I znowu. Znów jestem na trybunach. To jest piękny widok. Zielony, tor wyścigowy, błękitne niebo, ćwierkanie ptaków i ja siedząca. Uwielbiam to miejsce. W każdej porze roku jest piękna i charakterystyczna. W lecie zielono, zimą biało, jesienią kolorowo a wiosną wszystko pobudza się do życia.
Wczoraj zmarła moja przyjaciółka, Julia. Gdy to usłyszałam od razu przybiegłam tu. Zostałam nawet tutaj na noc. Kiedyś mieszkałam w Polsce, tam też miałam takie miejsce przemyśleń. Od dziecka kochałam konie. Niektórzy słuchając muzyki się odprężają, ja przy koniu. Odpręża mnie zapach, dotyk, odgłos kopyt, jego oddech. Ludzie tego nie rozumieją, tylko Julia to rozumiała. A teraz jej nie ma. Straciłam najważniejszą osobę w moim życiu. Nawet moi rodzice nie wiedzieli tyle co ona. W pewnym momencie zobaczyłam brunetkę, która tak jak ja płacze. Zaciekawiona podeszłam do niej. Brunetka podniosła na mnie swój wzrok i lekko się uśmiechnęła. Już wiedziałam że można jej zaufać. uśmiechnęłam się do niej lekko.
- Nadia - podałam jej rękę.
- Kate - podała mi rękę i szerzej się uśmiechnęła.
*******
Jak na razie jest prolog. Jak się wam podoba? Jest on krótki ale rozdziały będą dłuższe ;) :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz