Hej! Przepraszam, że tak późno, ale nie miałam czasu. Nie podoba mi się ten rozdział, nie miałam w ogóle na niego pomysłu. Liczę na wasze opinie! Miłego czytania! CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
Całą drogę rozmawialiśmy na jakiś głupi temat.
- Macie w domu marchewki? – zapytałam.
- Jak Louis nie zjadł wszystkich to mamy. A dlaczego pytasz?
- Bo jestem głodna.
- To Ci zrobię coś do jedzenia.
- Ale ja chcę marchewkę.
- Ale ja Ci coś zrobię dobrego.
- Ale ja mam ochotę na marchewkę.
- Ty cały czas byś jadła marchewki. – wtrąciła się Kate.
- Bo są dobre.
- To warzywo.
- To nie jest tylko warzywo! To styl życia! – krzyknęłam. Na
co Zayn zaczął się śmiać. – Z czego się śmiejesz?
- Z Ciebie.
- Dlaczego?
- Bo mówisz tak samo ja Louis.
- Widać jest mądry. – po moich słowach Zayn i Kate w
buchnęli głośnym śmiechem, przez co parę
(czyt. wszyscy)ludzi popatrzyli się na nas dziwnie. – Uspokójcie się wreszcie, ludzie się patrzą.
– powiedziałam nieco ostrym głosem. Opanowali się trochę i szliśmy dalej. Gdy
już doszliśmy do chłopaków drzwi otworzył nam Harry.
- Kate! – krzyknął uradowany i przytulił się do swojej
dziewczyny.
- Tak, miło Cię widzieć Harry. – powiedziałam wywracając
oczami.
- Tak, Hej – rzucił.
- Hej! – krzyknęłam do reszty, która znajdowała się w
salonie.
- Hej! – odkrzyknęli razem.
- Jak tam noc z Malikiem? – Louis poruszył zabawnie brwiami,
przez co się zaśmiałam.
- A jak miało być? Dobrze. – wystawiłam język i poszłam do
kuchni w celu znalezienia pomarańczowego warzywa. Szukałam wszędzie i… znalazłam! Było ostanie.
Obrałam sobie i poszłam do reszty.
- Co tak chrupiesz? – zapytał się Louis.
- Marchewkę. – wzruszyłam ramionami.
- Co?! – krzyknął. Popatrzyłam się na niego wielkimi oczami.
Marchewka, Louis, życie, marchewka, Louis, życie. Marchewka! On zaczął mnie
gonić a ja przez nim uciekałam. Nie poddam się tak łatwo. W końcu mocno się
zmęczyłam i stanęłam na chwilę. Jednak nie było to dobrym pomysłem, ponieważ
Louis na mnie wpadł.
- Do najlżejszych, to ty nie należysz. – powiedziałam ledwo.
- To za karę. – powiedział.
- Weź z niej zejdź, bo z nic niej nie zostanie. –
zainterweniował Niall. Ciekawe gdzie Zayn. Gdy już łaskawie z szedł ze mnie
poszłam poszukać mulata. Znalazłam go w jego pokoju smutnego. Nie wiedziałam o
co chodzi. Usłyszał, że ktoś jest w pokoju i odwrócił się w moją stronę. Od
razu się uśmiechnął, ale zauważyłam, że był to wymuszony. Usiadłam koło niego i
popatrzyłam się w jego oczy. Zobaczyłam w nich strach i smutek.
- Co jest? – zapytałam się bo wiedziałam, że nic mi nie
powie.
- Nic. – wzruszył ramionami. Westchnęłam.
- Zayn, widzę, że coś jest nie tak. Możesz mi powiedzieć. –
zapewniłam go.
- Ale nic nie jest. – dalej się upierał.
- Myślałam, że związek opiera się na zaufaniu i mówieniu
prawdy… - wstałam z łóżka. Zawiodłam się. Znowu. Nawet nie zatrzymał mnie gdy
wychodziłam. Nie wiem co się stało… nie chciałam być dłużej, więc ubierałam
buty.
- Co ty robisz? – zapytał się mnie Niall.
- Nie widać?
- No widać, ale dlaczego już idziesz?
- Nie powinno Cię to interesować. – odparłam trochę
szorstko.
- Czemu taka jesteś? – powiedział cicho, ale ja niestety,
albo stety to usłyszałam.
- Jaka?
- No… wcześniej byłaś wesoła i w ogóle, a teraz…
- Zapytaj się Zayna. – wyszłam z domu. Nie chciałam dalej
tego słuchać. Wiem jak było. To nie moja wina. Było wiadomo, że musi się coś
stać. Za pięknie było, aby mogło być prawdziwe. A może to jeden wielki sen i
zaraz się z niego obudzę i powrócę do szarej rzeczywistości?
W moim domu jak zwykle nikogo nie było. Byłam skazana na samotne oglądanie jakiś
dennych filmów. Westchnęłam i usiadłam na kanapie. Latałam po kanałach w celu
znalezienia czegoś ciekawego. Niestety nic nie było takiego, no bo przecież nie
będę oglądać „Mody na sukces”. Zrezygnowana wyłączyłam telewizor. Co robić, co
robić? Powtarzałam sobie w kółko. Nagle usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu.
Serio, przestraszyłam się.
- Witaj córciu! – krzyknęła mama. Zaraz, zaraz. Mama? Co ona
tu robi i tata? Stałam i dziwnie się na nich patrzyłam. – Coś się stało, że tak
patrzysz? – ocknęłam się.
- Nie. Hej ! – przytuliłam się.
- Nadia pomyśleliśmy z tatą, że może zaprosisz swojego
chłopka, Zayna. – brawo dla mojej mamy, zapamiętała jego imię. Ale że co? Nie
mam ochoty się z nim teraz widywać i rozmawiać.
- Taa, ale nie dzisiaj. – powiedziałam.
- Dlaczego?
- Bo nie – wzruszyłam ramionami. Poszłam do swojego pokoju.
No to było by na tyle z rozmowy z rodzicami, z którymi się długo nie widziałam.
Ale to u mnie normalne. Wzięłam komórkę do ręki i przeżyłam szok. 23 nieodebranych wiadomości i 30 połączeń. Czy
to znaczy, że się o mnie martwili? Dzwoni teraz Niall. Odebrać czy nie?
- Halo?
- Nadia! W końcu odebrałaś! Co się stało? Zayn nic nie chce
nam powiedzieć. – powiedział Niall, a w tle słyszałam resztę chłopaków.
- Przepraszam. – powiedziałam i od razu się rozłączyłam.
Wyłączyłam telefon i rzuciłam gdzieś w kąt. Leżałam tak cały czas, aż w końcu
zaczęło się ściemniać i zaraz zrobiła się noc. Zayn nawet nie pofatygował się
tu przyjść. Nie wiem co to znaczy. Nie kocha mnie już? Tak nagle? A może to co
wszystko mówił było kłamstwem? Wstałam i poszłam do łazienki. Po otworzeniu
szafki moim oczom ukazał się pewien przedmiot. Dawniej to zrobiłam, ale czy
byłam teraz na tyle silna by to zrobić? Drżącą ręką wzięłam przedmiot.
Obracałam go ostrożnie w palcach, aby się nie skaleczyć. Nabrałam odwagi i
przyłożyłam sobie żyletkę do nadgarstka. Dobrze wiedziałam, że robiąc takie coś
pokazuję jaka to słaba jestem. Ale to prawda. Ukrywam siebie prawdziwą, bo tak
nauczyło mnie życie. Krew popłynęła z mojego nadgarstka dając przy tym ból, ale
on był lżejszy, od tego co mi zrobił Zayn. przejechałam jeszcze raz i
zapomniałam o dzisiejszym dniu. Jakby był wymazany z pamięci. To dobrze. Nie chcę
go pamiętać. Przemyłam nadgarstki wodą i położyłam się spać.
Rano jeden nadgarstek miałam cały spuchnięty. Chciałam
sięgnąć po telefon i obaczyć która jest godzina, ale nigdzie nie mogłam go
znaleźć. Odpuściłam to i założyłam bandaż na nadgarstek. Przebrałam się i
zeszłam na dół. Chociaż była sobota rodziców nie było. Dlaczego? Praca. Usłyszałam
dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się, bo kto mógłby do mnie przyjść? Otworzyłam i
zobaczyłam Zayna. Był wyraźnie smutny.
- Nadia… - zaczął.
- O co chodzi? – przerwałam mu.
- Mogę wejść? – zapytał a ja pokazałam gestem ręki aby
wszedł.
- Więc? – powiedziałam gdy byliśmy w salonie.
- Przepraszam Cię za wczoraj. Nie wiem co mi się stało. Nie czułem
się za dobrze. – patrzył się wszędzie byle nie na mnie. Już wiedziałam, że
okłamuje mnie.
- Dobrze wiesz, że to co mówisz jest kłamstwem. –
wysyczałam. Malik spuścił głowę i się nie odzywał. – Zaufałam Tobie. Nawet zakochałam,
a ty teraz…
- Dzwoniła do mnie wczoraj była. Chciała do mnie wrócić. –
przerwał mi. Tej odpowiedzi się nie spodziewałam.
- I nie mogłeś mi o tym powiedzieć wcześniej?
- Chciałem, abyś była bezpieczna.
- Nie rozumiem.
- Ona jest zdolna do wszystkiego. – mówił ściszonym głosem. Zrobiło
mi się go żal.
- Zayn, proszę obiecaj mi, że będziemy mówić sobie wszystko.
– popatrzyłam się na niego. Ten kiwną twierdząco głową. – popatrz się na nie. –
wykonał polecenie. – obiecujesz?
- Tak. – uśmiechnął się, a ja wpiłam się w jego wargi. Były mi
teraz bardzo potrzebne. Złapał mnie za nadgarstek, a ja syknęłam z bólu co nie
uszło uwadze Zaynowi. – Co Ci się stało? – popatrzył się na bandaż.
- Nic, uderzyłam się.
- Kłamiesz. – popatrzyłam się na moje skarpetki, które były
bardzo interesujące. Poczółam jak Zayn odwiązuje mój bandaż. On nie może tego
zobaczyć! Wyrwałam rękę z jego uścisku i zaczęłam znowu zawiązywać. – Powiedz,
że nie zrobiłaś tego o czym myślę. – nic nie odpowiadałam. – Nadia! –
powiedział głośniej i złapał mnie za nadgarstki.
- Przepraszam. – powiedziałam łamiącym głosem. On nic nie
powiedział tylko mocno mnie prztylił.
- Obiecaj, że nie zrobisz już tego. – powiedział mi do ucha.
- Obiecuję.
-------------------Jak ktoś chciały być informowany lub po prostu chciał by ze mną porozmawiać to piszcie na moje gg. 28179957 ;)
Świetny rozdział;)
OdpowiedzUsuńJak ty to robisz, że tak świetnie piszesz?????!!!!
Kocham! ♥
Czekam na nn!:)
sorka, za krótki kom- nauka-,-
U mnie też nn, liczę na twoja opinie;
http://hello-in-my-world.blogspot.com
Zazdroszczę ci takiego talentu do pisania też bym tak chciała fajnie pisać i wcale nie jest zły mi się podoba. Każdy twój rozdział jest nieziemski <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńWpadnij jak możesz :)
http://moment-of-love-1d.blogspot.com/
Gratulacje! Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger.
OdpowiedzUsuńSzczegóły znajdziesz na moim blogu ;-) http://wherever-you-go-1d.blogspot.com/
Jej naprawdę wspaniale piszesz. Kocham czytać tego typu opowiadania na pewno będe tu często wpadać miło by było gdyby tobie również się spodobał mój nowy rozdział serdecznie zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńhttp://just-us-and-this-sick-world.blogspot.com/2013/03/rozdzia-dwunasty.html
Pozdrawiam nieznajoma ;)
Cudowny rozdział. Ciekawią mnie dalsze losy bohaterów.
OdpowiedzUsuńSzybko pisz *o*
Pozdrawiam, życzę weny.
Patrycja.
http://anotherlove-onedirection.blogspot.com
Hej, kochana ♥
OdpowiedzUsuńJeeeejuniu, strasznie dziękuję Ci za komentarze na moim blogu :) Cieszę się, że ci się podoba moje opowiadanie :D
A teraz tak.. bo wiesz, kiedyś już mi polecałaś swoje opowiadanie, i ja na nie wchodziłam, z 10 razy! Zaczęłam czytać kilka pierwszych rozdziałów i po prostu nie dokończyłam, bo nie zdążyłam :c I potem tak się jakoś złożyło, że nie miałam czasu doczytać, a ty dodawałaś dalej nowe i nie nadążałam ;(
Dlatego chciałam ci powiedzieć, ze zaraz zabiorę się za doczytanie WSZYSTKICH i dodam komentarz do najnowszego, a potem już będę na świeżo czytała wszystkie nowo dodane i komentowała :)
Ok? ;) Zauważyłam pobieżnie przeglądając, że pojawiła się tu dziewczyna imieniem Emily :o Jak w moim opowiadaniu! Co mnie jeszcze bardziej zaintrygowało i właśnie zabieram się do nadrabiania rozdziałków ♥
Pozdrawiam ;*