich lubiłam. Zdjęłam słuchawki i ruszyłam za nimi. Trzeba przyznać, że mają bardzo ładny dom, nowoczesny. Co się dziwić jak zarabiają miliony i mogą sobie na takie coś pozwolić. 
- To co robimy? – zapytał się nas Louis.
- To ja się powinnam o to pytać. Ja najchętniej poszła bym do domu, ale muszę tutaj być – odpowiedziałam. Lubię być szczera, może za to właśnie mnie ludzie nie lubią. Przecież lepiej być szczerym niż kłamać. Rozwaliłam się na ich sofie i czekałam jak dadzą jakąś ciekawą propozycje spędzenia czasu. 
- To może zagramy w butelkę? – dał propozycje blondyn. Nie lubiłam zbytnio tej gry ale niech im będzie. Blondyn przyniósł jakąś butelkę i zaczęła się kłótnia o to kto ma zaczynać. Przecież to tylko durna gra a oni się  kłócą. Znudzona wyrwałam im butelkę i zakręciłam. Wypadło na Harold’a.
- Pytanie czy wyzwanie. – powiedziałam.
- Pytanie – odpowiedział. Namyśliłam się chwilę i powiedziałam.
- Czy podoba Ci się Kate? – dziewczyna spuściła wzrok i się zarumieniła.
- Tak – odpowiedział. Wziął butelkę i zakręcił. Tym razem wypadło na Pana Inteligentnego.
- Pytanie poproszę – powiedział.
- Czy podoba się Ci ktoś z tego grona? – zapytał z cwanym uśmieszkiem.
- Tak. – odpowiedział szybko i zakręcił. W całej grze butelka wskazała na mnie tylko raz. Musiałam wyznać miłość pierwszej osobie która przechodziła. Nie powiem dziwne to było. Z za zakrętu wyłonił się dość ładny chłopak. Miał ciemne włosy które wystawały spod zielonej czapki. Szara szeroka i długa koszulka z napisem SMILE, czarne spodnie i białe długie Nike. Podeszłam do niego pewnie.
- Musze Ci coś wyznać. Nie znasz mnie ale ja ciebie obserwowałam przez długi czas. Jesteś piękny i w ogóle. Kocham Cię, rozumiesz? Zakochałam się w Tobie. Nie mogę zasnąć w nocy bo myślę o Tobie…
- Dziewczyno ja Ciebie nie znam! Ty jesteś pijana czy ćpałaś? – powiedział to i uciekł. Słyszałam śmiechy za mną. Śmiesznie może to i wyglądało, ale on był na serio ładny. Gdyby nie te głupie zadanie wzięła bym od niego numer i może miałabym przyjaciela. Wróciłam do domu chłopaków i zobaczyłam na swoją komórkę. Było już późno.
- Kate, jest już późno. Powinnyśmy wracać do domu. – powiedziałam do przyjaciółki.
- Rzeczywiście… chłopaki odwieziecie nas do domu? – zapytała się ich.
- A może zostaniecie dziś na noc? – zapytał się Harold. No jego coś chyba pogięło!
- Jasne – powiedziała radośnie Kate.
- NIE! – krzyknęłam na co wszyscy się na mnie popatrzyli.
- No wieź, to tylko jedna noc. – próbował mnie przekonać.
- Już wystarczy to, że spędziłam z wami prawie cały dzień. – powiedziałam zbulwersowana. Kate pociągnęła mnie za rękę. Znalazłyśmy się w kuchni.
- Nadia, proszę. Dobrze wiesz, że podoba mi się Harry. Tylko dziś, proszę… - zrobiła oczy kota za shreka. Nie wiedziałam co zrobić. W końcu Kate jest moją jedyną przyjaciółką i najlepszą. Nie chce jej stracić przez takie coś.
- Zostanę na noc, ale ty wisisz mi duuuużo marchewek. – powiedziałam na co zaczęła się śmiać.
- Kupie ci nawet tuzin tych marchewek! – krzyknęła i rzuciła się na mnie. Przytulała mnie bardzo mocno.  – Zostajemy! – krzyknęła jeszcze głośniej tak aby tamci usłyszeli. Harold… no dobra  Harry przytulił ją i znów powiedział coś na ucho.
- To gdzie mamy spać? – zapytałam.
- Kate śpi u mnie – powiedział Harry i uśmiechnął się do niej. – a ty możesz spać z Zayn’em. – myślałam, że się przesłyszałam. Nie będę spać z nim w jednym łóżku!
- A macie może takie coś jak materac? – zapytałam się z takim dziwnym uśmieszkiem. Liam podrapał się po głowie.
- Jakiś mamy – powiedział i poszedł, chyba go szukać. Udałam się do kuchni w celu znalezienia marchewek. Gdy już znalazłam moje warzywo zaczęłam jeść. Włączyłam telewizor , latałam programami w dół, w górę.
- Kto zjadł moje marchewki? – krzyknął. Spojrzałam na warzywo co trzymam właśnie w ręce. Zaraz do salonu wpadł Louis. Jego wzrok zatrzymał się na marchewce. Patrzyłam to na niego to na marchewkę. Krzyknęłam i zaczęłam uciekać, a on za mną. Jako że byłam w tym domu pierwszy raz nie wiedziałam gdzie mam się schować, bo nie oddam mu marchewki! Wbiegłam po schodach do pierwszego lepszego pokoju. Był tam Zayn ( wow używam ich normalnych imion) który pompował materac. Nie co się zdziwiłam, dlaczego materac jest  w jego pokoju? Słysząc krzyk Louis’a schowałam się za Zayn’em, który nie wiedział o co chodzi.
- Oddaj mi moją Marchewkę! – Zayn już chyba zrozumiał o co chodzi.
- Radze Ci oddać jemu tą marchewkę – powiedział cicho. Szybko jadłam pomarańczowe warzywo
- Oddała bym Ci, ale jest już w moim brzuszku. – uśmiechnęłam się do niego.
- Zemszczę się – odpowiedział groźnie. Wzruszyłam ramionami i wskoczyłam na łóżko. Było takie mięciutkie…
- Dam Ci jakieś ciuchy na przebranie. – powiedział Zayn. Kiwnęłam tylko głową na znak, że usłyszałam. Zaraz dostałam jakimiś ubraniami w głowę.  – Łazienka jest na końcu korytarza po prawej stronie. – powiedział. Wzięła ubrania i ręcznik. Łazienkę mają dużą i ładną. Weszłam pod prysznic i szybko się umyłam. Skorzystałam z męskich rzeczy, no trudno. Wytarłam włosy, umyłam jakoś zęby ( bez szczoteczki), ubrałam to co dał mi Zayn. Były to szare dresy i zwykła biała koszulka. W pokoju już był chłopak, umyty i leżał na łóżku. Położyłam się na materacu a on zgasił lampkę.
- Dobranoc – powiedział.
- Dobranoc – odpowiedziałam. Nie mogłam zasnąć. Ten materac nie zaliczał się do najwygodniejszych. Przekręcałam się co chwile z boku na bok.
- Dlaczego jeszcze nie śpisz? – usłyszałam zaspany głos chłopaka. Mam nadzieje, że go nie obudziłam.
- Bo nie mogę zasnąć i ten materac nie należy do najwygodniejszych . – odpowiedziałam jemu.
- Jak byś chciała to możesz spać ze mną, łóżko jest duże, a ja nie gryzę. – zaśmiał się lekko. W sumie to on ma racje.
- A mogę? – zapytałam się nie pewnie.
- No jasne, sam Ci proponuję przecież – powiedział wstałam powoli z materacu. Niepewnie podeszłam do łóżka Zayn’a. – nie bój się już. – powiedział widząc mnie. Weszłam pod cieplutką pierzynkę, te łóżko było dużo wygodniejsze niż materac.
- Będę mogła się w nocy do Ciebie przytulić? – zapytałam się jego. W nocy robię dziwne rzeczy i lubię przytulać się do ludzi.
- Jasne, dobranoc – powiedział na moje ucho. Znowu ten przyjemny dreszcz.
- Dobranoc – szepnęłam i przytuliłam się do niego.
----------------------

Hejo :D jestem ciekawa czy ktoś to w ogóle czyta... Ale spoko. Jak przeczytałaś ( bo chyba żaden chłopak to nie czyta, a jak tak sorki) to miło było by gdybyś skomentował :P

sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 1


Stało się. Dziś musiałam pójść z moją przyjaciółką, Kate  na koncert One Direction. Obiecałam jej, że pójdę, więc nie mogę się od tego teraz wymigać. Przyszła do mnie rano  zaczęła nawijać coś w stylu „ O MÓJ BOŻE NIE MAM W CO SIĘ UBRAĆ!”, „ JAK JA SIĘ IM POKAŻĘ?!”, „ CO SOBIE O MNIE POMYŚLĄ?!”. Krzyczała, biegała po całym domu wymachując rękami przez co nie rozumiałam co do mnie mówiła. Po kilku godzinach uspokoiła się bo powiedziałam jej, że pójdziemy do sklepu i tak coś sobie kupi na ich koncert. Jako że koncert był na 17.00 to około 11.00 wyszłyśmy do galerii. Myślałam, że chociaż tutaj odpocznę. Nie było mi to dane, ponieważ Kate  biegała jak jakiś oszołom po tych sklepach mówiąc: „ Przecież ja się nie spodobam w tym stroju Harry’emu!”. W końcu znalazłyśmy śliczną żółtą sukienkę z małą kokardką na tali z przodu i dołu w stylu bombki. Wyglądała w tym naprawdę pięknie. Po powrocie zaczęła się przygotowywać bo była już 14.00. Jakoś ja nie lubiłam 1D. Dziwnie się zachowują i mam dość opowiadań Kate właśnie o nich. No i nie lubię tego typu piosenki. Wolę Rocka, Metallica, Rap. Po dość długim czasie Kate już wyszykowana wyszła z łazienki. Dlaczego ja nie mogę być taka ładna? Jej dość długie włosy były lekko zakręcone i rozpuszczone. Lekki makijaż dodawał jej uroku a sukienka leżała na niej idealnie.
- Wow, ślicznie wyglądasz. – powiedziałam do niej. Uśmiechnęła się lekko i zlustrowała mnie wzrokiem od stóp do głów.
- Nadia, dlaczego się nie ubrałaś? – zapytała się mnie. Spojrzałam na nią dziwnym wzrokiem.
- Kate ja nie będę jakoś się stroić bo nie jestem ich fanką jak ty. – odpowiedziałam.
- No niech ci będzie. Chodź już idziemy bo się spóźnimy, a ja nie chcę się spóźnić.
- Dobra tylko wezmę marchewki na drogę. – po wypowiedzeniu tych słów Kate zrobiła typowego facepalma. Nie zwracając na to uwagi poszłam do kuchni. Szybko obrałam i wyszłyśmy, ponieważ mój tato już na nas czekał. Na mieście były straszne korki , ale zdążyłyśmy. Pożegnałam się z tatą i poszłyśmy w stronę wielkiego tłumu. Kate szybko poznała tam kilka osób. Z nudów wyciągnęłam marchewkę i zaczęłam ją jeść. W końcu weszłyśmy do środka. Dziewczyny tak się darły i myślałam, że zaraz bębenki mi pękną. Zajęłyśmy miejsca w pierwszym rzędzie, usiadłyśmy sobie wygodnie i czekałyśmy aż koncert się zacznie. Wróć, Kate czekała na koncert, ja czekałam na jego koniec. Gdy tylko wyświetlili wideo krzyki były głośniejsze. Nie chcecie wiedzieć co było gdy oni wyszki. Pięciu chłopaków dziwaków, każdy w innym stylu ubrany i szczerzą się jak głupi do sera. W tym momencie dostałam zawału ponieważ moja najwspanialsza przyjaciółka Kate musiała zacząć krzyczeć najgłośniej jak tylko potrafiła. Myślałam, że tam po prostu ogłuchnę! Gdy śpiewali te swoje pioseneczki myślałam, że zasnę tam. Były one takie nudne, usypiające i w ogóle. Nagle wpadłam na genialny pomysł! Wyciągnęłam swoje słuchawki włączyłam muzykę na fula ale i tak słabo słyszałam. Zrezygnowana schowałam je do torby i zaczęłam się rozglądać. Tych pięciu pajaców lata po całej scenie wysuszając zęby i po popisując się głosem. Tak mnie te ich piosenki usypiały, że niespodziewanie zasnęłam.
Obudziło mnie dźganie w ramię. Powoli otworzyłam jedno oko a potem drugie.
- Jeju, Nadia no wstawiaj szybko. Jak mogłaś zasnąć? Chodź tu po ich podpisy i zrobisz mi zdjęcie z nimi? – mówiła szybko.
- No dobra – odpowiedziałam. Pociągnęła mnie za rękę w stronę jakiś drzwi. Otworzyła je i pierwsze co usłyszałam to piski i krzyki. Stanęłam  z Kate w kolejce do nich. Gdy tak czekałyśmy zjadłam marchewkę. Oczywiście ludzie, a raczej same dziewczyny, patrzyły na mnie dziwnie. Co jest w tym dziwnego? No ja nie wiem. Jak w końcu doszłyśmy do bandy przygłupów Kate wyszczerzyła zęby najbardziej jak mogła. Zaczęła mówić jak to ich kocha i w ogóle. Dostała do nich wszystkich autograf i musiałam zrobić jej zdjęcie. Pstryknęłam fotke i już chciałam iść gdy koś złapał mnie za nadgarstek. Odwróciłam się i okazało się że ten mulat mnie złapał. Szybko wyrwałam rękę bo nie chciałam aby dotykał mnie tymi swoimi rękami.
- Nie chcesz autografu i zdjęcia? – zapytał się mnie przygryzając dolną wargę i uśmiechając się lekko. Wyglądał w tedy jak dziwak. Zresztą  kiedy on tak nie wygląda? Udało mi się powstrzymać od śmiechu.
- Czy ja Ci wyglądam na fankę? – zapytałam się jego. No bo sorry ale ja jako jedyna z tej sali nie interesowałam się nimi, nie piszczała, nie wrzeszczałam, nie skakałam i nie śpiewałam ich piosenek. Albo on jest ślepy albo coś jest ze mną.
- Czyli że nie chcesz? – zapytał się. Widziałam twarz Kate, ja próbuje zabić mnie wzrokiem za moje zachowanie.
- A jednak jesteś ciut inteligentniejszy niż myślałam. – powiedziawszy to poszłam do przyjaciółki i wzięłam ją za rękę. Od razu po wyjściu z tej przeklętej sali zaczęła na mnie wrzeszczeć.
-  Pogrzało Cię czy coś? To mój ulubiony zespół a ty takie coś robisz? No wiesz co?! – mówiła, a raczej krzyczała tak, że całe miasto by ją usłyszało. Nic sobie z tego nie robiłam, bo wiedziałam że tak będzie, a potem się pogodzimy i będziemy się z tego śmiały.
- Emmm, Nadia nie mam telefonu.
- No to ja zadzwonię po taksówkę. – wzruszyłam ramionami.
- Ale ja brałam telefon ze sobą i chyba go zgubiłam w tej sali. Może się  wrócimy i poszukamy? – zapytała się z nutką nadziei. Nie chciałam tam wracać no ale co zrobić. Trzeba poszukać, a nóż się znajdzie.
- No dobra, chodź poszukamy, ale kupujesz mi marchewki. – powiedziałam, ona zadowolą mi podziękowała i obiecała kupić moje ulubione warzywo.
- A co jak Harry znalazł mój telefon?- zapytała się mnie. Uśmiechnęła się na tą myśl.
- To ja bym tego telefonu już nigdy nie dotknęła bym. – powiedziałam na co Kate walnęła mnie w ramię. Nie jakoś lekko tylko mocno! No myślałam, że mi ramię odpadnie no!
- Ej, to bolało – pożaliłam się
- No i miało! – odpowiedziała i zaczęła się śmiać. Popatrzyłam na nią miną typy WTF? A ona jeszcze bardziej zaczęła rechotać. Machnęłam tylko ręką (tą nie bolącą oczywiście) i szłyśmy dalej. Gdy już doszłyśmy do miejsca gdzie odbywał się koncert było cicho. Zdziwiłam się trochę bo było dużo osób i w pięć minut by nie zniknęły. Z zaciekawienia wyciągnęłam komórkę, aby zobaczyć która jest godzina. Wytrzeszczyłam oczy jak zobaczyłam. Była 21:45, a koncert skończył jakoś o 20:00. To znaczy że chodziłyśmy jakieś 45 minut. No dobra to teraz wiem dlaczego jest tak cicho. Przeszukałyśmy  tam ale nigdzie nie było telefonu Kate. Zajrzałyśmy do sali gdzie odbywało się podpisywanie i robienie zdjęć, ale tam też nikogo nie było. Znów odbyły się przeszukania, ale tam też nie znaazłyśmy. Chodziłyśmy korytarzami, pukałyśmy i zaglądałyśmy do każdych drzwi. Nikogo nie było. To się stawało coraz dziwniejsze. No bo żeby nigdzie nie było żywej duszy?
- Kate, może już chodźmy. – marudziłam jej a ona nie ugięta mówiła żebym przestała.
- Ech, no dobra zaglądniemy tylko tutaj i idziemy bo też jestem już zmęczona. – gdy tylko to powiedziała pobiegłam szybko do tych ostatnich drzwi. Otworzyłam je szybko bo wiedziałam, że tak jak w tamtych nikogo nie będzie. Impetem weszłam do tego pomieszczenia. Doznałam szoku, widząc pięciu chłopaków. Popatrzyli się na mnie z lekkim zdziwieniem. Pewnie sobie pomyśleli, że to jakaś kolejna napalona fanka. Oj, dużo się myliliby się. Zaraz za mną weszła już normalnie Kate. Oni patrzyli się to na mnie, to na Kate. Dziwnie się czułam, bo nie lubię jak ktoś mnie tak lustruje.
- Co wy tu robicie? – zapytał się chłopak w koszuli w kratkę. Wydawał się najrozsądniejszy z tej całej bandy.
- Znaleźliście może telefon komórkowy bo Kate go zgubiła? – zapytałam się ich oni wszyscy popatrzyli na chłopaka w lokach. To chyba ten był Harry bo pasowało do tego co mówiła o jego wyglądzie. Wyją z kieszeni jakieś urządzenie.
- Tego szukacie? – podszedł do nas pokazując co miał w ręce. Był telefon mojej przyjaciółki. Wszystko się zgadzało. Szturchnęłam lekko Kate.
- Tak, dzięki. – zabrała swoją rzecz i wrzuciła do torebki.
- Fajną masz tapetę – powiedział mulat z czarnymi włosami. To ten jakże inteligentny.
- Dzięki. – odpowiedziała speszona. Wywróciłam oczami.
- Taa, dziwię się, że jeszcze ekranik jej nie pękł. – powiedziałam.
- Dlaczego? – zapytał się  mulat.
- Bo wasze słitaśne twarzyczki są na tapecie.
- Dlaczego nas tak nie lubisz? – spytał się tym razem blondyn. Muszę z niechęcią przyznać iż ma bardzo ładne oczy.
- Może dlatego, że nie słucham takiej muzyki i niedobrze mi się robi gdy Kate o was mówi. Dobra to my już idziemy bo nie chce mi się tu stać. – złapałam Kate za rękę i wyszłyśmy. Zamówiłam taksówkę i wróciłyśmy do domów. Przez całą drogę zawzięcie z kimś esemesowala. Gdy chciałam zobaczyć zawsze zakrywała ekranik. Chyba troszkę się obraziła na mnie. No trudno, jutro ją przeproszę.