Stało się.
Dziś musiałam pójść z moją przyjaciółką, Kate na koncert One Direction. Obiecałam jej, że
pójdę, więc nie mogę się od tego teraz wymigać. Przyszła do mnie rano zaczęła nawijać coś w stylu „ O MÓJ BOŻE NIE
MAM W CO SIĘ UBRAĆ!”, „ JAK JA SIĘ IM POKAŻĘ?!”, „ CO SOBIE O MNIE POMYŚLĄ?!”.
Krzyczała, biegała po całym domu wymachując rękami przez co nie rozumiałam co
do mnie mówiła. Po kilku godzinach uspokoiła się bo powiedziałam jej, że
pójdziemy do sklepu i tak coś sobie kupi na ich koncert. Jako że koncert był na
17.00 to około 11.00 wyszłyśmy do galerii. Myślałam, że chociaż tutaj odpocznę.
Nie było mi to dane, ponieważ Kate biegała jak jakiś oszołom po tych sklepach
mówiąc: „ Przecież ja się nie spodobam w tym stroju Harry’emu!”. W końcu
znalazłyśmy śliczną żółtą sukienkę z małą kokardką na tali z przodu i dołu w
stylu bombki. Wyglądała w tym naprawdę pięknie. Po powrocie zaczęła się
przygotowywać bo była już 14.00. Jakoś ja nie lubiłam 1D. Dziwnie się zachowują
i mam dość opowiadań Kate właśnie o nich. No i nie lubię tego typu piosenki.
Wolę Rocka, Metallica, Rap. Po dość długim czasie Kate już wyszykowana wyszła z
łazienki. Dlaczego ja nie mogę być taka ładna? Jej dość długie włosy były lekko
zakręcone i rozpuszczone. Lekki makijaż dodawał jej uroku a sukienka leżała na
niej idealnie.
- Wow,
ślicznie wyglądasz. – powiedziałam do niej. Uśmiechnęła się lekko i zlustrowała
mnie wzrokiem od stóp do głów.
- Nadia,
dlaczego się nie ubrałaś? – zapytała się mnie. Spojrzałam na nią dziwnym
wzrokiem.
- Kate ja
nie będę jakoś się stroić bo nie jestem ich fanką jak ty. – odpowiedziałam.
- No niech
ci będzie. Chodź już idziemy bo się spóźnimy, a ja nie chcę się spóźnić.
- Dobra
tylko wezmę marchewki na drogę. – po wypowiedzeniu tych słów Kate zrobiła
typowego facepalma. Nie zwracając na to uwagi poszłam do kuchni. Szybko obrałam
i wyszłyśmy, ponieważ mój tato już na nas czekał. Na mieście były straszne
korki , ale zdążyłyśmy. Pożegnałam się z tatą i poszłyśmy w stronę wielkiego
tłumu. Kate szybko poznała tam kilka osób. Z nudów wyciągnęłam marchewkę i
zaczęłam ją jeść. W końcu weszłyśmy do środka. Dziewczyny tak się darły i
myślałam, że zaraz bębenki mi pękną. Zajęłyśmy miejsca w pierwszym rzędzie,
usiadłyśmy sobie wygodnie i czekałyśmy aż koncert się zacznie. Wróć, Kate
czekała na koncert, ja czekałam na jego koniec. Gdy tylko wyświetlili wideo
krzyki były głośniejsze. Nie chcecie wiedzieć co było gdy oni wyszki. Pięciu
chłopaków dziwaków, każdy w innym stylu ubrany i szczerzą się jak głupi do
sera. W tym momencie dostałam zawału ponieważ moja najwspanialsza przyjaciółka
Kate musiała zacząć krzyczeć najgłośniej jak tylko potrafiła. Myślałam, że tam
po prostu ogłuchnę! Gdy śpiewali te swoje pioseneczki myślałam, że zasnę tam.
Były one takie nudne, usypiające i w ogóle. Nagle wpadłam na genialny pomysł!
Wyciągnęłam swoje słuchawki włączyłam muzykę na fula ale i tak słabo słyszałam.
Zrezygnowana schowałam je do torby i zaczęłam się rozglądać. Tych pięciu
pajaców lata po całej scenie wysuszając zęby i po popisując się głosem. Tak
mnie te ich piosenki usypiały, że niespodziewanie zasnęłam.
Obudziło
mnie dźganie w ramię. Powoli otworzyłam jedno oko a potem drugie.
- Jeju,
Nadia no wstawiaj szybko. Jak mogłaś zasnąć? Chodź tu po ich podpisy i zrobisz
mi zdjęcie z nimi? – mówiła szybko.
- No dobra –
odpowiedziałam. Pociągnęła mnie za rękę w stronę jakiś drzwi. Otworzyła je i
pierwsze co usłyszałam to piski i krzyki. Stanęłam z Kate w kolejce do nich. Gdy tak czekałyśmy
zjadłam marchewkę. Oczywiście ludzie, a raczej same dziewczyny, patrzyły na
mnie dziwnie. Co jest w tym dziwnego? No ja nie wiem. Jak w końcu doszłyśmy do
bandy przygłupów Kate wyszczerzyła zęby najbardziej jak mogła. Zaczęła mówić
jak to ich kocha i w ogóle. Dostała do nich wszystkich autograf i musiałam
zrobić jej zdjęcie. Pstryknęłam fotke i już chciałam iść gdy koś złapał mnie za
nadgarstek. Odwróciłam się i okazało się że ten mulat mnie złapał. Szybko
wyrwałam rękę bo nie chciałam aby dotykał mnie tymi swoimi rękami.
- Nie chcesz
autografu i zdjęcia? – zapytał się mnie przygryzając dolną wargę i uśmiechając
się lekko. Wyglądał w tedy jak dziwak. Zresztą
kiedy on tak nie wygląda? Udało mi się powstrzymać od śmiechu.
- Czy ja Ci
wyglądam na fankę? – zapytałam się jego. No bo sorry ale ja jako jedyna z tej
sali nie interesowałam się nimi, nie piszczała, nie wrzeszczałam, nie skakałam
i nie śpiewałam ich piosenek. Albo on jest ślepy albo coś jest ze mną.
- Czyli że
nie chcesz? – zapytał się. Widziałam twarz Kate, ja próbuje zabić mnie wzrokiem
za moje zachowanie.
- A jednak
jesteś ciut inteligentniejszy niż myślałam. – powiedziawszy to poszłam do
przyjaciółki i wzięłam ją za rękę. Od razu po wyjściu z tej przeklętej sali
zaczęła na mnie wrzeszczeć.
- Pogrzało Cię czy coś? To mój ulubiony zespół a
ty takie coś robisz? No wiesz co?! – mówiła, a raczej krzyczała tak, że całe
miasto by ją usłyszało. Nic sobie z tego nie robiłam, bo wiedziałam że tak
będzie, a potem się pogodzimy i będziemy się z tego śmiały.
- Emmm,
Nadia nie mam telefonu.
- No to ja
zadzwonię po taksówkę. – wzruszyłam ramionami.
- Ale ja
brałam telefon ze sobą i chyba go zgubiłam w tej sali. Może się wrócimy i poszukamy? – zapytała się z nutką
nadziei. Nie chciałam tam wracać no ale co zrobić. Trzeba poszukać, a nóż się
znajdzie.
- No dobra,
chodź poszukamy, ale kupujesz mi marchewki. – powiedziałam, ona zadowolą mi
podziękowała i obiecała kupić moje ulubione warzywo.
- A co jak
Harry znalazł mój telefon?- zapytała się mnie. Uśmiechnęła się na tą myśl.
- To ja bym
tego telefonu już nigdy nie dotknęła bym. – powiedziałam na co Kate walnęła
mnie w ramię. Nie jakoś lekko tylko mocno! No myślałam, że mi ramię odpadnie
no!
- Ej, to
bolało – pożaliłam się
- No i
miało! – odpowiedziała i zaczęła się śmiać. Popatrzyłam na nią miną typy WTF? A
ona jeszcze bardziej zaczęła rechotać. Machnęłam tylko ręką (tą nie bolącą
oczywiście) i szłyśmy dalej. Gdy już doszłyśmy do miejsca gdzie odbywał się
koncert było cicho. Zdziwiłam się trochę bo było dużo osób i w pięć minut by
nie zniknęły. Z zaciekawienia wyciągnęłam komórkę, aby zobaczyć która jest
godzina. Wytrzeszczyłam oczy jak zobaczyłam. Była 21:45, a koncert skończył
jakoś o 20:00. To znaczy że chodziłyśmy jakieś 45 minut. No dobra to teraz wiem
dlaczego jest tak cicho. Przeszukałyśmy tam
ale nigdzie nie było telefonu Kate. Zajrzałyśmy do sali gdzie odbywało się
podpisywanie i robienie zdjęć, ale tam też nikogo nie było. Znów odbyły się
przeszukania, ale tam też nie znaazłyśmy. Chodziłyśmy korytarzami, pukałyśmy i
zaglądałyśmy do każdych drzwi. Nikogo nie było. To się stawało coraz dziwniejsze.
No bo żeby nigdzie nie było żywej duszy?
- Kate, może
już chodźmy. – marudziłam jej a ona nie ugięta mówiła żebym przestała.
- Ech, no
dobra zaglądniemy tylko tutaj i idziemy bo też jestem już zmęczona. – gdy tylko
to powiedziała pobiegłam szybko do tych ostatnich drzwi. Otworzyłam je szybko bo
wiedziałam, że tak jak w tamtych nikogo nie będzie. Impetem weszłam do tego
pomieszczenia. Doznałam szoku, widząc pięciu chłopaków. Popatrzyli się na mnie
z lekkim zdziwieniem. Pewnie sobie pomyśleli, że to jakaś kolejna napalona
fanka. Oj, dużo się myliliby się. Zaraz za mną weszła już normalnie Kate. Oni patrzyli
się to na mnie, to na Kate. Dziwnie się czułam, bo nie lubię jak ktoś mnie tak
lustruje.
- Co wy tu
robicie? – zapytał się chłopak w koszuli w kratkę. Wydawał się najrozsądniejszy
z tej całej bandy.
-
Znaleźliście może telefon komórkowy bo Kate go zgubiła? – zapytałam się ich oni
wszyscy popatrzyli na chłopaka w lokach. To chyba ten był Harry bo pasowało do
tego co mówiła o jego wyglądzie. Wyją z kieszeni jakieś urządzenie.
- Tego
szukacie? – podszedł do nas pokazując co miał w ręce. Był telefon mojej
przyjaciółki. Wszystko się zgadzało. Szturchnęłam lekko Kate.
- Tak,
dzięki. – zabrała swoją rzecz i wrzuciła do torebki.
- Fajną masz
tapetę – powiedział mulat z czarnymi włosami. To ten jakże inteligentny.
- Dzięki. –
odpowiedziała speszona. Wywróciłam oczami.
- Taa,
dziwię się, że jeszcze ekranik jej nie pękł. – powiedziałam.
- Dlaczego? –
zapytał się mulat.
- Bo wasze
słitaśne twarzyczki są na tapecie.
- Dlaczego
nas tak nie lubisz? – spytał się tym razem blondyn. Muszę z niechęcią przyznać
iż ma bardzo ładne oczy.
- Może
dlatego, że nie słucham takiej muzyki i niedobrze mi się robi gdy Kate o was
mówi. Dobra to my już idziemy bo nie chce mi się tu stać. – złapałam Kate za
rękę i wyszłyśmy. Zamówiłam taksówkę i wróciłyśmy do domów. Przez całą drogę
zawzięcie z kimś esemesowala. Gdy chciałam zobaczyć zawsze zakrywała ekranik. Chyba
troszkę się obraziła na mnie. No trudno, jutro ją przeproszę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz