sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 9


Po stoczonej walce z powiekami w końcu otworzyłam oczy. Jasne światło oślepiło mnie ale zaraz przeszło i mogłam spokojnie zobaczyć gdzie jestem. Cały czas czułam dotyk na mojej ręce. Przed sobą zobaczyłam chłopaka. Idealne rysy twarzy, włosy czarne, postawione do góry. Patrzył się on przez okno w pokoju. Nie było nikogo innego w pokoju. Tylko my. Na początku nie poznałam go, ale potem już wiedziałam . To był Zayn. Chciałam coś powiedzieć, aby odwrócił się w poją stronę, ale nie mogłam wydobyć z siebie jakiegokolwiek dźwięku. Szlag by to trafił! Załamana leżałam na łóżku próbując coś powiedzieć.
- Zayn… - Tak! Udało się! Jestem z siebie dumna. Mulat błyskawicznie odwrócił się w  moją stronę. Uśmiechną się bardzo szeroko i przytuli mnie. Zdziwiona także przytuliłam. Trwaliśmy tak chwilę, aż w końcu nie znudziło mi się to. Odepchnęłam go lekko od siebie.
- Jak się czujesz? – zapytał się przerywając ciszę.
- Dobrze. – wzruszyłam ramionami, no bo jak mogłam się czuć? Nie powiem, że wszystko mnie boli, bo wtedy wezwie lekarzy. Czy wspominałam, że nie lubię lekarzy? Jak nie to teraz mówię. Na tym skończyła się nasza rozmowa. Chciałam coś powiedzieć, przerwać tą ciszę, ale nie wiedziałam jak.
- Emm… kiedy wyję ze szpitala? I w ogóle po co tu jestem? – powiedziałam coś w końcu.
- Jutro już wyjdziesz, i po prostu chcą zobaczyć czy wszystko jest okej. – pokiwałam głową na znak, że go słuchałam.  Drzwi do pokoju się otworzyły i zobaczyłam wszystkich. Gdy zobaczyli, że już nie śpię, rzucili się na mnie. Nie mogłam nawet oddychać! W końcu się ode mnie odczepili i patrzyli się na mnie jak na obrazek. To było dziwne, ale oni też są dziwni, więc wszystko jasne.
- Co się tak gapicie? – wystawiłam im język.
- A nie możemy? – zapytał z chytrym uśmieszkiem Louis.
- Tak się właśnie składa, że nie możecie. – znów wystawiłam im język, na co się zaśmiali. Czy ja jestem aż taka śmieszna? Może do kabaretu się zapiszę. Niall wiecznie głodny otworzył jakiegoś batonika. Byłam strasznie głodna, a w tym momencie zaburczało mi głośno w brzuchu. Oczywiście wszyscy musieli wpaść w śmiech. Spojrzałam błagalnie na Nialla. Patrzył to na mnie, to na batona. Wyciągną z kieszeni jaszcze jednego i mi podał.
- Dzięki. – uśmiechnęłam się do niego szeroko.
- Niall, co się stało, że oddałeś batona? – zapytał się wyraźnie zdziwiony Harry. Niall tylko wzruszył ramionami i usiadł na krześle. – Nie poznaję Cię. – pokręcił z głową niedowierzanie. Nie interesując się ich rozmową zjadłam pysznego batona. Dalej byłam głodna, ale nie tak jak wcześniej. Cały dzień spędziłam z nimi. Było naprawdę fajnie. Gdy zrobiło się już późno musieli pojechać. Trochę smutno mi się w tedy zrobiło, ale nie chciałam żeby spali tutaj. Obiecali, że przyjadą rano. Posłałam im na koniec szery uśmiech i wyszli, a ja zostałam sama. Znowu, ale się już do tego przyzwyczaiłam, choć zdarza się, że jest mi z tego powodu smutno. Próbowałam zasnąć, ale za chiny mi się nie udawało. Chciałam wziąć słuchawki i posłuchać muzyki, ale zapomniałam, że ich nie mam. Zrezygnowana położyłam się i gapiłam się przez okno. Na niebie były piękne, świecące gwiazdy. Zawsze lubiłam się na nie patrzeć, była to dla mnie w pewien sposób magia. Gdy byłam dzieckiem nie rysowałam motylków, czy kwiatków. Wolałam gwiazdy. Rodzice namawiali mnie abym narysowała coś innego, ale ja byłam stanowcza. Dopiero później, gdy pokochałam konie, coraz rzadziej rysowałam gwiazdy, a częściej konie. Tak, wiem co teraz myślicie. Byłam głupim dzieckiem i się z wami zgodzę. Nie pozwalałam mamie wybierać mi ubrań ani mnie czesać. Chciałam być dorosła, czym wynikiem były dziwne stroje i fryzury, jeśli mogę tak to nazwać. Nie miałam przyjaciół, bo kto chciał by się ze mną kolegować? Rodzice kupili mi zwierzątko, przez co się już się nie nudziłam gdy nie było ich w domu.  Dopiero gdy się przeprowadziliśmy do Anglii poznałam przyjaciółkę. Byłyśmy nierozłączne. Cały czas byłyśmy razem. Oczywiście kłóciliśmy się, ale potem szybko się godziliśmy i nie pamiętaliśmy tego. To były moje najlepsze czasy. Kochałyśmy konie i na nich spędzałyśmy najwięcej czasu. Na mojej twarzy widniał cały czas szeroki uśmiech, a jak się rozstawałyśmy od razu znikał. Po jej śmierci nie wiedziałam co będzie. To bardzo bolało. Poznałam Kate, ale to nie były te same uśmiechy co wcześniej. Nie traktowałam jej tak jak Julie. Teraz poznałam chłopaków i na mojej twarzy znów powrócił ten uśmiech. Byłam bardzo szczęśliwa i chyba było to po mnie widać. Do tego jeszcze Zayn. Chyba go kocham. Ja to mówię? Przecież ja się nie miałam zakochać! Teraz już wiem o co chodzi w powiedzonku „Serce nie sługa”. Wiem, że powinnam powiedzieć to Zaynowi  i może potem byśmy byli razem, ale ja najnormalniej w świecie się tego boję!

Usłyszałam jakieś śmiechy i krzyki. Otworzyłam lekko oczy i zobaczyłam chłopaków i Kate. Chciałam się uśmiechnąć, ale postanowiłam poudawać, że śpię.
- Cicho, bo ją obudzicie. – rozpoznałam głos Zayna. Tylko że ja już nie śpię, pomyślałam.
- Dobra, dobra. Już jesteśmy cicho. A tak poza tym to co jest między wami? – zapytał się Liam. Byłam ciekawa co powie mulat. Teraz się cieszyłam, że udawałam. Zayn chyba nie wiedział co ma powiedzieć, bo długo się nie odzywał.
- Nie wiem. – powiedział ze smutkiem? – Nigdy tego nie czułem przy wcześniejszych dziewczynach i zależy mi na niej. Z ty tylko, że ona boi się.
- Stary, będzie dobrze zobaczysz. Zobaczy, że jestem wspaniałym chłopakiem i rzuci się w twoje ramiona. – zachciało mi się śmiać z wypowiedzi Louisa.
- Tylko musisz trochę poczekać i pokazać, że zależy Ci na niej. – Liam poklepał go po plechach tak, że to nawet usłyszałam. Otworzyłam lekko oczy, a przed moimi oczami był słodki widok. Wszyscy się przytulali.
- Może spakujmy już Nadie. Jak się obudzi to od razu pojedziemy. – zaproponował Zayn.
- Dobry pomysł. – pochwaliła go Kate. Przy pakowaniu byli tak głośni, że nawet głuchy by to usłyszał. Po dłuższym czasie w końcu skapnęli się, że nie śpię.
- Hej! – krzyknęli wszyscy razem się na mnie rzucili. Dosłownie. Zaśmiałam się z nich. Naprawdę się cieszę, że mam takich świetnych przyjaciół. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Ubieraj się i jedziemy do domu! – poklepał mnie lekko po ramieniu Zayn. Wyszli z pokoju, a ja szybko się przebrałam. Już po chwili siedziałam w samochodzie chłopaków. Wszyscy byliśmy dziś szczęśliwi, a pogoda sprzyjała. Było słonecznie i bardzo ciepło. Co w Londynie jest rzadkością. Jako, ze chłopcy mają basen na ogródku postanowiliśmy tam spędzić resztę dnia. Miałam szwy na łydkach, ale mogłam się spokojnie kąpać. Przebrałam się w stój kąpielowy. Był dwu częściowy i czarny. Kate też założyła dwu częściowy, ale zielony. Narzuciłyśmy jeszcze na siebie jakieś cichy i wyszłyśmy z domu. Gdy dotarłyśmy na miejsce muzyka leciała z głośników, a chłopcy latali w samych kąpielówkach. Nie czekając dłużej ściągnęłyśmy z siebie ubrania i po moich namogach razem wskoczyłyśmy do basenu.
- Czemu nie poczekałyście na nas? – Luois udawał, że się obraża, co wyglądało bardzo śmiesznie i zaczęłyśmy się z niego śmiać. – To nie jest śmieszne!
- Oj uwierz  mi jest. – dalej się śmiałam. – Nie fochaj się tylko wskakuj. Woda jest bardzo fajna. – nie czekałyśmy długo, bo Louis od razu wskoczył na bombę. Reszta gdy zobaczyła co się dzieje także wskoczyła. Chlapaliśmy się nawzajem. To jest zdecydowanie mój najlepszy dzień. Wyszłam z basenu, aby coś zjeść, bo zgłodniałam. Usłyszałam za sobą czyjeś kroki. Odwróciłam się w stronę tej osoby i ujrzałam Zayna. Wyglądał bardzo sexownie. Z jego włosów spadały krople i nie były już idealnie ułożone. Na jego klatce widniały tatuarze, które dodawały jemu męskości. Boże o czym ja myślę? Skarciłam się w duchu. Uśmiechną się do mnie a mi dosłownie kolana zmiękły. Jak można być takim? Przystojnym? Sexownym? Sama nie wiem. Ciekawe gdzie ja stałam jak rozdawali urodę? Pewnie stałam w kolejce o dziwactwo.
- Co tam u ciebie? – zapytał popijając cole.
- To mój najlepszy dzień w życiu. – uśmiechnęłam się szeroko. Od dziś chyba częściej będę suszyć zęby.
- To się cieszę.
- Zayn… - powiedziałam nie pewnie i cicho. Byłam pewna, że nie usłyszał.
- Tak? – niech to szlag. Czemu on musi mieć dobry słuch kiedy  jest on najmniej potrzebny?
- No… bo…ja…- jąkałam się i nie wiedziałam jak jemu to powiedzieć. Nie codziennie się wyznaje miłość co nie? Tak, zamierzam powiedzieć, że go Kocham, bo nie chce jego ranić. Ani siebie.
- Spokojnie, ja nie gryzę. – zaśmiał się, lecz mi nie było to do śmiechu. Podszedł do mnie i uśmiechną się zachęcająco.
- Nie wiem jak to powiedzieć, bo nigdy tego nie robiłam. – spuściłam wzrok na swoje bose stopy.
- Najlepiej zrozumiale, lub prosto z mostu. Wolę tą drugą rzecz, ale wybierz która będzie dla ciebie lepsza. – próbował zrobić, abym się na niego popatrzyłam, ale ja nie dawałam za wygraną. Widziałam, że jak popatrzę się w te piękne tęczówki to nic nie powiem.
- Chyba łatwiej będzie mi powiedzieć tym drugim sposobem.
- W takim razie słucham. – słyszałam, że się uśmiecha. Dało mi to otuchy. Jeszcze ta rozmowa w szpitalu i jeszcze wcześniej. Nie powinnam się bać, że mnie odrzuci, ale jednak. Nabrałam powietrza i spojrzałam na niego. Odważyłam się i nie było już odwrotu.
- Kocham Cię. – patrzyłam się w jego oczy i po usłyszeniu tych słów pojawiły się w nich iskierki radości. Na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech. Widząc reakcje Zayna także miałam wielki uśmiech.
- Ja Ciebie też. Zostaniesz moją dziewczyną? – byliśmy cały czas uśmiechnięci. Na jego ustach złożyłam pocałunek. Był on przepełniony miłością do niego.
- Czy to oznacza tak?
- Oczywiście! – przytuliłam go bardzo mocno i jeszcze raz wpiłam się w jego wargi. Lepszego dnia nie mogłam sobie wymarzyć. Ani chłopaka. Kiedyś nawet nie pomyślała bym, że będę tak szczęśliwa i będę mieć nawet chłopaka. Byliśmy w tamtej chwili najszczęśliwszymi osobami na świecie. Zayn w końcu się wyczekał na mnie, ale chyba było warto.
----------------------------

Hejo :D Udało mi się i napisałam! Mam tylko nadzieję, że nie zanudziłam was tym rozdziałem. Co myślicie? Nie wiem kiedy będzie kolejny. JAK PRZECZYTAŁAŚ TO SKOMENTUJ, CHCĘ WIEDZIEĆ CO MYŚLISZ NA TEMAT MOJEGO BLOGA, A KAŻDY KOMENTARZ MNIE USZCZĘŚLIWIA. NIE MUSI ON BYĆ DŁUGI, WYSTARCZY TYLKO JENDE SŁOWO.

4 komentarze:

  1. Rozdział jest świetny! :)
    Ubóstwiam<3 Kocham twój talent i to opowiadanie! :)
    Sorka, za krótki kom...Ale nauka-,-
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Violet jest typem samotnika, jedyną osobą w ośrodku której ufa jest Josh- Jednak i on ją zostawia. Czy nowi znajomi pomogą dziewczynie wyjść z nałogu? A może poprzez własne problemy tylko pogorszą sytuację?
    Wszystkiego dowiesz się na blogu
    http://wildworld69.blogspot.com/

    Wpadnij jeżeli lubisz czytać o miłości, dojrzewaniu, przyjaciołach i problemach- nie tylko z narkotykami :)

    +sorry że tutaj ale nigdzie nie widzę spamu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz świetnego boga.W każdym z twoich rozdziałów jest coś takiego magicznego...Ty masz talent moim zdaniem mogłabyś nawet napisać scenariusz do filmu na pewno byłby on świetny. Zazdroszczę ci talentu, ja nie potrafię tak cudnie pisać..Twój blog jest jest jednym z tych przez które się uśmiecham :)
    Wejdziesz na moje? http://up-all-night-1d.blogspot.com/
    http://cherry-black96.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. zajebiste! kurwa, kocham cię :D

    OdpowiedzUsuń