czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 15

Hej! To może być taki mały prezencik na święta. Mam nadzieję, że się spodoba, więc Miłego Czytania!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ :D


Wszystko mnie bardzo bolało, a najbardziej plecy. Gdy otworzyłam oczy doznałam szoku. Po pierwsze: Niall, Louis, Harry i Liam leżeli przytuleni do mnie po drugie: leżę na podłodze przy łazience. Wstałam, przy czym wszyscy zlecieli i szybko się obudzili.
- Co się stało?- zapytał pół przytomnym głosem Niall.
- Pobudka?! – krzyknęłam i poszłam wziąć jakieś rzeczy na przebranie i się umyć, w końcu. Dobrze, że była ósma. Mogłam spokojnie się przygotować do wyjścia. Wykąpałam się i ubrałam. Z mokrymi włosami poszłam do kuchni coś zjeść. Nie chciało mi się przygotowywać czegoś specjalnego, dlatego zjadłam tylko płatki z mlekiem.
- Hej. – do kuchni wszedł Zayn. Nawet na mnie nie spojrzał. Prychnęłam pod nosem i poszłam na górę, bo nie chciałam przebywać w jego towarzystwie. Walnęłam się na łóżko, a oczy same mi się zamykały. Usłyszałam, jak ktoś wchodzi do pokoju. Nie musiałam podnosić głowy, aby zobaczyć kto to jest.
- Czemu  nie było Cię wczoraj wieczorem? – zapytał. Odezwał się do mnie, chyba powinnam jemu bić brawo.
- Nie powinno cię to interesować. – powiedziałam. Nie patrzyłam się  na niego. Nie chciałam.
- Jesteś moją dziewczyną.
- No i co z tego? – wkurzyłam się trochę. – Ja mam Ci mówić wszystko, a ty co?
- O co Ci chodzi? – oburzył się.
- O ten tramwaj co nie chodzi! – krzyknęłam i zeszłam na dół. On już mnie naprawdę denerwuje. Pierw mówi, abyśmy mówili sobie wszystko, a on co? Nawet nie chce mi powiedzieć, że idzie się spotkać z byłą? A może to nie jest była? Chyba za dużo filmów się naoglądałam. Chłopaki wiedzieli, że pokłóciłam się z Zaynem, dlatego też nic nie mówili.
Gdy Malik wyszedł z domu ja poszłam za nim. Wiem, że nie powinnam, ale nie mogłam się powstrzymać. Na Zayna czekała już jakaś blondynka. Blond kłaki i tona tapeta na… ryju. Myślałam, ze Malik ma lepszy gust. Gdy zobaczyła, że chłopak idzie w jej stronę wyszczerzyła się. Śmiać mi się chciało z niej, ale nie mógł zobaczyć, że go śledzę.
- Cieszę się, że przyszedłeś. – powiedziała blondii.
- Dlaczego chciałaś się spotkać?
- Zależy mi na Tobie. – popatrzyła się w jego oczy.
- Perrie… - nie dokończył, ponieważ przerwała jemu wpijając się w jego wargi. Moje źrenice momentalnie się powiększyły, a serce zaczęło bić mocniej. Ja śnię czy co? Zaraz potem widzę, jak on oddaje pocałunek i ręce kładzie na jej talii. To było już za wiele. To że ona go pocałowała, no okej, przeżyję, ale on jej nie odepchnął, co gorsza oddał. Szybko biegłam do domu chłopaków. Nie wiedziałam co zrobić. Nie chcę go widzieć, ani rodziców. To gdzie mam się podziać? Nawet nie mam kasy na jakiś nocleg. Chyba muszę już wrócić do domu, do rodziców. Poczekam tylko na Zayna. Może coś mi powie.
Powinnam teraz płakać, przecież mnie zdradził. A jestem tylko zła. Spakowałam swoje rzeczy i posłuchałam muzyki. Pewna piosenka bardzo mi się spodobała. Krótka, ale ładna.

Weep not for roads untraveled
 Weep not for paths left alone
 'Cause beyond every bend
 Is a long blinding end
 It's the worst kind of pain I've known

 Give up your heart left broken
 And let that mistake pass on
 'Cause the love that you lost
 Wasn't worth what it cost
 And in time you'll be glad it's gone

 Weep not for roads untraveled
 Weep not for sights unseen
 May your love never end
 And if you need a friend
 There's a seat here alongside me...

Postanowiłam zrobić tak jak w tej piosence. Nie będę płakać. Leżałam jakiś czas w ciszy, gdy ktoś mi ją przerwał. Był to Zayn, wrócił ze swojego spotkania. Nic się nie odzywał, więc postanowiłam zapytać.
- Gdzie byłeś?
- Przejść się. – odpowiedział i chciał mnie pocałować, ale się odwróciłam. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. – Co się stało?
- Powiedz mi prawdę, gdzie byłeś? – spojrzałam w jego oczy i zauważyłam zakłopotanie.
- Mówiłem już, że na spacerze.
- Zayn, ja wszystko wiem. Widziałam. Więc nie wciskaj mi kitów! Podobno mieliśmy mówić sobie prawdę. – wzięłam swój plecak i już wychodziłam z pokoju, gdy Zayn złapał mnie za nadgarstek.
- To ona mnie pocałowała.
- A ty oddałeś pocałunek, a powinieneś ją odepchnąć. – wyrwałam się z jego uścisku i szybko zbiegłam na dół.
- Nadia! – krzyknął za mną. Chłopaki popatrzyli się w moją stronę zdziwieni, a ja im tylko pomachałam i opuściłam ten dom. Biegłam przed siebie nie zwracając uwagi na przechodniów. W każdej chwili mógł się przecież pokazać Malik. Gdy już byłam ostatecznie daleko zatrzymałam się. Popatrzyłam się za siebie, aby mieć pewność, że go nie ma za mną. Uśmiechnęłam się ,gdy go nie zauważyłam.
Na moich kochanych trybunach jak zwykle nikogo nie było. Ale to dobrze. Cisza… można sobie naprawę głęboko pomyśleć, nad swoim życiem. Przede mną piękny tor wyścigowy i lasek. Jeszcze wszystko jest zielone, ale za niedługo zmieni kolor. Ptaszki wesoło ćwirkają, a wiaterek cicho pogwizduje. Usiadłam sobie na ławeczce i patrzyłam przed siebie. Te miejsce zawsze mnie zadziwiało. O każdej porze roku zmienia swój wystrój, dzieci czasem biegają i swym śmiechem ożywiają to miejsce. Ludzie wygrywają pieniądze, a konie pobijają rekordy.
Jestem ciekawa, tylko jednej rzeczy. Dlaczego to zrobił? Zapewniał, że mnie kocha i w ogóle, a potem całuje się ze swoją byłą. Ja to jednak mam głupie to życie. Komuś zaufam to od razu muszę dostać w tyłek. Obiecuję, że już nigdy się nie zakocham, ani nikomu nie zaufam, tak jak Zaynowi.
Gdy już się ściemniało wróciłam do domu. Nie odezwałam się do rodziców, co zrobiło się mi trochę przykro. Trochę przemyślałam i postanowiłam ich przeprosić.
- Mamo, tato, przepraszam za moje zachowanie. – powiedziałam do nich.
- Córciu, my też musimy Cię przeprosić. – powiedziała mama i zrobiliśmy grupowego przytulasa. Wzięłam kanapki i poszłam do pokoju. Na telefonie miałam jakieś milion nieodebranych połączeń i wiadomości. Przeczytać? Nie, nie chce mi się tego czytać. Jakieś głupie wymówki. Włączyłam laptopa i zaczęłam oglądać pamiętniki wampirów. Bardzo je lubię, ale nie miałam ostatnio kiedy je oglądnąć. Oglądałam, a na moją komórkę co chwila przychodziły jakieś SMSy. Miałam już tego dość, dlatego też wyłączyłam go. Gdy oglądnęłam już wszystkie odcinki byłam zmęczona. Szybko się umyłam, przebrałam w piżamę i zasnęłam.

Mam piękną białą suknię, długi welon i bukiecik. Tato trzyma mnie za ramię i prowadził przez ołtarz. Cały kościół był wypełniony. Ludzie patrzyli się na mnie z zachwytem. Zauważyłam Pana Młodego. Stał do mnie tyłem, więc nie mogłam zobaczyć jego twarzy. Słyszałam jakieś szepty i jak coś tato do mnie mówił, ale nie słuchałam nikogo. Byłam skupiona, aby się nie potknąć i myślałam, co zaraz się stanie. Doszłam do ołtarza, a tato mnie puścił i poszedł usiąść do ławki. W końcu mogłam ujrzeć twarz Pana Młodego. Z uśmiechem na twarzy popatrzyłam się na bok. Chłopak, który stał obok, również popatrzył na mnie. Był to… Zayn?!

Gwałtownie wstałam, a w rogu mojego pokoju była jakaś czarna zjawa lub duch. Przetarłam oczy, a gdy znów tam popatrzyłam, jego już nie było. Zszokowana rozglądnęłam się po całym pokoju. Lecz już go nie było. Mógł to być ten sam, który wcześniej mnie popchnął. Tylko dzięki Malikowi żyję. Ale czemu on mnie obserwuje? A co znaczył ten sen? Ja i Zayn? I, że niby on będzie moim mężem? Na pewno nie. Za bardzo się zawiodłam. Już chyba nie będę umiała jemu zaufać. Było bardzo wcześnie, bo dopiero 6:34 a ja nie mogłam zasnąć. Morfeusz nie chciał zabrać mnie do swojej krainy. Dlatego też leżałam bezczynnie na łóżku i patrzyłam się w sufit. Po jakieś godzinie wstałam, wykąpałam i przebrałam się. Postanowiłam zrobić śniadanie dla wszystkich.
- Witaj Córciu, co robisz? – przywitała się ze mną mama.
- Hej, robię tosty, jajecznicę, a do tego kawę. – uśmiechnęłam się.
- Mmmm… pięknie pachnie. Pomóc ci w czymś?
- Nie, nie musisz.
- W takim razie pójdę ogarnąć się i obudzić tatę. Jak coś to wołaj. – puściła mi oczko i poszła na górę.  Uśmiech nie schodził z mojej twarzy. To jest mój najlepszy poranek z rodzicielką. Dokończyłam śniadanie i poustawiałam wszystko na stole. Gdy skończyłam akurat rodzice zeszli.
- Jak my dawno śniadania razem nie jedliśmy. – zauważył tato.
- No trochę. – zauważyłam.
- Teraz to się zmieni. Wiem, że powinno być tak wcześniej, ale nie rozumieliśmy tego. – powiedziała mama, a ja się do niej przytuliłam. Jak jedliśmy usłyszeliśmy dzwonek.
- Otworzę. – powiedziałam i odeszłam od stołu. Nie wiedziałam, kto może przyjść o tej godzinie. Gdy otworzyłam zobaczyłam…
--------------------------
Wesołych i Radosnych świąt i mokrego Dyngusa i śmiesznego Prima Aprilisa (wybaczcie mi, ale nie umiem pisać życzeń) Następny rozdział dopiero po świętach, bo nie będę mieć czasu na napisanie. Jak chcecie tłumaczenie piosenki to tutaj macie <klik> ;) Liczę na komentarze :P ( jak bym była zła to dałabym taki mały szantażyk typu "jak będzie 7 komentarzy to dodam nowy rozdział" Ale nie daję bo liczę na was! )

poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 14


CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
Miłego czytania ;)

Rano otwierając oczy miałam już uśmiech na twarzy. Szybko wstałam ogarnęłam się z lekka i zeszłam na dół. Doznałam szoku.
- Co wy tu robicie? – spojrzałam zszokowana na rodziców. Może i nie było to miłe powitanie z mojej strony, ale mogłam tak zareagować, gdyż o tej oprze rzadko ich nie ma. Poprawka, nigdy ich nie ma.
- Mamy wolne. – powiedziała jak gdyby nigdy nic rodzicielka.
- Wow, nie wierzę. To jest sen.
- Mów normalnie. – poprosiła mama.
- To jest dziwne, bo was nigdy o tej porze nie ma.
- To się zmieni.
- Dlaczego? – byłam lekko zdziwiona wypowiedzią taty.
- Postanowiliśmy poświęcić Tobie więcej czasu. – uśmiechnęła się mama.
- Wy sobie żartujecie?
- Co to ma być? – zapytał się zdenerwowany ojciec. Chyba myślał, że ja wpadnę w jego ramiona. No to się pomylił.
- Więcej czasu to wy powinniście mi poświęcić jak byłam młodsza. Teraz was  nie potrzebuję! – byłam zła na nich. Pobiegłam do swojego pokoju. Wyjęłam szybko jakieś tam ciuchy na dzisiaj i jeszcze na kilka dni. Wiem, że to głupie, ale nie chcę ich na razie widzieć. Mam tylko nadzieję, że Zayn pozwoli pomieszkać trochę u nich. Do plecaka wrzucałam potrzebne mi rzeczy i już zaraz byłam gotowa.
- Co ty robisz? – zapytał się ojciec gdy mnie zobaczył.
- Przenocuję u chłopka. Nie martwię się. – gdy tylko to powiedział wyszłam z domu. Nawet się nie pożegnałam. Tak, zachowuję się jak rozwydrzone i rozpieszczone dziecko. Ale naprawdę tym swoim postanowieniem mnie zdenerwowali.  Całe dzieciństwo miałam zniszczone przez nich. Właściwie to wychowałam się sama. Cały czas tylko praca, praca i tylko praca.
- Zapukałam do drzwi domu chłopaków i już po chwili otworzył mi Zayn. Widząc mnie trochę się zdziwił, ale zaraz potem zobaczyłam na jego buźce piękny uśmiech.
- Hej, co tu robisz? – dał mi całusa w policzek.
- A nic tak sobie przechodziłam. – wzruszyłam ramionami. 
- I dlatego masz wypchany plecak? – zapytał się uśmiechając się. Westchnęłam .
- No bo… pokłóciłam się z rodzicami. – znowu wzruszyłam ramionami. Myślałam, że może się skapnie o co mi chodzi.
- O co? – dopytywał się.
- Mogę na kilka dni u was przenocować? – spytałam się robiąc, chociaż chyba bardziej próbując, oczy kota ze shreka.
- No oczywiście, że możesz. – ucieszył się i przytulił mnie do siebie mocno. Zaniosłam do pokoju Malika plecak i zeszłam na dół gdzie byli wszyscy.
- Hej wam. – powiedziałam i usiadłam na kanapie obok mojego chłopaka.
- O, hej. – przywitali się. Harry i Louis grali w jakieś wyścigi samochodowe a inni im dopingowali. Gdy już skończyli Loczek oczywiście wygrał.
- Z tobą się nie da grać. Zawsze z tobą wygrywam. – naburmuszył się Loczek. Popatrzył na mnie uśmiechnął się złośliwie. – Nadia tylko z tobą nie grałem. – uśmiechnął się i podał mi urządzenie. Niestety on chyba nie wiedział, że ja w to umiem grać i chyba dobrze, bo nigdy nie przegrałam.
- Okej. – uśmiechnęłam się zadziornie. Loczek wytłumaczył mi co i jak, chociaż nie musiał. Wyścig się zaczął. Zayn i Niall kibicowali mi a Louis i Liam Harremu. Na początku dałam jemu prowadzić. Myślał, że nie umiem, więc się przeliczył.
- Łatwo z tobą też wygram, bo nie umiesz grać. – wystawił mi język Harry na co się zaśmiałam.
- No to się zdziwisz. – powiedziałam cicho i dałam gaz do dechy. Mian Loczka – bezcenna. Chciało mi się z niego śmiać. Próbował mnie wyprzedzić, ale nie udało się jemu, przez co oczywiście wygrałam.
- Miałaś po prostu farta. – powiedział Loczek po skończeniu.
- Po prostu jestem lepsza. – wystawiłam jemu język. Zayn dał mi szybkiego całusa za wygraną.
- Proszę was, nie przy nas! – oburzył się Louis.

- Co jemy na obiad? – zapytałam się. Cały czas graliśmy w tą grę. Z każdym grałam i wygrywałam. Oczywiście mówili, że oszukuję. No bo jak dziewczyna może być lepsza?
- Może coś ugotujesz? – Niall zrobił maślane oczka.
- No dobra. – wstałam i poszłam do kuchni. Znalazłam wszystkie składniki i zaczęłam przyrządzać. Zrobiłam spaghetti. Nie musiałam  nawet ich wołać. Sami przybiegli na co się zaśmiałam.
- To jest pyszne. – powiedział Niall.
- Zgadzam się. – potwierdził Zayn i wszyscy potwierdzili.
- To się cieszę. – wyszczerzyłam się. Po zjedzonym posiłku Liam zaoferował, że posprząta. Zapytałam się czy pomóc jemu, ale nie chciał mojej pomocy. W salonie nie było Zayna więc poszłam na górę. Usłyszałam jak z kimś rozmawia. Wiem, że nie powinnam, ale podsłuchałam.
- Perrie, my do siebie nie wrócimy… - a więc ona znów zadzwoniła. – Ja ją kocham. – mimowolnie się uśmiechnęłam. – Ehh, no dobra. Jutro o dziesiątej w parku. – rozłączył się i usłyszałam jak opadł na łóżko. Dlaczego  się z nią umówił? Uchyliłam drzwi i zobaczyłam Zayna który zakrywa twarz rękoma.
- Zayn… - powiedziałam cicho, a on jak na zwołanie się podniósł. Byłam ciekawa czy mi powie o spotkaniu, dlatego udawałam, że nic nie wiem.
- Co tu robisz? – zaczął chodzić po całym pokoju.
- Nie było Cię na dole, to poszłam tu. – wzruszyłam ramionami. – Coś się stało Zayn?
- Nie, dlaczego pytasz? – kłamał. Nie chciał mi powiedzieć. Czy to znaczy, że mi nie ufa? I może wróci do Perrie? Nie zdziwiła bym się. Ona jest znana i na pewno dużo ładniejsza ode mnie. A ja? Szara myszka nie wyróżniająca się z tłumu.
- Schodzisz na dół?
- Nie, muszę sobie przemyśleć parę spraw. – uśmiechnął się do mnie lekko. Nic nie mówiąc opuściłam jego pokój. Pewnie myśli czy zerwać ze mną, czy nie.
- Co robicie? – zapytałam się chłopaków.
- Nic ciekawego. Przełączamy kanały w celu znalezienia czegoś ciekawego.  – odpowiedział mi Liam. Usiadłam między Liamem a Niallem i patrzyłam się w ekran telewizora.
- Gdzie Zayn? – zapytał się mnie Harry.
- W pokoju, musi przemyśleć parę spraw. – powiedziałam nie za miłym tonem. Zaraz usłyszałam chłopaków „Uuuu…” posłałam mi mordercze spojrzenie  i przestali.
- Kłótnia małżeńska?  - zażartował sobie Louis przez co oberwał poduszką. Tak, też się stało, że zaraz powstała z tego wojna. Byliśmy cali w pierzu. Jak się bawić to na całego! Wszyscy się przebraliśmy i umyliśmy z tego pierza. Gdy już każdy był czysty postanowiliśmy oglądać film. Wybraliśmy jakiś tam horror. Oczywiście Malik gdzieś się  zgubił i go nie było, ale nie obchodziło mnie to. Chłopaki panicznie się tego bali, więc wszyscy byli przytuleni do mnie. To chyba ja powinnam do nich się przytulać, a nie na odwrót. Ale ich nigdy nie ogarniesz…
- Nie wiedziałem, że jest taki straszny. – powiedział Louis.
- On nie był w cale straszny. – zaprzeczyłam.
- Ja się boję. – usłyszałam Harrego. No normalnie jak z dziećmi, lub gorzej.
- To może, jak wszyscy się boimy, a Nadia nie, to śpijmy dziś wszyscy razem. – zaproponował Louis.
- No chyba Cię coś boli…
- No prosimy, bo nie zaśniemy i będziemy Cię nawiedzać. – ciągnął Louis.
- Już się boję. – powiedziałam z sarkazmem.
- Prosimy, tylko dzisiaj. Zayn się nie obrazi. – zrobił słodkie oczka Harry. Zayn… zrobię mu na złość.
- Dobra, ale tylko dzisiaj. – wszyscy się ucieszyli (co za dzieci).
- To ja idę się umyć. – Louis wstał i poszedł. Myślałam, że wszyscy pójdą w ślad za psiastym, ale oni dalej siedzieli.
- A wam to jakieś specjalne zaproszenie trzeba dać? – zapytałam się ich.
- Nie, ale się boję. – powiedział Harry, a reszta jemu przytaknęła. Nagle usłyszeliśmy krzyk Louisa. Przestraszona pobiegłam, a reszta zgrai za mną.
- Louis co się stało?
- Popilnuj mi drzwi, bo boję się, że wejdzie jakiś duch i mnie zabije.
- Duch Cię, może i nie zabiję, lecz mogę to ja szybciej zrobić! – krzyknęłam zdenerwowana. Ten człowiek już na serio mnie wykończy. Czyli, że teraz będę stać pod łazienką i czekać aż się wszyscy umyją? nie dziękuję. – Weźcie tu zostańcie, a ja idę się umyć. – powiedziałam i już odchodziłam gdy mnie zatrzymali. Popatrzyłam się na nich wzrokiem typu „WTF?”
- Nigdzie Cię nie puścimy, musisz nas chronić. – powiedział Naill, a ja zrezygnowałam z pójścia się umyć. Usiadłam na podłodze i oparłam się plecami o ścianę. Gdy ostatni Niall, się mył przysnęło mi się…
--------------

Bardzo dziękuję za nominację do The Versatile Blogger,  od Wiewióra XD Jest to moja pierwsza tak nominacja (na tym blogu).

7 faktów o mnie:
1. Mam kota o imieniu Kitka.
2. Jeżdżę konno.
3. Mam młodszego o rok brata.
4. Kocham czytać książki i jestem od nich uzależniona.
5. Nazywają mnie "człowiek guma" xd
6. Nie umiem przetrwać bez muzyki.
7. Moje przyjaciółki mówią, że jestem chora psychicznie xd
Nominowane blogi:
1. http://my-new-best-friends-1d.blogspot.com/
2. http://the--end-of-love.blogspot.com/
3. http://live-while-we-arre-young.blogspot.com/
4. http://i-hate-you-and-love-you.blogspot.com/
5. http://rock-me-one-direction.blogspot.com/
6. http://hello-in-my-world.blogspot.com/
7. http://and-little-things-1d.blogspot.com/
8. http://second-chance-to-life.blogspot.com/
9. http://just-us-and-this-sick-world.blogspot.com/
10. http://moment-of-love-1d.blogspot.com/

A o to zasady :

- Podziękować nominującemu na jego blogu
- Pokazać nagrodę The Versatile Blogger
- Ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie
- Nominować 10 blogów, które jego zdaniem na to zasługują
- Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów




Hej :D rozdział miał być wcześniej, ale pomyślałam, że dodam w moje urodzinki :D (tak, mam dziś urodziny) i pierwszy raz od szesnastu lat mam białe urodziny ( w sensie że śnieg xd)  a co do rozdziału to taki dziwny, ale trudno, nie miałam w ogóle na niego pomysłu. Czekam na komentarze, moja twarzyczka się raduje na widok nowego komentarza :D Do Następnego!

niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 13


Hej! Przepraszam, że tak późno, ale nie miałam czasu. Nie podoba mi się ten rozdział, nie miałam w ogóle na niego pomysłu. Liczę na wasze opinie! Miłego czytania! CZYTASZ=KOMENTUJESZ!

Całą drogę rozmawialiśmy na jakiś głupi temat.
- Macie w domu marchewki? – zapytałam.
- Jak Louis nie zjadł wszystkich to mamy. A dlaczego pytasz?
- Bo jestem głodna.
- To Ci zrobię coś do jedzenia.
- Ale ja chcę marchewkę.
- Ale ja Ci coś zrobię dobrego.
- Ale ja mam ochotę na marchewkę.
- Ty cały czas byś jadła marchewki. – wtrąciła się Kate.
- Bo są dobre.
- To warzywo.
- To nie jest tylko warzywo! To styl życia! – krzyknęłam. Na co Zayn zaczął się śmiać. – Z czego się śmiejesz?
- Z Ciebie.
- Dlaczego?
- Bo mówisz tak samo ja Louis.
- Widać jest mądry. – po moich słowach Zayn i Kate w buchnęli głośnym śmiechem,  przez co parę (czyt. wszyscy)ludzi popatrzyli się na nas dziwnie.  – Uspokójcie się wreszcie, ludzie się patrzą. – powiedziałam nieco ostrym głosem. Opanowali się trochę i szliśmy dalej. Gdy już doszliśmy do chłopaków drzwi otworzył nam Harry.
- Kate! – krzyknął uradowany i przytulił się do swojej dziewczyny.
- Tak, miło Cię widzieć Harry. – powiedziałam wywracając oczami.
- Tak, Hej – rzucił.
- Hej! – krzyknęłam do reszty, która znajdowała się w salonie.
- Hej! – odkrzyknęli razem.
- Jak tam noc z Malikiem? – Louis poruszył zabawnie brwiami, przez co się zaśmiałam.
- A jak miało być? Dobrze. – wystawiłam język i poszłam do kuchni w celu znalezienia pomarańczowego warzywa.  Szukałam wszędzie i… znalazłam! Było ostanie. Obrałam sobie i poszłam do reszty.
- Co tak chrupiesz? – zapytał się  Louis.
- Marchewkę. – wzruszyłam ramionami.
- Co?! – krzyknął. Popatrzyłam się na niego wielkimi oczami. Marchewka, Louis, życie, marchewka, Louis, życie. Marchewka! On zaczął mnie gonić a ja przez nim uciekałam. Nie poddam się tak łatwo. W końcu mocno się zmęczyłam i stanęłam na chwilę. Jednak nie było to dobrym pomysłem, ponieważ Louis na mnie wpadł.
- Do najlżejszych, to ty nie należysz. – powiedziałam ledwo.
- To za karę. – powiedział.
- Weź z niej zejdź, bo z nic niej nie zostanie. – zainterweniował Niall. Ciekawe gdzie Zayn. Gdy już łaskawie z szedł ze mnie poszłam poszukać mulata. Znalazłam go w jego pokoju smutnego. Nie wiedziałam o co chodzi. Usłyszał, że ktoś jest w pokoju i odwrócił się w moją stronę. Od razu się uśmiechnął, ale zauważyłam, że był to wymuszony. Usiadłam koło niego i popatrzyłam się w jego oczy. Zobaczyłam w nich strach i smutek.
- Co jest? – zapytałam się bo wiedziałam, że nic mi nie powie.
- Nic. – wzruszył ramionami. Westchnęłam.
- Zayn, widzę, że coś jest nie tak. Możesz mi powiedzieć. – zapewniłam go.
- Ale nic nie jest. – dalej się upierał.
- Myślałam, że związek opiera się na zaufaniu i mówieniu prawdy… - wstałam z łóżka. Zawiodłam się. Znowu. Nawet nie zatrzymał mnie gdy wychodziłam. Nie wiem co się stało… nie chciałam być dłużej, więc ubierałam buty.
- Co ty robisz? – zapytał się mnie Niall.
- Nie widać?
- No widać, ale dlaczego już idziesz?
- Nie powinno Cię to interesować. – odparłam trochę szorstko.
- Czemu taka jesteś? – powiedział cicho, ale ja niestety, albo stety to usłyszałam.
- Jaka?
- No… wcześniej byłaś wesoła i w ogóle, a teraz…
- Zapytaj się Zayna. – wyszłam z domu. Nie chciałam dalej tego słuchać. Wiem jak było. To nie moja wina. Było wiadomo, że musi się coś stać. Za pięknie było, aby mogło być prawdziwe. A może to jeden wielki sen i zaraz się z niego obudzę i powrócę do szarej rzeczywistości?
W moim domu jak zwykle nikogo nie było.  Byłam skazana na samotne oglądanie jakiś dennych filmów. Westchnęłam i usiadłam na kanapie. Latałam po kanałach w celu znalezienia czegoś ciekawego. Niestety nic nie było takiego, no bo przecież nie będę oglądać „Mody na sukces”. Zrezygnowana wyłączyłam telewizor. Co robić, co robić? Powtarzałam sobie w kółko. Nagle usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. Serio, przestraszyłam się.
- Witaj córciu! – krzyknęła mama. Zaraz, zaraz. Mama? Co ona tu robi i tata? Stałam i dziwnie się na nich patrzyłam. – Coś się stało, że tak patrzysz? – ocknęłam się.
- Nie. Hej ! – przytuliłam się.
- Nadia pomyśleliśmy z tatą, że może zaprosisz swojego chłopka, Zayna. – brawo dla mojej mamy, zapamiętała jego imię. Ale że co? Nie mam ochoty się z nim teraz widywać i rozmawiać.
- Taa, ale nie dzisiaj. – powiedziałam.
- Dlaczego?
- Bo nie – wzruszyłam ramionami. Poszłam do swojego pokoju. No to było by na tyle z rozmowy z rodzicami, z którymi się długo nie widziałam. Ale to u mnie normalne. Wzięłam komórkę do ręki i przeżyłam szok. 23  nieodebranych wiadomości i 30 połączeń. Czy to znaczy, że się o mnie martwili? Dzwoni teraz Niall. Odebrać czy nie?
- Halo?
- Nadia! W końcu odebrałaś! Co się stało? Zayn nic nie chce nam powiedzieć. – powiedział Niall, a w tle słyszałam resztę chłopaków.
- Przepraszam. – powiedziałam i od razu się rozłączyłam. Wyłączyłam telefon i rzuciłam gdzieś w kąt. Leżałam tak cały czas, aż w końcu zaczęło się ściemniać i zaraz zrobiła się noc. Zayn nawet nie pofatygował się tu przyjść. Nie wiem co to znaczy. Nie kocha mnie już? Tak nagle? A może to co wszystko mówił było kłamstwem? Wstałam i poszłam do łazienki. Po otworzeniu szafki moim oczom ukazał się pewien przedmiot. Dawniej to zrobiłam, ale czy byłam teraz na tyle silna by to zrobić? Drżącą ręką wzięłam przedmiot. Obracałam go ostrożnie w palcach, aby się nie skaleczyć. Nabrałam odwagi i przyłożyłam sobie żyletkę do nadgarstka. Dobrze wiedziałam, że robiąc takie coś pokazuję jaka to słaba jestem. Ale to prawda. Ukrywam siebie prawdziwą, bo tak nauczyło mnie życie. Krew popłynęła z mojego nadgarstka dając przy tym ból, ale on był lżejszy, od tego co mi zrobił Zayn. przejechałam jeszcze raz i zapomniałam o dzisiejszym dniu. Jakby był wymazany z pamięci. To dobrze. Nie chcę go pamiętać. Przemyłam nadgarstki wodą i położyłam się spać.
Rano jeden nadgarstek miałam cały spuchnięty. Chciałam sięgnąć po telefon i obaczyć która jest godzina, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Odpuściłam to i założyłam bandaż na nadgarstek. Przebrałam się i zeszłam na dół. Chociaż była sobota rodziców nie było. Dlaczego? Praca. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się, bo kto mógłby do mnie przyjść? Otworzyłam i zobaczyłam Zayna. Był wyraźnie smutny.
- Nadia… - zaczął.
- O co chodzi? – przerwałam mu.
- Mogę wejść? – zapytał a ja pokazałam gestem ręki aby wszedł.
- Więc? – powiedziałam gdy byliśmy w salonie.
- Przepraszam Cię za wczoraj. Nie wiem co mi się stało. Nie czułem się za dobrze. – patrzył się wszędzie byle nie na mnie. Już wiedziałam, że okłamuje mnie.
- Dobrze wiesz, że to co mówisz jest kłamstwem. – wysyczałam. Malik spuścił głowę i się nie odzywał. – Zaufałam Tobie. Nawet zakochałam, a ty teraz…
- Dzwoniła do mnie wczoraj była. Chciała do mnie wrócić. – przerwał mi. Tej odpowiedzi się nie spodziewałam.
- I nie mogłeś mi o tym powiedzieć wcześniej?
- Chciałem, abyś była bezpieczna.
- Nie rozumiem.
- Ona jest zdolna do wszystkiego. – mówił ściszonym głosem. Zrobiło mi się go żal.
- Zayn, proszę obiecaj mi, że będziemy mówić sobie wszystko. – popatrzyłam się na niego. Ten kiwną twierdząco głową. – popatrz się na nie. – wykonał polecenie. – obiecujesz?
- Tak. – uśmiechnął się, a ja wpiłam się w jego wargi. Były mi teraz bardzo potrzebne. Złapał mnie za nadgarstek, a ja syknęłam z bólu co nie uszło uwadze Zaynowi. – Co Ci się stało? – popatrzył się na bandaż.
- Nic, uderzyłam się.
- Kłamiesz. – popatrzyłam się na moje skarpetki, które były bardzo interesujące. Poczółam jak Zayn odwiązuje mój bandaż. On nie może tego zobaczyć! Wyrwałam rękę z jego uścisku i zaczęłam znowu zawiązywać. – Powiedz, że nie zrobiłaś tego o czym myślę. – nic nie odpowiadałam. – Nadia! – powiedział głośniej i złapał mnie za nadgarstki.
- Przepraszam. – powiedziałam łamiącym głosem. On nic nie powiedział tylko mocno mnie prztylił.
- Obiecaj, że nie zrobisz już tego. – powiedział mi do ucha.
- Obiecuję.
-------------------

Jak ktoś chciały być informowany lub po prostu chciał by ze mną porozmawiać to piszcie na moje gg. 28179957 ;)

poniedziałek, 11 marca 2013

One - Shots: Wybaczysz mi?


Siedziałam na łóżku i przeglądałam stare zdjęcia. Na wszystkich byłam wesoła, pełna energii. Zupełne przeciwieństwo mnie. Ale to wszystko przez niego. Wolał głupią karierę i zespolik, zamiast przyjaciółki. Codziennie sprawdzam telefon, może sobie przypomniał. Ale to tylko głupie marzenia. Jutro przyjeżdża tu po swojej trasie koncertowej, do rodziny. Ale ja nie chcę go widzieć i znać. Przypomniały mi się chwile spędzone razem, jak go namawiałam aby poszedł na ten casting.
Rano mozolnie zeszłam na dół. Weseli rodzice przygotowywali śniadanie. Mi nie było dzisiaj na radości.
- Dzień Dobry córciu. – przywitali się ze mną.
- Dzień Dobry. – usiadłam przy stole.
- Dzisiaj przyjeżdża Niall, może porozmawiacie razem? – powiedział Tata.
- Nie chce go znać. – wstałam od stołu i poszłam do pokoju. Oni bardzo chcą abym jemu to wybaczyła, ale ja nie zamierzam. Mógł chociaż napisać na tt, czy czymkolwiek. Ale nigdy tego nie zrobił. Zamknęłam drzwi w moim pokoju, bo wiedziałam, że rodzice będą się dobijać. Nie myliłam się już po chwili usłyszałam pukanie, ale olałam to. Wzięłam słuchawki i włączyłam muzykę, która aktualnie idealnie pasowała do tego momentu.
Obudziłam się, a muzyka już nie grała w moich słuchawkach. Bateria się wyładowała, super, pomyślałam. Wstałam z łóżka i podłączyłam komórkę gdy usłyszałam czyjś głos.
- Dobry wieczór, jest może Emily? – ten głos. Chociaż nie słyszałam go dawno nic się nie zmienił. Moje serce zabiło mocniej. Ze strachu? Chyba tak. Nie chciałam z nim teraz rozmawiać. Otworzyłam drzwi, aby lepiej słyszeć rozmowę.
- Witaj, tak się cieszymy, że wróciłeś. Emily się bardzo zmieniła. Proszę porozmawiaj z nią, jest na górze w pokoju. – gdy to usłyszałam, że wybuchnę! Trzasnęłam mocno drzwiami. Uchyliłam okno i wyskoczyłam z niego. Ostatnio robiłam to coraz częściej, więc miałam w tym wprawę. Nie patrzyłam się za sobą, tylko biegłam. Gdzie? Nie wiem, przed siebie. Gdy już nie miałam siły usiadłam na dworze lekko się ściemniało. Nie wiedziałam czy Niall czeka na mnie w domu, czy już sobie poszedł. Może pomyślał, ze to jest bez sensu. Jak zrobiło się naprawdę ciemno postanowiłam wrócić. Już nie biegłam, tylko szłam spokojnie. Gdy doszłam do domu światło paliło się w kilku pokojach. Przekroczyłam próg domu i gdy przechodziłam przez salon zobaczyłam rodziców i blond czuprynę. Wszyscy zwrócili oczy na mnie. Miałam nie patrzeć na Nialla, ale oczy same tam poleciały. Zobaczyłam w jego oczach smutek. Nie było w nich iskierki jak dawniej.
- Emily… - jego dźwięczny głos odbijał się w mojej głowie. Bez słowa poszłam na górę. Słyszałam jego  krzyk i czasem rodziców. Musiałam ochłonąć.  Zamknęłam za sobą drzwi na klucz i zakryłam twarz w poduszki. Znów zachciało mi się płakać. Usłyszałam pykanie, walenie i krzyk abym otworzyła. Nie słuchałam tego. Miałam dość tego, chciałam pozbyć się tego bólu. Poszłam do łazienki, którą miałam  pokoju. Z szafki wyjęłam żyletkę. Wiem, że to głupie, że jest to dla tchórzy, ale ja nim jestem. Może to złagodzi jakiś ból. Przejechałam raz po nadgarstku i czerwona ciecz zaczęła spływać. Zrobiłam jeszcze dwie kreski. Ból był silny, mocny, ale i tak słabszy niż to co przeżywałam. Obmyłam moją rękę, która była całe we krwi. Założyłam bandaż i odstawiłam żyletkę na miejsce. Zmęczona postanowiłam się położyć.
Byłam strasznie głodna, ale nie chciałam schodzić na dół, bo był tam cały czas Niall. Siedział i rozmawiał z moimi rodzicami jak to jest w Londynie. Miałam już go dość. W brzuchu mocno mi burczało, a nie chciałam się odchudzać. Jestem inną dziewczyną, lubię jeść i nie przejmuję się, że przytyję, ponieważ jestem chuda. Kolejny dowód na to, że jestem dziwna. Leżąc na łóżku obmyślałam plan jak zejść na dół nie zauważonym.
Wyszłam po cichu z pokoju. Tak głośno rozmawiali, że słyszałam ich dobrze tutaj, na górze.
- Czyli, że nie macie prawie w ogóle wolnego czasu? – ciągnęła rozmowę moja mama.
- Tak, a jak już mamy to staramy się to jak najbardziej wykorzystać. – jego głos był przepełniony smutkiem i żalem.
- Nie smuć się. Emily na pewno kiedyś zejdzie. Wtedy może porozmawiacie. – usłyszałam tatę. Czyli, że nie przejmowali się mną? Wiedzieli, że zejdę, więc nic z tego nie robili? Nie znałam ich od tej strony. Olałam to i spokojnie poszłam do kuchni. Rozmowa nagle ucichła, po czym wywnioskowałam, że mnie zauważyli. Nie spojrzałam w ich stronę, tylko szłam przed siebie. Wyjęłam z lodówki dość dużo jedzenia, no bo nie będę przychodzić tu co pięć minut. Czułam na sobie czyjś wzrok. Dobrze wiedziałam, że to Niall mi się tak przygląda. Gdy już wszystko wzięłam odwróciłam i miałam już wychodzić, tylko że ktoś zagradzał mi przejść. Chyba się domyślacie kto to był?
- Emily, ja… - zaczął słabym głosem.
- Nie i przesuń się z łaski swojej. Nie mam ochoty Ciebie słuchać. – powiedziałam oschle. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony. No tak, kiedyś taka nie byłam. Wesoła, miła, sympatyczna, cały czas śmiejąca się. Taką mnie zapamiętał, a nie pyskatą, nie miłą, bez uśmiechu dziewczynę. Nic nie powiedział tylko się odsunął. Zadowolona wyszłam z kuchni i skierowałam się do pokoju.

*Niall*

Nie mogłem uwierzyć jak się zmieniła. Nigdy nie pomyślał bym, że może się aż tak zmienić. Musiałem ją odzyskać, za bardzo mi na niej zależało. Wiem, że popełniłem straszny błąd, ale menager wykasował mi wszystkie kontakty. Niby byłem nieobecny na próbach. Co jego to obchodziło? Teraz jestem na niego zły, bo zniszczył mi życie! Załamany usiadłem na kanapie.
- I jak? – zapytała się mnie mama Emily. Zawsze była pozytywnie nastawiona. Bardzo mnie lubi i chce, abym dalej przyjaźnił się z jej córką. Ale to chyba nie jest już możliwe. Ona na pewno mi tego nie wybaczy.
- Przepraszam. – powiedziałem i wyszedłem z mieszkania. Nie mogłem już wytrzymać. Wspomnienia same wracały. Jak mogłem to zniszczyć? Kopnąłem nogą o murek, co nie było dobrym posunięciem. Noga zaczęłam mnie mocno boleć. W tym momencie zadzwonił mój telefon. Sprawdziłem na wyświetlaczu, kto próbuje się do mnie dobić. Oczywiście musieli być to chłopcy, który byli w Londynie.
- Co? – powiedziałem od razu po odebraniu.
- Miło Cię widzieć. – zaczęli się śmiać. – Co się stało, że jesteś taki zły?
- Nic.
- A tak na serio? – wiedziałem, ze nie dadzą mi spokoju, więc postanowiłem im powiedzieć prawdę.
- Chodzi o Emily. – westchnąłem lekko.
- To ta dziewczyna o, której nam opowiadałeś? – zapytał się Liam.
- Tak.
- To co z nią? – tym razem zapytał Zayn.
- Nie chce mnie znać. – powiedziałem smutny.
- No to stary masz problem. – zaśmiał się Harry, chociaż mi nie było do śmiechu.
- To nie jest śmieszne, nie wiem co robić!
- Spokojnie, zaraz Ci pomożemy. – usłyszałem Louisa.
- Niby jak? – zapytałem z ciekawości.
- Obróć się. – powiedział Louis, a ja to uczyniłem. Moim oczom ukazał się widok czterech chłopaków szczerzących się do mnie. Rozłączyłem się i pobiegłem do nich. Mam najlepszych przyjaciół na świecie. Przywitałem się z nimi i zaprosiłem ich do siebie. Opowiedziałem jak wygląda sprawa z Emily.
- Jest gorzej niż myślałem. – powiedział mulat.
- Nie pocieszasz. – przyznałem jemu.
- Mam pomysł! – krzyknął uradowany Tomlinson.

*Emily*

Promienie słońca nie dawały mi spać dalej. Z wlokłam się z łóżka i poszłam do mojego „barku”. Przebrałam się w pierwsze lepsze ubrania i dalej leżałam na łóżku myśląc co dziś robić. Nagle usłyszałam jakieś uderzenie. Wychyliłam się za okna i zobaczyłam pięciu chłopaków w tym Horana. Chciałam zamknąć okno, ale usłyszałam czyjś krzyk.
- Proszę, wysłuchaj nas! To zajmie tylko chwilkę. – powiedział chłopak z lokami na głowie. Niechętnie kiwnęłam twierdząco głową. Włączyli muzykę i zaczęli śpiewać nieznaną mi piosenkę. Konkretniej tylko Niall śpiewał, oni dołączali się tylko w refrenie.

Hello, hello, I know it’s been awhile but baby
 I got something that I really wanna let you know, yeah
 Something that I wanna let you know oh oh

 You say you say to everybody that you hate me
 Couldn't blame you cause I know I left you all alone, yeah
 I know that I left you all alone oh oh

 And yeah, now I’m back at your door
 You're lookin’ at me unsure
 I should’ve seen it before
 You’re all I think about, baby

I was so stupid for letting you go
 But I know you’re still the one
 You might have moved on
 But girl you should know
 That I know you’re still the one
 I know it’s sayin’ too much
 But I will never give up
 I was so stupid for letting you go
 But I know you’re still the one

 I know you’re still the one

Hello, hello, I’m really hoping you’ll forgive me
 I keep talking, begging, tell me what I wanna hear, yeah
 Girl just tell me what I wanna hear

  I tried, I'll try to start again and find somebody
 But I remember all the times and all the words we said, yeah
 I can't get it out of my head yeah

 Now I’m back at your door
 You're lookin’ at me unsure
 I should’ve seen it before
 You’re all I think about, baby

 I was so stupid for letting you go
 But I know you’re still the one
 You might have moved on
 But girl you should know
 That I know you’re still the one
 I know it’s sayin’ too much
 But I will never give up
 I was so stupid for letting you go
 But I know you’re still the one

 Hey you, you’re still the one
 Hey you, you’re still the one
 Hey you, you’re still the one
 Hey you

 You’re still the one

 I know it’s sayin’ too much
 But I will never give up
 I was so stupid for letting you go
 But I know you’re still the one
 I know you’re still the one

Gdy skończyli śpiewać, nie wiedziałam co powiedzieć. Mieli bardzo ładne głosy, ale to Nialla najbardziej mi się podobał. I ten tekst. Zachciało mi się płakać. Jak najszybciej umiałam pobiegłam na dół, prawie się wywracając i zabijając się przy tym, ale to nie było teraz ważne.

*Niall*

Po skończeni Emily zniknęła. Byłem strasznie smutny. Tą piosenkę napisałam specjalnie dla niej. Chłopcy to chyba zauważyli bo podeszli do mnie i zaczęli pocieszać.
- Stary, będzie dobrze. – mówił Harry.
- Musi to przemyśleć. – powiedział Liam.
- Wy nie rozumiecie. Wszystko zepsułem, a konkretniej nasz menager. Ona mi tego nie wybaczy. – prawie się rozryczałem. To nie moa wina, że mi na niej zależało. I to bardzo.

*Emily*

- Niall! – krzyknęłam, bo stał do mnie tyłem. On oszołomiony? Zdziwiony? No dobra, pewnie też bym taka była, ale powracając do historii… popatrzył na mnie. Zobaczyłam w jego oczach smutek. Mnie także zrobiło się smutno. Teraz wiem, ze zależy Niallowi na mnie.
- Emily? – przez jego głos kolana mi miękną normalnie!
- Jeszcze nikt nie zrobił dla mnie takie coś. – powiedziałam.
- Ta piosenka, to znaczy, - jąkał się co było bardzo słodkie. – tą piosenkę napisałam specjalnie dla Ciebie. – gdy to powiedział w moich oczach pojawiły się automatycznie łzy. – pamiętałem cały czas o to tobie, ale nasz menager wykasował mi wszystko i nie miałem jak się… - nie skończył bo się do niego przytuliłam. Zamknęłam oczy i zatraciłam się w zapachu chłopaka. Idealnie do niego pasował. – Wybaczysz mi? – zapytał się z nadzieją w głosie.
- Oczywiście. – uśmiechnęłam się do niego.  
------------------------

Hej :D Postanowiłam dodać takie coś xd Mam nadzieję, że się wam podoba ;) Dziękuję za ponad 1000 wejść, 5 obserwatorów i 25 komentarzy. Jak byście chciały więcej takich one - shotsów xd to piszcie w komentarzach ;)

sobota, 9 marca 2013

Rozdział 12


Jak to czytasz to skomentuj, to tylko chwila, a mnie to uszczęśliwi. Miłego czytania! 


Gdy już wszyscy się do mnie poprzytulali wszyscy poszli się przebrać. Nie byłam tak jak oni mokrzy, tylko nieco wilgotna, ale i tak Zayn dał mi ubrania na przebranie. Już wszyscy susi zjedliśmy śniadanie przygotowane przez chłopaków. Było naprawdę dobre!
- Dzisiaj ja z Kate posprzątamy. – powiedział Harry.
- Co się stało, że tak mówisz? – zapytał się Louis, na co on tylko wzruszył ramionami.
- Muszę zapisać to sobie w kalendarzu. – powiedział Liam. Wszyscy się zaśmialiśmy i poszliśmy do salonu oprócz naszej pary.
- To co robimy? – zapytałam się gdy usiadłam na kanapie.
- Jak to co? Podsłuchujemy! – powiedział uradowany Louis. Popatrzyłam się na niego zdziwionym wzrokiem.
- To jest nie grzeczne i nie miłe. – powiedziałam. Nikt nic nie robił z tego co o tym myślę i  po prostu poszli podsłuchiwać. Westchnęłam i też poszłam, bo nie miałam co innego do roboty. Przez za duże spodnie potknęłam się kilka razy na małym odcinku. Jestem genialna, nie ma co. Chłopaki mieli uszy przyciśnięte do ściany. Walnęłam się w czoło przy czym jęknęłam z bólu. Tak, jestem inteligenta. Popatrzyli się na mnie i wybuchneli śmiechem. Super, mnie tu głowa boli, a Ci się śmieją.
- Co tu się dzieje?- zapytał się zdziwiony Harry.
- Walnęłam się w głowę, a ci zaczeli się śmiać. – wzruszyłam ramionami. Harry lekko się zaśmiał i wrócił do poprzedniej czynności.  Gdy już się uspokoili ja poszłam do salonu, a oni tam zostali. Walnęłam się na kanapę i przełączałam kanały jeden po drugim, nie wiedząc co oglądnąć.
- Co robisz? – zapytał się mnie Zayn. chyba kupię jemu okulary.
- Nie widać? – odpowiedziałam jemu pytaniem.
- Ej, co jest? – usłyszałam w jego głosie zmartwienie?
- A co ma być? Który jest dzisiaj?
- 20 lipiec. – odpowiedział.
- Co?! – krzyknęłam przerażona. Szybko wstałam z kanapy i w tym czym byłam wybiegłam na dwór. Jak mogłam o tym zapomnieć? Olewałam zdziwione spojrzenia ludzi. Po nieco dłuższym biegu dotarłam w końcu na miejsce. Stanęłam nad nagrobkiem na którym widniał napis Julia Mirrows. Automatycznie z moich oczu popłynęły słone łzy. Dziś była rocznica jej śmierci. Już minął rok, ale dalej czasem nie mogę w to uwierzyć. Zapaliłam znicz, który kupiłam po drodze. Usiadłam na ławeczce i wpatrywałam się w literki na grobie.
- Tak mi Ciebie brakuje. – zaczęłam. – czasami mam ochotę do Ciebie zadzwonić, porozmawiać, pożartować. Ale w ostatnim momencie przypominam sobie, że to jest nie możliwe. Tyle się u mnie dzieje, a ja nie mam z kim porozmawiać. Kate jest zajęta Harrym i nie rozumie mnie tak ty. W moim życiu dużo się zmieniło. Teraz na mojej twarzy jest pawie cały czas uśmiech, i zaufałam komuś. Nazywa się on Zayn i jest moim chłopakiem. Pewnie Cię zanudzam, jeżeli w ogóle mnie słuchasz, ale muszę się komuś wygadać. Muszę Ci się przyznać, że zapomniałam to Twojej rocznicy. Głupio mi z tego powodu, ale chyba to także dobrze świadczy. W końcu poznałam przyjaciół, nie mam już tylko Kate ale jeszcze czterech przyjaciół mój chłopak. Mam do Ciebie tylko jedną prośbę. Proszę pomóż mi.  – rozpłakałam się na dobre. Jeszcze chwilę tam siedziałam, a gdy zrobiło mi się naprawdę zimno wróciłam. Już nie biegłam jak wcześniej, bo nigdzie mi się nie spieszyło. Nie wiedziałam czy iść jeszcze do chłopaków, czy od razu do domu. Postanowiłam pójść do mnie, bo byłam zmęczona. Gdy w końcu dotarłam na miejsce położyłam się na kanapie i zamknęłam oczy. Chwilę tak leżałam, gdy panującą ciszę przerwał dzwonek. Z niechęcią wstałam i poszłam w stronę drzwi. Od razu po otworzeniu rzuciło się na mnie parę osób. Dopiero gdy odsunęli się ode mnie, poznałam, że to byli Zayn, Louis, Niall, Liam. Harry i Kate. Czyli, że się o mnie martwili?
- Martwiliśmy się o Ciebie. – powiedział Zayn, jak by czytał w moich myślach. Nic nie mówiłam tylko się do niego przytuliłam. – Porozmawiajmy. – kiwnęłam głową, że się zgadzam i poszliśmy do mojego pokoju. – Co się stało? – wiedziałam, że ma na myśli moje zachowanie. Postanowiłam jemu powiedzieć, bo nie chciałam kłamać.
- Pamiętasz jak mówiłam Ci o Juli? – kiwnął twierdząco głową. – Właśnie dzisiaj minął rok od jej śmierci. Dlatego jak powiedziałeś dzisiejszą datę tak zareagowałam. Przepraszam, że nie powiedziałam, ale nie myślałam o tym. – powiedziałam łamiącym głosem. Zayn nic nie powiedział, tylko mnie przytulił.
- Kate, coś o tym wspominała, ale nie była pewna. – pogłaskał mnie po policzku. Patrzył się w moje oczy ,a ja w jego. Miał takie hipnotyzujące, ciekawe. Widziałam jak bada moją twarz, a już po chwili poczułam ciepło jego warg na moich. Przejechał językiem po mojej wardze, by po chwili nasze języki stoczyły piękny taniec. Gdy już się oderwaliśmy od siebie nasze czoła dalej się stykały.
- Kocham Cię. – powiedziałam.
- Ja Ciebie też. – uśmiechnął się. Wziął mnie za rękę i zeszliśmy do reszty. Chwilę porozmawialiśmy na różne tematy i postanowili, że już pójdą, bo zrobiło się późno.
- Zayn, może zostaniesz? Nie chcę zostać sama. – powiedziałam cicho i spuściłam głowę.
- Czekałem tylko kiedy to powiesz. – uśmiechnął się wesoło. – Chłopaki ja zostaję u Nadii. – powiedział do nich. Oni uśmiechnęli się dziwnie i poruszali brwiami. Zayn przewrócił tylko oczami, bo zaczaił o co im chodzi. Pożegnaliśmy się i gdy wyszli spojrzeliśmy po sobie.
- Co robimy? – zapytałam.
- Nie wiem, może to… - swoją wypowiedź skończył pocałunkiem. Był on zachłanny, jak by był to nasz ostatni pocałunek. Moje ręce w topiłam w idealną fryzurę Zayna. On mnie lekko podniósł, a ja nogami oplotłam jego biodra. Zaniósł mnie tak do mojego pokoju i położył na łóżko nie przerywając pocałunku. Jego ręce powędrowały pod moją bluzkę. Złapałam go za nadgarstki i odsunęłam się od niego.
- Przepraszam… - spuściłam głowę. Wiedziałam co chciał, ale ja się bałam.
- Nie przepraszaj, to moja wina. – pogładził mnie po policzku.
- Ja się po prostu boję, bo nigdy tego wcześniej nie robiłam. – dalej miałam głowę spuszczoną.
- Pamiętaj, że poczekam ile tylko będzie trzeba. Sex nie jest najważniejszy. – spojrzałam na niego i zobaczyłam duży uśmiech. Odwzajemniłam to i przytuliłam się do niego. Dopiero teraz do mnie doszło, jakiego mam mądrego chłopaka. Nie naciska, troszczy się o mnie. Ideał. Ale czy ja jestem idealna? Może nie zasługuję na niego? A może to Julia mi go zesłała? – O czym tak myślisz? – na ziemię sprowadził mnie głos Zayna.
- Myślę, jakie to ja mam szczęście. – wyszczerzyłam się do niego.
- O jakie Ci szczęście chodzi? – uśmiechnął się zadziornie poruszając przy tym zabawnie brwiami.
- O Ciebie. – uśmiechnęłam się i pocałowałam mojego chłopaka.
- Ja także mam wielkie szczęście. Kocham Cię. – wyszeptał do mojego ucha.
- Ja Ciebie też. – także szepnęłam.
Rano, gdy się obudziłam nie było już Zayna w łóżku. Wzięłam jakieś ciuchy i poszłam do łazienki. Tam się umyłam i przebrałam. Gdy weszłam do kuchni zobaczyłam krzątającego Malika. Kręcił tyłeczkiem i śpiewał pod nosem jakieś piosenki. Zaśmiałam się, a ten odwrócił się w moją stronę. Zrobił groźną minkę i także się zaśmiał. Usiadłam przy stole czekając na śniadanko. Zayn postawił przede mną talerz jajecznicy, która wyglądała smakowicie i grzanki. Nalał jeszcze do kubka herbaty i także usiadł. Szybko zjadłam swoją porcję.
- Dziękuję. – pocałowałam Malika w policzek.
- Dobre było?
- Najlepsze. – uśmiechnęłam się. Posprzątaliśmy i usiedliśmy na kanapie.
- Co dziś robimy? – zapytał się Zayn.
- Może pojedziemy do Ciebie, zahaczając o Kate i wtedy coś pomyślimy? – zaproponowałam.
- Może być, w takim razie zbierajmy się. – wstaliśmy, ubraliśmy buty i wyszliśmy na zewnątrz. Złapał mnie za rękę i uśmiechnął się.
- Jutro mamy wywiad, więc będziesz mogła go oglądnąć.
- Z chęcią oglądnę.  Kiedyś nie przyszło by mi to do głowy.- zaśmiałam się.
- Tak, pamiętam nasze pierwsze spotkanie.
- Nie byłam za miła.
- Teraz też nie jesteś.
- Ej! – oburzyłam się i walnęłam go lekko w ramię. On się tylko z tego zaśmiał.
- Za to jesteś słodka. – szepnął mi do ucha.
- A pamiętasz nasze udawanie?
- Tak, nawet podobnie się w tedy ubraliśmy. – zaśmialiśmy się razem i właśnie doszliśmy do domu Kate. Zadzwoniłam dzwonkiem i już po chwili otworzyła mi drzwi moja przyjaciółka.
- Hej! – przywitała się.
- Hej, ubieraj się i porywam Cię. – nic nie powiedziała tylko założyła buty i wyszła. Wcześniej krzyknęła rodzicom, że wychodzi. Przywitał się z Zaynem i w trójkę szliśmy do chłopaków.
- Tak w ogóle to gdzie idziemy? – zapytała się.
- Do chłopaków. – odpowiedziałam.
- No to fajnie.- uśmiechnęła się.
-----------------------

Hej! Tak wiem, że jest krótki i beznadziejny. Wybaczcie :c Nie mam w ogóle czasu, staram ale to zajęcia, albo dziś skoki (tak z innej beczki oglądał ktoś dziś?) Dziękuję za tyle wejść, obserwatorów i komentarzy. Dzięki wam piszę to z ochotą ;p  To do następnego, który pojawi się ( mam taką nadzieję) za niedługo. ;*

wtorek, 5 marca 2013

Rozdział 11


Chłopaki odwieźli mnie jako pierwszą do domu. Ze smutkiem opuściłam samochód. Otworzyłam drzwi i pierwsze co usłyszałam była… cisza. Długo jej nie słyszałam. Już zapomniałam jak  to jest. zazdrościłam chłopakom i Kate. U mich zawsze coś się dzieje. Mają towarzystwo. Też kiedyś miałam, była nią Julia… teraz więcej czasu spędzam samotna w domu. Chociaż może się to zmieni. Poznałam przyjaciół i mam chłopaka. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Zrobiłam sobie coś do zjedzenia. Na dworze było ciepło i wiał przyjemny wiaterek. Idealnie, pomyślałam. Zaraz do głowy wpadł mi pewien pomysł. Pobiegłam szybko na górę po gitarę. Tak, kocham grać na niej i śpiewać, ale nie wychodzi mi to. Ubrałam szybko tenisówki i wybiegłam z domu wcześniej zamykając drzwi. Miałam takie swoje miejsce. To właśnie tam najlepiej pisało mi się piosenki i lubiłam tam śpiewać. Miałam pewność, że nikt tego nie usłyszy, więc jestem o to spokojna. Wyjęłam gitarę z futerału i chwilę zastanowiłam się co zaśpiewać. Postanowiłam zaśpiewać piosenkę chłopaków Little Things. Ostatnio Niall ją zagrał, a ja zapamiętałam chwyty. Dźwięki płynęły płynnie, a ja zaczęłam śpiewać. Kiedyś częściej grałam, ale to się zmieniło. Dziś zagrałam pierwszy raz od kilku lat. Skończyłam grać piosenkę i usłyszałam oklaski. Przestraszyłam się, nikt nie miał tego usłyszeć! Odwróciłam się w stronę skąd to dochodziło. Moim oczom ukazało się całe One Direction  i Kate. Wszyscy byli zdziwieni, zszokowani i szczęśliwi.
- Masz piękny głos i świetnie grasz na gitarze. – pierwszy odezwał się Niall.
- Dlaczego nam nie powiedziałaś a przynajmniej mi? – zapytała się Kate. Zobaczyłam u niej smutek. Teraz głupio mi się zrobiło.
- Nie grałam od czasu śmierci Julii. To jest mój pierwszy raz od dłuższego czasu i przepraszam Cię. – powiedziałam szeptem.
- Kto to jest Julia? – zapytał się Louis.
- To była moja najlepsza przyjaciółka, ale zmarła. – w moich oczach pojawiły się łzy na to wspomnienie. Zobaczyłam, że zrobiło się głupio Louisowi, że o to zapytał. Ale nie wiedział, więc miał prawo się mnie zapytać. Malik widząc to podszedł i przytulił mnie.
- Przepraszam nie…
- Nie musisz mnie przepraszać. Nie wiedziałeś. – wysiliłam się na lekki uśmiech. – A tak w ogóle, to co tu robicie? – zapytałam się gdy wchodziliśmy do mnie.
- Nudziło się nam więc postanowiliśmy się spotkać. – powiedział wesoły Niall. Nie wiem jak on to robi, że zawsze ma uśmiech na twarzy. Widząc go nie da się być smutnym.
- W takim razie co robimy? – usiadłam na sofie i czekałam na propozycje.
- Butelka! – krzynką Niall. Co on ma z tą butelką?
- Nieee, może pooglądamy jakiś film? – zapytałam się.
- No może być, tylko jaki? -  odpowiedział Harry. Podeszłam do pułki z filmami i … nic nie było ciekawego!
- Nie mam nic ciekawego. – wskoczyłam na kanapę przy okazji na czyjeś nogi…
- Ałłłłłłł… - krzyknął Niall.
- Oj sorki.
- W takim razie co robimy? – sprowadził nas na ziemię Liam.
- Ej! A może pośpiewamy! – krzyknął uradowany ze swojego pomyły blondyn. Wstał szybko z radości, przy czym ja musiałam zlecieć z kanapy.
- Auuuu! – teraz ja krzyknęłam. Wszyscy zaczeli się śmiać, choć nie było to dla mnie śmieszne. Wstałam z podłogi i wyprostowałam się. – Nic mi nie jest. – zapewniłam, na co oni zaczeli się jeszcze bardziej śmiać. Czasami  myślałam czy aby nie pójść do kabaretu albo na jakiegoś klauna. Co nie powiem to oni wybuchają śmiechem.
- Nadia, to idź po gitarę i zrobimy takie mini karaoke. – powiedział Liam jak już opanował swój śmiech. Kiwnęłam tylko głową i pobiegłam po gitarę. Gdy schodziłam było już o dziwo cicho.
- Co się stało, że jesteście tak cicho? – musiałam się dowiedzieć.
- Nie było ciebie. – wystawił mi język Louis. Posłałam mu mordercze spojrzenie.
- Dobra, nie zabijajcie mi się tu. – zaśmiałam się z wypowiedzi Harrego.
- To kto pierwszy śpiewa? – zapytałam się a oni zaczeli się przekrzykiwać kto będzie pierwszy. Gorzej niż dzieci. Zrobiłam face palma. Obgadałam z Niallem, że będziemy grać na zmianę. Chyba, że jedno z nas nie będzie znało chwytów. – Pierwsza śpiewa Kate! – przekrzyknęłam ich. Spojrzeli na mnie zszokowani.
- Ale dlaczego? – dopytywał się Louis.
- Bo kobiety mają pierwszeństwo. – wystawiłam jemu język.
- Może będziemy śpiewać tylko nasze piosenki, co? – dał propozycje mój chłopak.
- Ciekawie może być. – przyznałam. Kate powiedziała mi na ucho jaką chce zaśpiewać piosenkę. Zaczęłam grać Gotta be you. Kate  miała piękny głos, a ta piosenka idealnie pasowała do jej głosu.
- Kochanie, dlaczego nie powiedziałaś, że masz taki piękny głos? – Harry przyciągnął ją do siebie i pocałował delikatnie.
- Macie pokój od tego, a nie na naszych oczach. – skomentował Louis. Wszyscy zaśmialiśmy się z   jego wypowiedzi. Potem przyszła kolej na wykonanie Zayna. Zaśpiewał She’s not afraid cały czas na mnie patrząc. Wiedziałam w jakimś sensie, że to o mnie chodziło. Troszkę głupio mi się zrobiło, lecz zraz Zayn przytulił mnie i nie myślałam już o tym. Zatraciłam się w jego zapachu i nic się już dla mnie nie liczyło. Nagle poczułam, że ktoś mnie szturcha. Popatrzyłam się w tamtą stronę i ujrzałam Louisa. Posłałam jemu pytające spojrzenie.
- Znasz chwyty do One Thing? – pokiwałam twierdząco głową. – Świetnie, w takim radzie dwaj bity! – wszyscy się zaśmiali. Wszyscy nieźle się bawiliśmy. Co chwile wybuchaliśmy śmiechem, bo zaczął specjalnie fałszować, że nie dało  się tego słuchać.
- Głodny jestem. – powiedział poważnie Niall.
- A czy kiedykolwiek nie byłeś głodny? – zaśmiał się Zayn. blondyn zmroził go wzrokiem i popatrzył na mnie.
- Zamawiamy pizze? Bo w sumie ja też jestem głodna. – powiedziałam.
- Taaakkk! – usłyszałam uradowany krzyk blondyna i już zamawiał pizze.
Po jakiś 30 minutach zadzwonił dzwonek, a Niall niczym struś pędziwiatr pobiegł do drzwi. Patrzyłam razem z Kate dziwnym wzrokiem, a chłopaki nic sobie z tego nie robili.
- To u niego normalne jak jest głodny. – powiedział spokojnie Liam. Mruknęłam coś w stylu „aha” i patrzyłam, kiedy wróci Niall.
- Pomoże mi ktoś!? – krzyknął blondyn z przedpokoju. Nie wiedziałam po co jemu pomoc przy trzymaniu pizzy, ale nich jemu będzie. Gdy go zobaczyłam myślałam, że mi wzrok wysiadł! Niall trzymał jakieś 6 dużych pizz.
- Po co zamawiałeś aż tyle ich? Kto to tyle zje?
- No jak to kto? Ja! – zrobiłam face palma i wzięłam od niego kilka pudełek. Położyłam je na stole w salonie i poszłam po talerze. Każdy wziął po kawałku pizzy. Już po trzecim wymiękłam, Kate tak samo, a inni po czwartym. Niall jako jedyny cały czas jadł, jadł i jadł.
- Boże człowieku gdzie ty to mieścisz? – zapytałam się z niedowierzaniem.
- Tego nikt nie wie. – zaśmiał się Zayn, na do dostał lekko w ranię od blondyna. Leciał jakiś ciekawy film w telewizji więc postanowiliśmy go oglądać. Gdy się skończył chłopaki zaczeli się zbierać do wyjścia.
- Może spotkamy się jutro? – zapytałam się.
- Jasne, może przyjdziecie razem z Kste do nas na śniadanie? – zaproponował Harry.
- W takim razie do zobaczenia. – uśmiechnęłam się miło.
- Do zobaczenia. – pożegnaliśmy się i nie było nikogo oprócz mnie w domu. Wzięłam dość długi prysznic, przebrałam się w piżamkę i położyłam się do łóżka.
Z pięknego snu musiał mnie obudzić dzwonek. Zabiję tego kogoś, pomyślałam. Ślamazarnym tempem zeszłam na dół.
- No już otwieram! – wydarłam się kiedy znowu usłyszałam dzwonek. Gdy otworzyłam ukazała mi się postać nikogo innego, niż Kate. – Zabiję Cię
- Też Cię kocham. A ty jeszcze w piżamie?! – popatrzyła się na mnie zszokowana?
- No raczej… dopiero co wstałam . – powiedziałam.
- Nie wiem czy wiesz, ale jedziemy do chłopaków na śniadanie. – gdy to usłyszałam czym prędzej pobiegłam do pokoju. Usłyszałam jeszcze śmiech przyjaciółki. Miło… wzięłam pierwsze lepsze rzeczy, umyłam się, przebrałam i zeszłam.
- Nie zjadłam jeszcze śniadania. – powiedziałam.
- Przecież jedziemy do chłopaków na śniadanie. – powiedziała załamana.
- Aaa, no racja. Ale wezmę jabłko na drogę bo jestem głodna. – wzięłam szybko owoc, opłukałam go i już szłyśmy do chłopaków. Dawno tak nie rozmawiałyśmy. Cały czas śmiałyśmy się i wspominałyśmy stare czasy. Chciałam trafić ogryzkiem do kosza, ale niestety nie mam takiego dobrego celu jak mój chłopak i musiałam trafić w babcie, która akurat przechodziła. Pociągnęłam za rękę Kate i pobiegłam czym prędzej. Gdy byłyśmy już pod domem chłopaków odetchnęłam z ulgą. Było mi strasznie gorąco i zmęczona.
- Dlaczego biegłyśmy? – zapytała się mnie robiąc przerwy na wdech. Nie byłyśmy dobre w bieganiu więc co się dziwić.
- No bo przez przypadek wrzuciłam ogryzek w babcie. – powiedziałam, na co ona zaczęła się śmiać. Zdałam sobie sprawę , że to musiało komicznie wyglądać i też nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Śmiałyśmy  się tak długo, aż ktoś nie otworzył drzwi. Nie widziałam kto to mógł być, bo  miałam łzy ze śmiechu w oczach. Chciałam opanować swój śmiech, ale gdy tylko sobie o tym przypominałam na nowo dostawałam głupawki.
- Z czego się tak śmiejecie? – usłyszałam Louisa. Wytarłam moje łzy i postanowiłam się opanować.
- Nie ważne. – zobaczyłam, że chłopaki się na nas dziwnie patrząc. Nie dziwię się im.
- Kate, z czego tak się śmiałyście? – zapytał się słodko Harry. Kate popatrzyła się na mnie, czy może powiedzieć. Zrezygnowana kiwnęłam głową na tak.
- Nadia, rzuciła ogryzkiem jabłka w babcie i przez nią musiałyśmy tu biegnąć. – o dziwo  nie zaczęłam tak jak  reszta śmiać, tylko normalnie stałam. Teraz to oni turlali się ze śmiechu.
- To nie jest śmieszne. – powiedziałam obrażona.
- Oj, jest i to bardzo. – powiedział dalej śmiejący się Niall. Westchnęłam i poszłam do domu chłopaków. Stamtąd wzięłam wiadro i nalałam zimnej, wręcz lodowatej wody. Oni dalej brechtali, więc wylałam na nich całe duże wiadro wody i… ucichli!
- Nie żyjesz! – krzyknęli wszyscy, a ja zaczęłam uciekać, aby nie być mokrym.
---------------------

Hej! Jestem z siebie dumna, bo w końcu napisałam. Podoba się wam? Bo mi tak średnio ;p Tak sobie myślałam, że jak będzie 1000 wyświetleń to napiszę imagina, ale jeszcze nie wiem. Bardzo się cieszę, że wam się podoba. Gdy widziałam te wszystkie komentarze na mojej twarzy od razu pojawiał się szeroki uśmiech i chęć do pisania następnego rozdziału. Dziękuję za wszystkie komentarze. CZYTASZ=KOMENTARZ. ;p

piątek, 1 marca 2013

Rozdział 10


Trzymając się za ręce  i z wielkim uśmiechem na twarzy poszliśmy do reszty. Bawili i śmiali się w najlepsze. Niby dorośli, a jeszcze się bawią. Zobaczyli przelotnie, że już jesteśmy i dalej wrócili do zabawy. Zaśmiałam się cicho. Louis spojrzał na nas dziwnym wzrokiem zjeżdżąc na nasze splecione dłonie. Uspokoił wszystkich i dał znać, aby popatrzyli na nas. Wszyscy zobaczywszy nas posłali pytające spojrzenia, oprócz Nialla.
- Drugi raz, to ja już się nie nabiorę. – powiedział, a ja z Zaynem zaśmialiśmy się. Przytulił mnie do siebie jeszcze bliżej i złożył na moich wargach pocałunek. Usłyszałam przy tym „Uuuu…”
- No to gratulacje! – wszyscy zaczeli składać mi życzenia.  Nie rozumiem po co ludzie to robią. No bo  jeśli ludzie naprawdę się kochają, to nic ich nie rozłączy i żadne głupie życzenia nie są im potrzebne. Jako że byłam w tedy miła podziękowałam im za to.
- Skoro wy powiedzieliście, to my też musimy.  – Harry spojrzał na Kate. Oni uśmiechnęli się do siebie i pocałowali.
- Wiedziałam! – krzyknęłam na co para się zaśmiała. Znowu zaczeli składać życzenia. Zawsze byłam w nich słaba i mówiłam „Wszystkiego najlepszego!”, a tamten czekając na część dalszą szczerzył się i czekał. „ A gdzie dalsza część?” Wtedy zawsze wzruszałam ramionami i mówiłam, że nie ma. Ja to jednak jestem genialna. Gdy przyszła moja kolej na te zdupcone życzenia  nie wiedziałam co powiedzieć. W końcu nie codziennie twoja przyjaciółka ma chłopaka.
- No więc tak… - chwila na przemyślenie. – Jak się na serio kochacie to życzenia są niezbędne, a tak przy okazji to nie umiem wymyślać, więc nie obrazicie się jeśli powiem wam tylko gratulacje? – zdziwili się, nie wiedzieli co powiedzieć. Chciało mi się z nich śmiać, ale nie wypadało.
- Jasne, że nie i dzięki za szczerość. – uścisną mnie Harry, a potem Kate. Podeszłam do swojego chłopaka… jak to pięknie brzmi i to mój pierwszy. Nie wiedziałam jak mam w takim razie się zachować, ale zaufam Zaynowi, chyba także o to w związku chodzi. Przytuliłam się, a on korzystając z okazji wskoczył ze mną do basenu.
Bawiliśmy się tak do późna. Razem z Kate nie chciałyśmy wracać do domu. Chłopcy zaproponowali, abyśmy zostały u nich. Z chęcią zgodziłyśmy się.
- Zayn dasz mi jakąś bluzkę do spania? – zapytałam się gdy byliśmy w pokoju mulata.
- Jak dla mnie możesz spać bez niczego. – uśmiechną się zadziornie.
- Zayn! – walnęłam go w lekko w ramię. Zaśmiał się i wyją jakąś bluzkę. Rzucił ją we mnie. – Ej no! – oburzyłam się.
- Jednak mam dobrego cela. – śmiał się.
- To nie jest śmieszne. – wystawiłam mu język i poszłam do łazienki. Tam umyłam się, opłukałam jamę ustną, bo nie miałam szczoteczki do zębów. Założyłam koszulkę Zayna, która była koloru zielonego z jakimś napisem. Przykrywała moją pupcie więc nie była aż tak bardzo zła. Wyszłam z łazienki i skierowałam się do pokoju mojego chłopaka. Lecz nie zastałam go tam. Gdy miałam zapalać już światło poczułam czyjeś dłonie na mojej talii, które podnoszą mnie do góry.
- Aaaaa… - krzyknęłam ze strachu. Ten ktoś przyłożył mi rękę do ust, przez co nie miałam jak krzyknąć. Nagle sobie coś uświadomiłam. Te słonie, dotyk, dreszczyk i zapach. Zayn. przestałam krzyczeć, a raczej próbować i wić się. Zapewne chciał mnie przestraszyć i udało się jemu. Położył mnie delikatnie na łóżku i od razu wpił się w moje wargi. Uśmiechną się przez pocałunek. Wpadł mi do głowy genialny pomysł. Odepchnęłam go od siebie i strzeliłam tak zwanego Focha. On zdziwiony nie wiedział co ma zrobić.
-  Dobranoc Zayn. – odwróciłam i przykryłam się kocem. Mulat dalej był chyba w szoku, bo nic nie odpowiedział.
- Skąd wiedziałaś, że to ja? – zaśmiałam się.
- Ciebie nie da się pomylić z kimś innym.
- Ale na początku nie wiedziałaś.
- Tak, bo mnie przestraszyłeś i nie myślałam racjonalnie.
- To po czym mnie poznałaś? – odwrócił się do mnie przodem. Zagryzł dolną wargę, przy czym się zarumieniłam. Dobrze, że było ciemno, inaczej by to zobaczył.
- Po dotyku twoich dłoni, oddechu, zapachu i takiego charakterystycznego dreszczyku. – zadowolony z mojej odpowiedzi pocałował mnie czule w usta.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
- Teraz nie musimy udawać przed Twoimi rodzicami. – oboje zaczeliśmy śmiać się z tamtego incydentu. Co ja poradzę, że mówię co mi ślina na niesie nie patrząc na konsekwencję?
- To właściwie też w tedy był mój pierwszy pocałunek. – uśmiechnęłam sięna wspomnienie tamtego momentu.
- Tak, ale mogło być romantyczniej, dokładniej…
- Tak jak było idealnie i najlepiej. – zapewniłam go i dałam całusa. – umiesz jeździć konno?
- Siedziałem tylko kilka razy na koniu.
- Szkoda…
- A dlaczego pytasz?
- Bo myślałam, żeby kiedyś wybrać się w taką przejażdżkę. – zaczęłam rozmarzać.
- Kiedyś chciałem, ale rodzice nie pozwolili mi. Ale mogę się nauczyć.
- Jak nie chcesz to ja Cię nie zmuszam. Po prostu tak pomyślałam. Zapomnij o tym.
- Mógłbym zobaczyć jak jeździsz? – zapytał się po chwili ciszy.
- Jasne, może jutro?
- Mi pasuje. – uśmiechną się szeroko.
- W takim razie dobranoc, muszę się wyspać.
- Dobranoc.
Czyjeś krzyki obudziły mnie z pięknej krainy Morfeusza. Nie było koło mnie Zayna, więc postanowiłam już wstać. Na dworze było chłodniej niż wczoraj. Z szafy Zayna wyciągnęłam szarą bluzkę. Chyba się nie obrazi, pomyślałam. Założyłam wczorajsze krótkie spodenki, bluzkę i oczywiście bieliznę. Wypłukałam jamę ustną ogarnęłam włosy i zeszłam na dół. Tam każdy biegał, coś robił, krzyczał…
- Hej, już wstałaś. – naglę się uspokoiło i usłyszałam Harrego.
- Właśnie miałem Cię budzić. – podszedł do mnie Zayn. Przytulił i pocałował mnie na przywitanie.
-Naprawdę, możecie oszczędzić nas tym widokiem od samego rana. – powiedział Louis.
- Nic nie mówiłem, jak całowałeś się z Eleanor. – zaśmiał się Zayn. Pasiasty tylko wzruszył ramionami i zaczął jeść marchewkę.
- Zapraszam do kuchni na pyszne i pożywne śniadanie. – krzyknął Liam. Usiadłam obok Zayna i Nialla. Na śniadanie Liam przygotował pyszne tosty i jajecznicę. Przy jedzeniu oczywiście wszyscy rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Gdy skończyłam jeść podziękowałam i razem z Zaynem posprzątaliśmy.
- Może jak skończymy pojedziemy do stadniny? – dałam propozycję.
- Jasne, a może zapytać się jeszcze Kate?
- To dobry pomysł. Harry pewnie też chciał by zobaczyć. – uśmiechnęłam się. Gdy skończyliśmy zapytałam się Kate, czy by chciała. Zgodziła się z chęcią. W czwórkę pojechaliśmy pod stadninę. Myślałyśmy czy przebrać się w specjalne ubrania na jazdę, ale odpuściłyśmy sobie.
- Poczekajcie przed stajnią my idziemy tylko po konie. – zgodzili się. Postanowiłyśmy pojechać na oklep. Założyłam ogłowie Lucyferowi i czekałam na Kate. Razem wyszłyśmy ze stajni i wsiadłyśmy na nasze rumaki. Kate wsiadła na Credita, który był niższy od mojego i był koloru kasztanowego.
- Jak byście chcieli, mogłybyśmy was troszkę nauczyć. – dałam propozycję.
- Jak chcecie, to oczywiście. – odpowiedzieli zgodnie. Tak jak chcieli pokazałyśmy co umiemy. Byli w szoku, ale mówili, że to nic trudnego i szybko się nauczą. Dałyśmy konie do potrzymania chłopakom, a my poszłyśmy po siodła. Gdy wróciłyśmy zaczęłyśmy się głośno śmiać. Oni przerażeni stali jak najdalej od ogierów. Dalej śmiejąc się założyliśmy siodła.
- Ja nie wchodzę na niego. – powiedział Zayn.
- Dlaczego?
- On jest duży i straszny.
- Oj no, przesadzasz. Przywitaj się z nim.
- A jak on się w ogóle nazywa?
- Lucyfer. – zauważyłam, że Kate ma taki sam problem z Harrym. – Jesteście chłopakami i boicie się zwierząt?
- Nie. – odpowiedzieli razem.
- No to wchodzie. – w końcu weszli na konie. Mieli przestraszone miny i wyglądali śmiesznie. Powiedziałam kilka rzeczy na co powinien zwracać uwagę, co powinien robić. Chodziłam stępem (normalny chód konia), a Zaynowi kazałam wstawać i siadać.
- Po co mam to robić? – zapytał się.
- Zaraz zobaczysz. – jeszcze chwilę tak robił. Popędziłam konia, a on zaczął kłusować ( to taki szybszy chód). Zayn przestraszony nie wiedział co ma robić.
- Rób to co wcześniej. – podpowiedziałam jemu. Zaczął to robić, ale nie udawało się to jemu. Zatrzymałam się i koń też. Zaczęłam tłumaczyć na co polega anglezowanie (czyli wstawanie i siadanie w siodle). Próbowaliśmy tak cały czas aż się zmęczył.
- Dobra, to nie jest jednak łatwe jak się wydaje. – zaśmiałam się cicho z satysfakcji. Podeszła do mnie Kate i zaczęłyśmy się śmiać. Chłopakom nic nie wychodziło i byli bardzo zmęczeni. Zeszli z koni, my je rozsiodłałyśmy, a chłopaki patrzyli na to co robimy. Odniosłam siodło i pożegnałam się z Lucysiem.
-------------------

Hej! W końcu dodałam! Ten tydzień był okropny! Trzy sprawdziany, codziennie kartkówki, rozprawka, reportaż, referat z biologi. Mam nadzieję, że docenicie to ;) PRZECZYTAŁEŚ= SKOMENTUJ! wpisujcie w komentarzach swoje blogi,a ja postaram się je przeczytać ;) To do następnego! ;p