sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 1


Stało się. Dziś musiałam pójść z moją przyjaciółką, Kate  na koncert One Direction. Obiecałam jej, że pójdę, więc nie mogę się od tego teraz wymigać. Przyszła do mnie rano  zaczęła nawijać coś w stylu „ O MÓJ BOŻE NIE MAM W CO SIĘ UBRAĆ!”, „ JAK JA SIĘ IM POKAŻĘ?!”, „ CO SOBIE O MNIE POMYŚLĄ?!”. Krzyczała, biegała po całym domu wymachując rękami przez co nie rozumiałam co do mnie mówiła. Po kilku godzinach uspokoiła się bo powiedziałam jej, że pójdziemy do sklepu i tak coś sobie kupi na ich koncert. Jako że koncert był na 17.00 to około 11.00 wyszłyśmy do galerii. Myślałam, że chociaż tutaj odpocznę. Nie było mi to dane, ponieważ Kate  biegała jak jakiś oszołom po tych sklepach mówiąc: „ Przecież ja się nie spodobam w tym stroju Harry’emu!”. W końcu znalazłyśmy śliczną żółtą sukienkę z małą kokardką na tali z przodu i dołu w stylu bombki. Wyglądała w tym naprawdę pięknie. Po powrocie zaczęła się przygotowywać bo była już 14.00. Jakoś ja nie lubiłam 1D. Dziwnie się zachowują i mam dość opowiadań Kate właśnie o nich. No i nie lubię tego typu piosenki. Wolę Rocka, Metallica, Rap. Po dość długim czasie Kate już wyszykowana wyszła z łazienki. Dlaczego ja nie mogę być taka ładna? Jej dość długie włosy były lekko zakręcone i rozpuszczone. Lekki makijaż dodawał jej uroku a sukienka leżała na niej idealnie.
- Wow, ślicznie wyglądasz. – powiedziałam do niej. Uśmiechnęła się lekko i zlustrowała mnie wzrokiem od stóp do głów.
- Nadia, dlaczego się nie ubrałaś? – zapytała się mnie. Spojrzałam na nią dziwnym wzrokiem.
- Kate ja nie będę jakoś się stroić bo nie jestem ich fanką jak ty. – odpowiedziałam.
- No niech ci będzie. Chodź już idziemy bo się spóźnimy, a ja nie chcę się spóźnić.
- Dobra tylko wezmę marchewki na drogę. – po wypowiedzeniu tych słów Kate zrobiła typowego facepalma. Nie zwracając na to uwagi poszłam do kuchni. Szybko obrałam i wyszłyśmy, ponieważ mój tato już na nas czekał. Na mieście były straszne korki , ale zdążyłyśmy. Pożegnałam się z tatą i poszłyśmy w stronę wielkiego tłumu. Kate szybko poznała tam kilka osób. Z nudów wyciągnęłam marchewkę i zaczęłam ją jeść. W końcu weszłyśmy do środka. Dziewczyny tak się darły i myślałam, że zaraz bębenki mi pękną. Zajęłyśmy miejsca w pierwszym rzędzie, usiadłyśmy sobie wygodnie i czekałyśmy aż koncert się zacznie. Wróć, Kate czekała na koncert, ja czekałam na jego koniec. Gdy tylko wyświetlili wideo krzyki były głośniejsze. Nie chcecie wiedzieć co było gdy oni wyszki. Pięciu chłopaków dziwaków, każdy w innym stylu ubrany i szczerzą się jak głupi do sera. W tym momencie dostałam zawału ponieważ moja najwspanialsza przyjaciółka Kate musiała zacząć krzyczeć najgłośniej jak tylko potrafiła. Myślałam, że tam po prostu ogłuchnę! Gdy śpiewali te swoje pioseneczki myślałam, że zasnę tam. Były one takie nudne, usypiające i w ogóle. Nagle wpadłam na genialny pomysł! Wyciągnęłam swoje słuchawki włączyłam muzykę na fula ale i tak słabo słyszałam. Zrezygnowana schowałam je do torby i zaczęłam się rozglądać. Tych pięciu pajaców lata po całej scenie wysuszając zęby i po popisując się głosem. Tak mnie te ich piosenki usypiały, że niespodziewanie zasnęłam.
Obudziło mnie dźganie w ramię. Powoli otworzyłam jedno oko a potem drugie.
- Jeju, Nadia no wstawiaj szybko. Jak mogłaś zasnąć? Chodź tu po ich podpisy i zrobisz mi zdjęcie z nimi? – mówiła szybko.
- No dobra – odpowiedziałam. Pociągnęła mnie za rękę w stronę jakiś drzwi. Otworzyła je i pierwsze co usłyszałam to piski i krzyki. Stanęłam  z Kate w kolejce do nich. Gdy tak czekałyśmy zjadłam marchewkę. Oczywiście ludzie, a raczej same dziewczyny, patrzyły na mnie dziwnie. Co jest w tym dziwnego? No ja nie wiem. Jak w końcu doszłyśmy do bandy przygłupów Kate wyszczerzyła zęby najbardziej jak mogła. Zaczęła mówić jak to ich kocha i w ogóle. Dostała do nich wszystkich autograf i musiałam zrobić jej zdjęcie. Pstryknęłam fotke i już chciałam iść gdy koś złapał mnie za nadgarstek. Odwróciłam się i okazało się że ten mulat mnie złapał. Szybko wyrwałam rękę bo nie chciałam aby dotykał mnie tymi swoimi rękami.
- Nie chcesz autografu i zdjęcia? – zapytał się mnie przygryzając dolną wargę i uśmiechając się lekko. Wyglądał w tedy jak dziwak. Zresztą  kiedy on tak nie wygląda? Udało mi się powstrzymać od śmiechu.
- Czy ja Ci wyglądam na fankę? – zapytałam się jego. No bo sorry ale ja jako jedyna z tej sali nie interesowałam się nimi, nie piszczała, nie wrzeszczałam, nie skakałam i nie śpiewałam ich piosenek. Albo on jest ślepy albo coś jest ze mną.
- Czyli że nie chcesz? – zapytał się. Widziałam twarz Kate, ja próbuje zabić mnie wzrokiem za moje zachowanie.
- A jednak jesteś ciut inteligentniejszy niż myślałam. – powiedziawszy to poszłam do przyjaciółki i wzięłam ją za rękę. Od razu po wyjściu z tej przeklętej sali zaczęła na mnie wrzeszczeć.
-  Pogrzało Cię czy coś? To mój ulubiony zespół a ty takie coś robisz? No wiesz co?! – mówiła, a raczej krzyczała tak, że całe miasto by ją usłyszało. Nic sobie z tego nie robiłam, bo wiedziałam że tak będzie, a potem się pogodzimy i będziemy się z tego śmiały.
- Emmm, Nadia nie mam telefonu.
- No to ja zadzwonię po taksówkę. – wzruszyłam ramionami.
- Ale ja brałam telefon ze sobą i chyba go zgubiłam w tej sali. Może się  wrócimy i poszukamy? – zapytała się z nutką nadziei. Nie chciałam tam wracać no ale co zrobić. Trzeba poszukać, a nóż się znajdzie.
- No dobra, chodź poszukamy, ale kupujesz mi marchewki. – powiedziałam, ona zadowolą mi podziękowała i obiecała kupić moje ulubione warzywo.
- A co jak Harry znalazł mój telefon?- zapytała się mnie. Uśmiechnęła się na tą myśl.
- To ja bym tego telefonu już nigdy nie dotknęła bym. – powiedziałam na co Kate walnęła mnie w ramię. Nie jakoś lekko tylko mocno! No myślałam, że mi ramię odpadnie no!
- Ej, to bolało – pożaliłam się
- No i miało! – odpowiedziała i zaczęła się śmiać. Popatrzyłam na nią miną typy WTF? A ona jeszcze bardziej zaczęła rechotać. Machnęłam tylko ręką (tą nie bolącą oczywiście) i szłyśmy dalej. Gdy już doszłyśmy do miejsca gdzie odbywał się koncert było cicho. Zdziwiłam się trochę bo było dużo osób i w pięć minut by nie zniknęły. Z zaciekawienia wyciągnęłam komórkę, aby zobaczyć która jest godzina. Wytrzeszczyłam oczy jak zobaczyłam. Była 21:45, a koncert skończył jakoś o 20:00. To znaczy że chodziłyśmy jakieś 45 minut. No dobra to teraz wiem dlaczego jest tak cicho. Przeszukałyśmy  tam ale nigdzie nie było telefonu Kate. Zajrzałyśmy do sali gdzie odbywało się podpisywanie i robienie zdjęć, ale tam też nikogo nie było. Znów odbyły się przeszukania, ale tam też nie znaazłyśmy. Chodziłyśmy korytarzami, pukałyśmy i zaglądałyśmy do każdych drzwi. Nikogo nie było. To się stawało coraz dziwniejsze. No bo żeby nigdzie nie było żywej duszy?
- Kate, może już chodźmy. – marudziłam jej a ona nie ugięta mówiła żebym przestała.
- Ech, no dobra zaglądniemy tylko tutaj i idziemy bo też jestem już zmęczona. – gdy tylko to powiedziała pobiegłam szybko do tych ostatnich drzwi. Otworzyłam je szybko bo wiedziałam, że tak jak w tamtych nikogo nie będzie. Impetem weszłam do tego pomieszczenia. Doznałam szoku, widząc pięciu chłopaków. Popatrzyli się na mnie z lekkim zdziwieniem. Pewnie sobie pomyśleli, że to jakaś kolejna napalona fanka. Oj, dużo się myliliby się. Zaraz za mną weszła już normalnie Kate. Oni patrzyli się to na mnie, to na Kate. Dziwnie się czułam, bo nie lubię jak ktoś mnie tak lustruje.
- Co wy tu robicie? – zapytał się chłopak w koszuli w kratkę. Wydawał się najrozsądniejszy z tej całej bandy.
- Znaleźliście może telefon komórkowy bo Kate go zgubiła? – zapytałam się ich oni wszyscy popatrzyli na chłopaka w lokach. To chyba ten był Harry bo pasowało do tego co mówiła o jego wyglądzie. Wyją z kieszeni jakieś urządzenie.
- Tego szukacie? – podszedł do nas pokazując co miał w ręce. Był telefon mojej przyjaciółki. Wszystko się zgadzało. Szturchnęłam lekko Kate.
- Tak, dzięki. – zabrała swoją rzecz i wrzuciła do torebki.
- Fajną masz tapetę – powiedział mulat z czarnymi włosami. To ten jakże inteligentny.
- Dzięki. – odpowiedziała speszona. Wywróciłam oczami.
- Taa, dziwię się, że jeszcze ekranik jej nie pękł. – powiedziałam.
- Dlaczego? – zapytał się  mulat.
- Bo wasze słitaśne twarzyczki są na tapecie.
- Dlaczego nas tak nie lubisz? – spytał się tym razem blondyn. Muszę z niechęcią przyznać iż ma bardzo ładne oczy.
- Może dlatego, że nie słucham takiej muzyki i niedobrze mi się robi gdy Kate o was mówi. Dobra to my już idziemy bo nie chce mi się tu stać. – złapałam Kate za rękę i wyszłyśmy. Zamówiłam taksówkę i wróciłyśmy do domów. Przez całą drogę zawzięcie z kimś esemesowala. Gdy chciałam zobaczyć zawsze zakrywała ekranik. Chyba troszkę się obraziła na mnie. No trudno, jutro ją przeproszę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz