sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 22

Hej! To taki mały prezencik. Najlepszego!
Proszę o komentarze
i
Miłego czytania! 



Od razu gdy się obudziłam miałam uśmiech na twarzy. Zobaczyłam śpiącego Zayna, który wyglądał słodko. Takie małe dziecko. Zaśmiałam się cicho, aby go nie obudzić. Mogłabym się wpatrywać w niego cały dzień i dłużej. Znów się cieszę, że ktoś mnie kocha. Czuję się szczęśliwa. Wczorajsza impreza należy do udanych. Teraz się cieszę, że na nią poszłam. Położyłam głowę na nagim torsie chłopaka i wpatrywałam się w sufit. Po kilku minutach usłyszałam głośny huk. Zayn gwałtownie się podniósł i rozglądał się po całym pokoju nie wiedząc o co chodzi. W końcu zobaczył mnie i posłał mi swój piękny uśmiech. 
- Witaj kochanie. – pocałował mnie lekko. Piękny początek dnia. – wiesz co to  był za hałas, czy śniło mi się to?
- Nie śniło Ci się to, i nie wiem co to było.
- To może lepiej sprawdźmy. – już chciałam wstać, kiedy zrozumiałam, że nie mam na sobie ubrań. Zakryłam się kołdrą, odsłaniając przy tym nagie ciało mulata. Wstałam z łóżka, ale on sprytny pociągnął moje nakrycie w efekcie czego oboje byliśmy nadzy.
-Ej! – oburzyłam próbowałam jakoś zakryć moje ciało. Mulat podszedł do mnie i znów pocałował mnie.
- Wyglądasz pięknie, więc pozwól nacieszyć mi się tym widokiem. – uśmiechnął się łobuzersko. Zaśmiałam się i pokręciłam głową. Zebrałam swoją bieliznę i jakieś ciuchy Zayna i założyłam na siebie. On zrobił to samo i zeszliśmy razem na dół. Tam istniał… bałagan to mało powiedziane. Wszystko było w innym miejscu, poprzewracane, śmieci i butelki walały się wszędzie. Spojrzałam na Zayna, który patrzył z szokiem na to… pobojowisko?
- CHŁOPAKI, NA DÓŁ I TO NATYCHMIAST! – jak najmocniej krzyknął Zayn. zaraz usłyszeliśmy jak schodzili.
- Zayn idioto nie krzycz, głowa mi pęka. – poskarżył się Louis.
- Ja wychodzę z Nadią, a wy tutaj posprzątacie. Gdy wrócę ma być czysto. – pogroził im Zayn.
- Ej, dlaczego to my musimy sprzątać? – zapytał się Niall.
- Bo to wy urządzaliście tą imprezę, a mnie na niej nie było. – Zayn wziął mnie za rękę i poszliśmy do jego pokoju.
- My naprawdę gdzieś wychodzimy? – zapytałam się.
- Tak, pójdziemy coś zjeść, bo na pewno lodówka jest pusta, a my nie będziemy tu jeść.
- No dobra, ale pójdziemy jeszcze do nas, bo muszę zmienić ciuchy.
- Spoko. – puścił mi oczko i wyszliśmy z pokoju. Droga do mnie minęła zadziwiająco szybko. Całą drogę rozmawialiśmy na różne tematy. Co chwilę się śmialiśmy, z naszych historii, gdy byliśmy mali. Zayna, całe szczęście nikt nie rozpoznał, więc droga minęła spokojnie, bez żadnych pisków. U mnie w domu byli rodzice. Zostawiłam Zayna z nimi, a ja poszłam się odświeżyć i przebrać. Po piętnastu minutach byłam gotowa. Zeszłam na dół. Zobaczyłam, że rodzice naprawdę polubili mulata, przez co na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wszystko wraca do normy.
Poszliśmy do jakiejś mniejszej restauracji, w której nie było nikogo. Zamówiliśmy śniadania i już po chwili się zajadaliśmy. Dopiero teraz odczułam głód. Pochłonęłam wszystko w expressowym tępię, tak jak Malik. Chciałam zapłacić za swoją porcję, ale musiał mnie wyprzedzić. Nie lubię gdy ktoś za mnie płaci. Po naszym śniadaniu poszliśmy zobaczyć jakie postępy zrobili chłopcy. Gdy weszliśmy oniemieliśmy z wrażenia. Wszystko aż lśniło czystością. Nie myślałam, że tak szybko to zrobią. Bardziej się spodziewałam, że usiądą na kanapie, nie zwracając uwagi na bałagan zaczną oglądać telewizje, albo będą w połowie sprzątania.
- Wow, jak wy to zrobiliście? – spytałam się chłopaków no i jeszcze Kate, którzy jedli śniadanie.  
- Normalnie. – wzruszył ramionami Harry, jak gdyby nigdy nic.
- Jak tam wasze główki? – zaśmiał się Zayn.
- Coraz lepiej. – odpowiedział Niall. Gdy skończyli jeść zadzwonił telefon Liama.
- Tak?... Ale jak to?... Zaraz będziemy.
- Kto to był? – zapytał się Zayn.
- Paul.
- Czego chciał? – dopytywał się.
- Zapytać się dlaczego nie ma nas na próbie. – wszyscy popatrzyli się na niego dziwnie. – Nie pamiętacie?! No tak, przecież to ja zawsze muszę pamiętać o wszystkim.
- Ale jakiej próbie? – Niall nic nie oganiał.
- Do koncertu, zbierajcie się i jedziemy. Dziewczyny jedziecie z nami?
- Tak. – odpowiedział równo Harry i Zayn. Wszyscy się zaśmialiśmy. Podzieliliśmy się na dwie grupy. Ja jechałam w samochodzie z Zaynem i Niallem, a reszta w drugim. Niall prowadził, przez co mogłam spokojnie oprzeć się o Zayna. U Kate prowadził Harry, ale patrząc co tam się dzieje, nie chciała bym tam być. Po dojechaniu na miejsce wszyscy wysiedliśmy z samochodów i zauważyłam, że Kate do nas biegnie.
- Jak będziemy wracać to jadę z tobą.
- Dlaczego?
- Nie wytrzymam więcej z nimi. – zaśmiałam się, na co ona posłała mi mordercze spojrzenie.  Weszliśmy wszyscy do pomieszczenia, w którym ma być próba. Dowiedziałam się, że jutro mają występ, ale jutro Paul nie ma czasu więc dziś musiała być próba. Chłopaki chcieli jak najszybciej skończyć, więc dawali z siebie wszystko. Ale zawsze coś nie pasowało. Śpiewali na okrągło trzy piosenki, których nie znałam, ale po tej próbie znam tekst na pamięć. Przy każdej solówce Zayna czułam jak by śpiewał to do mnie. Dlatego też cały czas się uśmiechałam.
- I co? Podobało Ci się? – zapytał się Zayn po próbie.
- Hmmm… znam już na pamięć teksty waszych trzech piosenek.
- Oo, naprawdę?
- Tak, ale nie znam tytułów. – Malik zaśmiał się na te słowa. Piosenki mieli dość ciekawe, ale nie mój styl. Ja wolę Linkin Park, Slipknota, Green Day’a czy Papa roach. Ale postanowiłam jak przyjedziemy to posłucham ich. Co z tego, że byłam na ich koncercie, jak w ogóle ich nie słuchałam. Tym razem z nami jechała jeszcze Kate. Oczywiście loczek strzelił focha, ale jej to nie przeszkadzało.
- Nadia, może mogłabyś spać dzisiaj u nas? – zrobił słodkie oczka Zayn.
- No właśnie, bo ja też zostaję. – powiedziała Kate.
- Nie wiem. Zapytam się rodziców. – W drodze napisałam do mamy smsa, czy mogę zostać na noc u chłopaków. Na odpowiedź nie musiałam czekać długo. Całe szczęście była pozytywna. Oczywiście powiadomiłam osoby w aucie o dobrej wieści.
Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy, pożegnałam się z rodzicami i jechaliśmy do chłopaków. Byli oni tak zmęczeni, że od razu rzucili się na kanapę.
- Głodny jestem. – jęczał Niall.
- Ja też. – tym razem Louis.
- To ja zrobię kolację. – wstałam i poszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i chwilę myślałam co zrobić. Zaraz przyszła Kate pomóc mi. Postanowiłyśmy zrobić spaghetti. Szybko się je robi i co najważniejsze jest dobre. Podzieliłyśmy się obowiązkami i po pół godzinie kolacja była gotowa. Wszyscy się zajadali. Po skończonej porcji poszłam na górę. Wzięłam laptop chłopka, otworzyłam youtube i słuchałam muzyki chłopaków.
- Hej kotek, co robisz? – do pokoju wszedł Zayn, a ja automatycznie zatrzymałam lecącą muzykę.
- Hej. Nie nazywaj mnie kotek i słucham muzyki. – nie lubiłam gdy tak ktoś mówił. To takie… dziwne.
- To jak mam się do Ciebie zwracać?
- Po imieniu?
- Ehh, co sądzisz o naszej muzyce? – zapytał się gdy zauważył, że słucham jego zespołu.
- Kołysanki dla dzieci. – powiedziałam, czego zaraz pożałowałam. Czy wspominałam, że mam okropne łaskotki? Otóż, mam i to mocne. Śmiałam się na cały regulator. – Pro… szę… prze…ssss… tań… hahahaha…
- No dobra. – pocałował mnie. Jak ja uwielbiam jego miękkie wargi. Są idealne, on jest idealny, no może oprócz tego, że pali, ale chyba nikt nie jest idealny.
- Kocham Cię. – powiedziałam prosto w oczy mulata. Zobaczyłam w nich iskierki radości. Uśmiechnął się do mnie szeroko i znów pocałował.
- Ja Ciebie też. I nie zapomnij o tym nigdy. – wyszeptał mi do ucha.
- Nie zapomnę, choć bym chciała.  – wyłączyłam laptopa i położyłam się obok chłopaka. On bawił się moimi włosami, a ja kreśliłam kółka na jego torsie. Nie rozmawialiśmy, nie było nam to potrzebne. Cieszyłam się tą chwilą, bo wiem, że za niedługo zacznie się szkoła i nie będę mieć czasu, a Zayn pewnie będzie koncertować. Jestem ciekawa jak w tedy będzie. Czy zerwie ze mną, mówiąc, że to nie ma sensu, czy będzie się starać? Nagle ogarnęło mnie zmęczenie. Wstałam, wzięłam pidżamę i poszłam się wykąpać. Gdy wyszłam Zayn czekał już na mnie. Usadowiłam się obok niego. Zgasił światło i odwrócił się do mnie.
- Dobranoc. – powiedziawszy to pocałował mnie.
- Dobranoc. – Zayn przyciągną mnie bliżej siebie. Uśmiechnęłam się. Każdy jego dotyk sprawiał, że czuję się szczęśliwa.

-----------------------------
W głowie wyglądał duuuuuużo ciekawiej, no ale trudno. Mam nadzieję, że wam się chociaż trochę będzie podobać. 
Mam do was prośbę, czy możecie przeczytać ten artykuł <kilk>  i napisać co sądzicie o tym człowieku? Z góry dziękuję. No i do następnego! 

niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 21

CZYTASZ= KOMENTUJESZ! 
Miłego czytania

Do siedemnastej leżałam w łóżku z laptopem i nie chciało mi się nic robić, a tym bardziej iść na imprezę. Nagle do mojego pokoju wpadała Kate.
- Ty jeszcze się nie szykujesz?! – była wyraźnie zdziwiona.
- Mi nie potrzeba pięciu godzin.
- Ej! – walnęła mnie w ramię na co się zaśmiałam.
- Idź się wykąpać, a ja Ci wszystko przyszykuję.
- Ale ja wiem w czym pójdę. – zrobiłam zdziwioną minę.
- No tak, ale jeszcze dodatki i wgl. – westchnęłam i poszłam się wykąpać. Z nią nie można było pogadać. Jak coś chce, to zawsze tak musi być. Gdy ja się wykąpałam, to samo zrobiła Kate. Po wyjściu zaczęła panikować, że nie zdążymy. Szybko ubrałam się w to co mi przygotowała. Oczywiście była to wczorajsza kupiona sukienka, jakaś bransoletka, kolczyki i oczywiście szpilki.
- Co to jest?! –
- Yyyy… buty? - powiedziała przerywając malowanie się.
- Przecież wiesz, że nie chciałam ich.
- No proszę, dziś są moje urodziny… - zrobiła słodkie oczy i ja uległam. Założyłam je. Zrobiłam pierwszy krok i… upadałam. Nogi strasznie mi się trzęsły. Kate się ze mnie śmiała, a ja tu próbuję jakoś nauczyć się chodzić!
- Ładnie wyglądasz, a teraz choć, zrobię Ci makijaż. – uśmiechnęła się do mnie.
- Ale taki leciutki. – poprosiłam. Nigdy się nie malowałam, tylko raz na jakiś czas użyję tuszu.
- Wiem, wiem. – usiadłam przed przyjaciółką. Ona zaczęła coś robić na mojej twarzy. Po kilkunastu minutach skończyła. Popatrzyłam się w lustro i nie mogłam uwierzyć. W odbiciu ujrzałam całkowicie inną osobę. Delikatnie podkreślone oczy wydawały się jeszcze większe, policzki lekko zarumienione, przez co wyglądałam jak słodka dziewczynka. W czasie kiedy ja się sobie przyglądałam Kate poszła się ubrać. Gdy wyszła wyglądała… pięknie to mało powiedziane.
- Harry będzie zachwycony. – powiedziałam.
- Dzięki, ale ty też wyglądasz pięknie. – zostało nam pół godziny. Postanowiłyśmy zamówić taksówkę. Po pięciu minutach stała już pod moim domem. Pożegnałam się z rodzicami, mówiąc, że nie wiem kiedy wrócę i żeby się nie martwili. Przed domem chłopaków byliśmy pięć minut przed czasem, ale już było głośno i dużo ludzi. Gdy weszłyśmy przywitałyśmy się z chłopakami. Harry porwał od razu Kate, przez co zostałam sama. Nikogo z tych ludzi nie znałam. Poszłam sobie usiąść i obserwowałam ludzi. Mimo, że impreza dopiero co się zaczęła, niektórzy zdążyli już się upić. Nie rozumiem takich ludzi. Cały parkiet był wypełniony ludźmi, którzy tańczyli, albo raczej ocierali się o siebie. Nalałam sobie soku i powoli jego zawartość znikała. Rozmawiałam z kilkoma osobami, ale zaraz szły na parkiet, bo były poproszone. Tylko ja jak ten kołek stoję sama z sokiem. Od czasu do czasu zobaczyłam Kate. Uśmiechniętą od ucha do ucha. Razem z Harry prawie cały czas tańczą, a czasem ocierają się o siebie. Wyszłam z domu na podwórko chłopaków. Usiadłam na trawie i oglądałam piękne gwiaździste niebo.
- Tu taj jesteś. – usłyszałam jak ktoś mówi za mną. Obróciłam się i ujrzałam Zayna. Uśmiechnął się do mnie i usiadł obok mnie. – Piękne niebo. – uśmiechnęłam się na znak, że się zgadzam. – Dobrze się bawisz?
- Nikogo tu nie znam, oprócz was i Kate. – przyznałam się.
- Nadia… - teraz oboje patrzyliśmy na siebie. – brakuje mi Ciebie. Naprawdę. Chciałbym, abyś wróciła do mnie, aby było tak jak dawniej. – zobaczyłam, że w kąciku pojawia się łza. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Zayn… ja też chce, ale się także boję. – ja też byłam bliska płaczu.
- Proszę, daj mi ostatnią szansę. – złapał mnie za rękę, a charakterystyczny  dreszcz sprawił, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Zayn widząc to zaczął pochylać się w moją stronę. Nagle zapragnęłam znów poczuć smak jego idealnych ust. Nie mogąc się odczekać wpiłam się i tym samym leżałam na nim. Wszystkie wspomnienia nagle powróciły, smak jego ust sprawił, że zapragnęłam więcej. Otworzyłam lekko usta, pozwalając by jego język zaczął robić co chce. Zayn, przekręcił mnie tak, że to on teraz na mnie leżał. Nie wiedząc co zrobić z rękoma wsadziłam je do czupryny mulata. Było mi bardzo przyjemnie, ale ja chciałam  jeszcze więcej. Objęłam nogami Zayna i ręce powoli włożyłam pod jego koszulkę. Delikatnie wodziłam rękoma po umięśnionym torsie. Nagle oderwał się ode mnie i spojrzał mi prosto w oczy.
- Jesteś pewna? – pokiwałam twierdząco głową. – to chodźmy na górę. – nie sprzeciwiałam się. Razem poszliśmy do jego pokoju.
- Pójdę tylko do toalety. – nie czekając na odpowiedzieć zamknęłam się w niej. Popartym w lustro i doszło do mnie co zaraz się stanie. Czy ja to chcę zrobić? Wcześniej byłam tego pewna, a teraz. Kocham Zayna, to jest pewne. W końcu to zrozumiałam.
- Nadia.- Zayn próbował się dobijać do łazienki. Nic jemu nie odpowiedziałam. Otworzyłam drzwi i wyszłam. – Nadia, jak nie chcesz…
- Wiem, ale ja chcę. – na potwierdzenie tych słów pocałowałam go mocno. Zayn już nic nie mówiąc podniósł mnie lekko, nie przerywając naszego pocałunki i delikatnie położył mnie na łóżku. Znów wodziłam ręką po jego torsie. Pomogłam ściągnąć z siebie sukienkę i zostałam w samej bieliźnie. Głupio się czułam i miałam ochotę to zakończyć. Zayn to chyba zauważył bo przestał całować mnie po szyi.
- Co jest? – zapytał się z troską w oczach.
- Nic tylko… - popatrzyłam się na jego ubrania, dając jemu znak, że czuję się niekomfortowo. Wpił się znów w moje usta.
- No to rozbierz mnie, pomogę Ci. – powiedział n ucho, a mnie przeszedł dreszcz. Usłyszałam cichy śmiech Zayna. Zestresowałam się.  Co jeśli nie będę na tyle dobra, co jego wcześniejsze partnerki? Nie chciałam o tym myśleć, więc wygoniłam to z mojej głowy. Niepewnie złapałam za dół koszulki i podciągnęłam ją do góry. Teraz widziałam piękny tors chłopaka. Zayn zaczął zjeżdżać na dół z pocałunkami, ale ja się odsunęłam. Był trochę zdzwiony, ale ja nie  zwracałam na to uwagi. Rozpięłam jemu spodnie i z pomocą mulata zdjęłam je z niego. Teraz obydwoje tyliśmy w samej bieliźnie. Zayn znowu się do mnie przyssał. W końcu dotarł do moich majtek. Jedną ręką przejechał po ich linii, a drugą odpiął mi stanik. Zaczął się bawić nimi, przez co było mi bardzo dobrze. Co chwilę wzdychałam z przyjemności. Gdy skończył się bawić piersiami wrócił do moich majteczek. Powoli ściągnął je ze mnie, przez co byłam kompletnie naga.
- Jesteś pewna? – nie miałam siły się odezwać więc pokiwałam twierdząco głową. Rozszerzył mi nogi i popatrzył się w moje oczy. – Będę delikatny, bo to w końcu twój pierwszy raz. – uśmiechnął się i pocałował mnie.
- Kocham Cię. – powiedziałam. Zaraz poczułam, jak we mnie wchodzi. Krzyknęłam. Wyszedł ze mnie, aby zaraz znowu wejść, tym razem troszkę głębiej. Znowu krzyknęłam. Nie z przyjemności, lecz z bólu.
- Musisz się rozluźnić, jeśli chcesz. – powiedział z troską. Posłuchałam się jego. Rozluźniłam się i zaraz znów poczułam go w sobie. Inaczej, tym razem jęknęłam z przyjemności. Było mi dobrze… bardzo dobrze. Zayn przyśpieszył, przez co ja coraz częściej krzyczałam i jęczałam. Nigdy nie było mi tak dobrze, jak teraz. Zmęczeni opadliśmy na łóżko.
- Dziękuję. – powiedziałam.
- To ja dziękuję.
- Za co? – byłam zdziwiona.
- Że mi zaufałaś. – położyłam głowę na jego ramieniu, a on gładził mnie po głowie i czasem bawiąc się włosami.
- Zayn, dlaczego się we mnie zakochałeś? Jesteś gwiazdą i mógł byś mieć najładniejszą dziewczynę na świecie, ale wybrałeś mnie. Dlaczego?
- Po pierwsze, ja nie wybierałem, to moje serce wybrało, po drugie to ty jesteś najpiękniejszą dziewczyną na świecie. – uśmiechnęłam się do niego promiennie. Byłam tak zmęczona, że nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Byłam w jakimś dziwnym miejscu. Nie znałam go. W pomieszczeniu nie było nikogo oprócz mnie. Chciałam się ruszyć, ale byłam związana. Wszystko mnie polało. Nie wiedziałam o co chodzi. Przez małe okienko wlatywało światło. Ale i tak było ciemno. Nagle usłyszałam coś głośnego. Ktoś otwierał drzwi. Popatrzyłam się w tamtą stronę i zobaczyłam mocno umięśnionego mężczyznę, przez którego pewnie tu jestem. Chciałam coś powiedzieć, krzyknąć, ale miałam zakneblowane usta. Mężczyzna rzucił kogoś do pomieszczenia i zamknął drzwi. Przeturlałam się do tej osoby. Moje oczy się rozszerzyły, a serce zaczęło szybciej bić. Tą osobą okazał się być Zayn.

-------------------------
Hej! Mam nadzieję, że nie jest aż tak bardzo zły. Przepraszam za wszystkie błędy, bo na pewno są. Cieszycie się że są znów razem? Bo ja tak ;) 
Komentujcie, bo to dla mnie bardzo ważne i motywuje do dalszego pisania.
Przepraszam, że nie komentowałam waszych blogów, ale nie mam czasu, obiecuję się poprawić ;)
PS. 10 komentarzy= nowy rozdział. Liczę na was! Tym razem dałam szybciej, ale to tak a zachętę ;) 

piątek, 17 maja 2013

Rozdział 20

CZYTASZ= KOMENTUJESZ! Miłego czytania!

Rano, gdy się obudziłam usłyszałam śmiechy moich rodziców. Westchnęłam cicho i się sięgnęłam po komórkę. Zobaczyłam, że mam jedną wiadomość, która była od Kate

„Za godzinę będę u Ciebie ;)”

Spojrzałam na godzinę na telefonie i o której przyszła mi wiadomość. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Za jakieś 20 minut muszę być gotowa. Szybko wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam do łazienki, zabierając wcześniej rzeczy do ubrania. Zeszłam do kuchni, wpadając do niej, robiąc wejście smoka. Rodzice przerwali rozmowę i patrzyli na mnie zszokowani. Nie zwracając na nich uwagi powiedziałam krótkie „Hej” i robiłam dalej kanapki. Gdy już je przygotowałam odetchnęłam z ulgą i usiadłam na krześle.
- Spieszysz się gdzieś? – zapytała się mnie mama.
- Tak.
- Gdzie?
- Do galerii z Kate.
- A mogę się do wiedzieć po co? – przewróciłam oczami.
- Kate chce sobie kupić sukienkę na rozpoczęcie roku szkolnego.
- Ty też powinnaś sobie kupić.
- Ja nie chodzę w sukienkach. – gdy to powiedziałam rozległ się dzwonek do drzwi. Została mi jeszcze jedna kanapka. Udając, że nie słyszę dzwonka dalej jadłam swoje śniadanie.
- Nadia, to chyba Kate, nie otworzysz jej? – zapytała się tato.
- Jem śniadanie, jak chwilę poczeka, nic jej się nie stanie. – wzruszyłam ramionami. Tato pokręcił z niedowierzaniem głową i ruszył otworzyć drzwi. Już po chwili ujrzałam mają przyjaciółkę.
- Ja tam stoję, dzwonię, a ty sobie tutaj spokojnie jesz śniadanie?! – prawie, że krzyknęła.
- No, ale nic się nie stało, co nie? – uśmiechnęłam się do niej złośliwie. Chciała coś powiedzieć, ale przypomniała, że są moi rodzice. Odstawiłam talerz, wzięłam torbę  i wyszłam z domy, wcześniej się jeszcze pożegnałam z rodzicami. Do galerii, postanowiliśmy się przejść. W czasie drogi Kate rozmyślała jak ma wyglądać jej sukienka, jakie założy buty i plan sklepów. Proszę, ratujcie mnie!
- Wiem! Kupimy Ci sukienkę! I nie ma żadnych sprzeciwów! – załamałam ręce.
-  Ale ja nie chcę! – zbulwersowałam się. Dobrze wiedziałam, że mi nie odpuści i wciśnie mi na siłę jakąś kieckę w której będę wyglądać… jak nie powiem kto.
W pierwszym sklepie nie byłyśmy długo, ale Kate skakała od wieszaka do wieszaka jak jakiś psychopata.
- Nadia, pamiętasz o moich urodzinach? – O, nie! Zapomniałam!
- Tak, a dlaczego pytasz?
- Chłopaki postanowili zrobić imprezę z okazji moich urodzin. Dlatego też jesteśmy w galerii, aby wybrać mi świetną sukienkę i tobie! – zachwyciła się. A mi to nie pasowało. Nie lubię imprez. Źle mi się one kojarzą.
- Przepraszam Cię, ale nie pójdę na imprezę. – spuściłam wzrok.
- Musisz! To moje urodziny!
- Ale ja nie lubię imprez.
- To polubisz. Choć musimy znaleźć sukienki! – nic nie robiła sobie z tego co jej powiedziałam. Po kilku godzinach wreszcie Kate znalazła sukienkę, w której wyglądała ślicznie. Była ona kremowa w lekkie jasne kwiaty. Kupiła jeszcze dodatki i buty, oczywiście szpilki, które pasowały.
- No dobra, ja już mam sukienkę, teraz kolej na Ciebie. – uśmiechnęła się do mnie promiennie. Pociągnęła mnie mocno za rękę, że się prawie wywróciłam. Mówiłam jej, że jestem zmęczona i wgl., ale ona mnie w ogóle nie słuchała i dalej patrzyła ma sukienki.
- Mam! – krzyknęła na co tylko westchnęłam. W ręce trzymała wieszak z sukienką.
Niebieska, albo raczej błękitna w kolorowe kwiaty. Kate popchnęła mnie w stronę przymierzalni. Przymierzyłam ją, a Kate się zachwyciła. Wywróciłam tylko oczami i ściągnęłam to coś z siebie.
- Kate, ja za nią zapłacę. – powiedziałam widząc, że przyjaciółka wyjmuje portfel.
- O nie! Jak ty za nią zapłacisz to w niej nie pójdziesz, a  gdy ja to wezmę tak. – wyszczerzyła i dalej stała w kolejce. Miała rację. Gdybym to ja za nią zapłaciła, to nie poszłabym w niej, a jak ona mi weźmie to muszę pójść bo głupio mi by było. Potem szukałyśmy butów, ale nie znalazłyśmy. To znaczy ona szukała ja tylko mówiłam „ nie”.
- Nie ma tu żadnych pasujących butów  – od razu uśmiechnęłam się pod nosem. – ale mam u siebie, które będą pasować. – uśmiech zniknął z mojej twarzy.
- Czy ty naprawdę chcesz mnie zabić? Nie wystarczy, że pójdę już w tej sukience?
- Będziesz ślicznie wyglądać.
- Akurat to mnie najmniej obchodzi. – po zakupach poszłyśmy do jakieś restauracji, której nazwy nie znam i nie zapamiętam. Jako, że byłam  strasznie głodna, zamówiłam dość duże danie. Po kilku minutach dostałyśmy swoje dania i zaczęłyśmy jeść. Nagle zrobiło się dość głośno i było słychać śmiechy. Zaraz to jednak ustało a moim oczom ukazało się One Direction. Oni nas śledzili czy co? Oczywiście Kate musiała pomachać i musieli podejść do nas.
- Cześć dziewczyny. – przywitał się Louis.
- Hej. – przerwał swój posiłek.
- Witaj skarbie. – Harry pocałował Kate.
- Ej no, ja tu jestem i jem. – zaśmiali się. Chłopcy zajęli miejsca i zamówili posiłki. Wszyscy rozmawiali oprócz mnie.
- A czemu ty taka cicha? – zapytał się mnie Zayn.
- Jestem zmęczona i jem.
- Czym zmęczona?
- Chodzeniem po sklepach. – tu posłałam mordercze spojrzenie Kate.
- Jeszcze mi za to podziękujesz.
- Chciałbym. – zaśmiała się lekko na moje słowa. Zaczęli rozmawiać o imprezie, ale mnie to nie interesowało. Gdy już wszystko zjadłam, zobaczyłam, że wszyscy czekają na mnie.
- To co idziemy? – powiedział Louis.
- Tak, ja idę do domu. – powiedziałam wstając z krzesła.
-  No jak chcesz, jutro impreza jest na 19:00.
-  Fajnie. Pa. – pożegnałam się i wyszłam. W domu byłam wieczorem, więc wykąpałam się, poczytałam książkę i poszłam spać.
--------------------------------
Hej! Wiem, ze krótki i nic się nie dzieje ale musiałam. w następnym będzie trochę akcji, więc to taki wstęp ;) 
Zobaczymy czy to zadziała i... 10 KOMENTARZY= NOWY ROZDZIAŁ! 
Wiem, że dacie radę! 

poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział 19


Proszę, przeczytaj notatkę pod rozdziałem. Miłego czytania!


Całą noc nie spałam, tylko rozmyślałam o wszystkim i o niczym. Zaufałam w końcu Julii, może wyjdzie mi to
na dobre. Do mojego pokoju przedostały się promienie słoneczne. Spojrzałam na kalendarz i zaniemówiłam. Za dwa tygodnie rok szkolny, a ja kompletnie nie jestem przygotowana. Wzięłam jakieś ubrania z szafy i poszłam się ogarnąć. Na dole czekało już na mnie śniadanko. Zdziwiona tym, bo było dość wcześnie, zaczęłam rozglądać się po pokojach. W salonie znalazłam kartkę, informującą mnie, że musieli wcześniej wyjść. Tak byłam zajęta rozmyślaniem, że nie usłyszałam jak wychodzą. Z niedowierzaniem pokręciłam głową. Zabrałam śniadanie, które składało się z kanapki z dżemem malinowym i kakao i usiadłam przed telewizorem. Przeskakiwałam z kanału jednego na drugiego, aż w oczy „rzucił” mi się jeden program. Był to akurat wywiad z… One Direction. Zostawiłam to i postanowiłam posłuchać, bo i tak niczego innego nie było. Chłopcy jak zwykle robili sobie żarty. W pewnych momentach nawet chciało mi się śmiać. Zayn zabijał mnie swoim wzrokiem i wyglądem… Boże, co ja myślę! Muszę się przed takim czymś powstrzymywać. 
- Zayn, wszyscy jesteśmy  ciekawi, co się w Twoim związku z Perrie? – zapytała się chłopaków prezenterka. Sama byłam ciekawa, więc jeszcze bardziej się  skupiłam na oglądaniu.
- Yyy… - zastanowił się. – w sumie to nic się nie dzieje.
- Czy ma to związek z tą dziewczyną? – na ekranie telewizora pojawiło się zdjęcie Moje i Zayna gdy trzymamy się za ręce. Moje kakao znajdowało się teraz na jasnym dywanie… Mama nie będzie zadowolona…
- Nie mogę tego powiedzieć. Przykro mi. – mrugałam szybko oczami. Tą odpowiedzią dał do zrozumienia wszystkim, że to prze ze mnie od jakiegoś czasu nie było tak zwanej „Zerrie”. Od dziś nie wchodzę na żadne strony plotkarskie czy portale społecznościowe. Już widzę te wszystkie hejty  w moją stronę. No i po co to mi było? Gdy wywiad się skończył, ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć, a kto za nimi był? Oczywiście piątka chłopaków, którzy mają sto pomysłów na sekundę. Chodzi mi oczywiście o całe One Direction.
- Hej! – powiedzieli równocześnie.
- Taa… Hej. – gestem ręki zaprosiłam ich do domu. Niall dopadł lodówkę, Louis marchewki, Zayn lusterko, Harry poprawia swoje loki, a Liam wyrzuca  mi łyżki. Stop! Cofnij, jak to Liam wyrzuca mi łyżki?!
- Co ty robisz?!
- No jak to co? Wyrzucam łyżki.
- No to akurat widzę.
- To po co głupio się pytasz? – zrobił dziwną minę. Westchnęłam i ciągnęłam dalej.
- Dlaczego. Wyrzucasz. Mi. Łyżki. – ostanie słowo wręcz wykrzyczałam.
- Bo się ich boję. – nie no, trzymajcie mnie Muminki, bo mnie zaraz coś trafi.
- Nie pytam się już o nic, ale kupujesz mi łyżki.
- Dlaczego ty mi to robisz? – udawał, że zanosi się płaczem. A może jednak nie? Nic nie odpowiedziałam tylko podeszłam do lodówki i zamknęłam ją przed nosem zdezorientowanego blondyna.
- Ej! – oburzył się.
- Nie ma jedzenia.
- Ty chcesz, żebym umarł z głodu?
- Czasami mam taką ochotę. Muszę pomyśleć nad zabezpieczeniem lodówki. – udawałam, że rozmyślam.
- Proszę Cię, nie rób mi tego. – prawie, że klękał przede mną, więc uciekłam.
- Louis, nie mam więcej marchewek.
- Jak to?
- No normalnie. – wywróciłam oczami i westchnęłam.
- To nie jest normalne. – pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Harry nie poprawiaj już tych włosów.
- Ale one mi się  nie układają. – oburzył się.
- Gadasz jak baba. – posłał mi od razu mordercze spojrzenie. Poszłam do łazienki i wzięłam lakier do włosów. Harry dalej układał, a raczej próbował układać włosy. Podałam mu lakier, który przyniosłam, a on wręcz się na niego rzucił.
- Dzięki. – uradowany zaczął psikać. Podeszłam do Zayna, który rozmawiał ze swoim odbiciem w lusterku.
- Tak Zayn, wyglądasz świetnie. – wywróciłam oczami na słowa chłopaka.
- Serio?
- Co ty tu robisz? – zrobił wielkie oczy. Był jeszcze ładniejszy i słodszy… O czym ja myślę!
- Stoję i tak słucham co mówisz do siebie?
- Długo już tu stoisz?
- A jakiś kawałek… żartuję. – zaśmiałam się na widok jego miny – bezcenne.
- To dobrze.
-Tak Zayn wyglądasz świetnie. – wyszczerzyłam zęby i pokazałam rękoma „dobrze”.
- Czyli, że podobam Ci się? – uśmiechną się do mnie łobuzersko i zaczął się do mnie przybliżać.
- Już Ci kiedyś mówiłam. – zmieszałam się spuściłam wzrok na swoje skarpetki.
- Czyli tak. – położył ręce na moich biodrach. Wszystko działo się w zwolnionym tępię.
- Przepraszam. – wyszeptałam i wyswobodziłam się z jego uścisku.
- Nadia, czy będzie tak jak dawniej?
- Nie wiem. Musisz dać mi czas. Ale nic nie obiecuję.
- Będę czekać. – pocałował mnie w czoło i poszedł do chłopaków. Jeszcze chwilę stałam w bezruchu. Dopiero czyiś krzyk wybudził mnie z tego transu. Weszłam do kuchni, bo tam wszyscy się znajdowali i zobaczyłam Niall, który biegał wszędzie goniąc Louisa.
- Czemu oni biegają? – zapytałam się Liama, bo stał mnie najbliżej.
- Louis wziął ostatnią paczkę żelek i nie chce oddać. – wzruszył ramionami. Jak to ostatnią? Przecież…
- Louis oddaj te żelki po dobroci! – krzyknęłam. Bardzo lubię żelki, więc muszę o nie zawalczyć.
- Nie! – zaczął się śmiać, i biegł dalej. Ja z Niallem goniłam go po całym domu. Byłam już tak zmęczona, że nie miałam siły. Postanowiłam się więc zaczaić, nie zostawię ot tak żelków. Już po chwili przechodził niczego nieświadomy chłopak, który nazywa się Louis. Rzuciłam się na niego, a ten nieprzygotowany spadł razem ze mną na podłogę. Chwilę się siłowaliśmy, ale ostatecznie to ja wygrałam walkę z lekką pomocą blondyna. Uradowana zjadłam razem z Niallem żelki. Louis strzelił focha i się do nas nie odzywał. Po pięciu minutach przyszła do nas Kate, jak się okazało, gdy ja z Niallem biegałam jak głupia za tymi żelkami on zadzwonił do swojej dziewczyny. Miło.
- Jeszcze tylko dwa tygodnie wakacji. – powiedziałam na głos.
- Co?! – krzyknęła Kate.
- Jak to? – dopytywał się loczek.
- W normalnym życiu to się chodzi do szkoły. – wszyscy zmrozili mnie wzrokiem, ale udawałam, że tego nie widzę.
- To musimy jakieś sukienki sobie kupić. – zauważyła Kate.
- Poprawka. Ty musisz, ja nie chodzę w sukienkach. – wystawiłam jej język.
- O nie! Pójdziesz w sukience chcesz czy nie.
- Ale ja nie chcę!
- I do tego założysz szpilki. – uśmiechnęła się Kate.
- Ty chcesz żebym się zabiła?!
- Nie skądże, czemu tak myślisz? – udawała, że nie wie o co chodzi.
- Ty wiesz o co mi chodzi. Nie pójdę w żadnej sukience, ani w szpilkach.
- Jeszcze zobaczymy. – uśmiechnęła się tajemniczo i przytuliła się do Harrego. – Jutro idziemy do galerii.
- A co jeżeli nie mogę? – może tak nagle coś mi wyskoczy…
- To musisz to wszystko odwołać. – puściła mi oczko i rozmowa się skończyła. Jak ja nienawidzę zakupów. Ganiasz po tych sklepach, szukasz i w ogóle. Bezsensu. Jeszcze Kate potrafi przesiedzieć tam pół dnia. Zapowiada się ciekawie. Ale może przez to odnowimy swoją przyjaźń, bo od jakiegoś czasu mało ze sobą rozmawiamy.  
Chciałam w spokoju obejrzeć film, ale z nimi się nie da! Ty się w czuwasz w akcje, a tu nagle taki Louis wyskakuje ci z jakimś pod tekstem albo śmieje się.
- Nie chcę być nie miła, ale tam są drzwi! – ręką pokazałam gdzie one się znajdują.
- Ale my tobie dotrzymamy towarzystwo. Może ci się coś stać i co w tedy będzie? – mówił troskliwym głosem Louis.
-Zaraz mi się coś  stanie jak się nie uspokoicie. – powiedziałam spokojnie.
- Dobra już będziemy spokojnie. – wszyscy pokiwali twierdząco głowami na słowa Lou. Po jakiś pięciu minutach znów się odezwał. – To jest nudne.
- Zamknij tą twarz! – krzyknęłam bo nie wytrzymałam.
- Nie bij mnie, nie bij mnie, nie bij mnie… - mówił pod nosem. Ten człowiek ma naprawdę nierówno pod sufitem.


-----------------
Hej! nie zabijajcie mnie dlatego, że nie dodawałam rozdziału, bo nie miałam jak! wczoraj dopiero wieczorem wróciłam i nie miałam jak dodać! Pisałam, że jadę na majówkę i nie będzie rozdziału!
Czy wyszedł mi ten rozdział? Nie wiem. Sami go oceńcie.
Liczę na wasze komentarze.
Teraz będzie szybciej rozdział, bo nie muszę się już aż tak bardzo uczyć ;)
Co do egzaminu (bo było takie pytanie w komentarzu) to nie wiem dokładnie. Mam mieszane uczucia. A co do charakterystyki, to tak, zdziwiła mnie. Tyle pisałam tych rozprawek a tu nagle charakterystyka.
Obym się tylko dostała do szkoły i będzie git ;)
Do następnego :P

niedziela, 28 kwietnia 2013

Rodział 18


Nie kontaktowałam. Byłam tam tylko ciałem, a duchem i myślami gdzie indziej. Co zrobić? Wyjść i to wszystko przemyśleć? Odpada, może mnie obserwować. Wstałam i poszłam do łazienki. Tam obmyłam sobie twarz zimną wodą. Pomogło? Nie. Siedziałam jeszcze chwilę, ale Niall zaczął się dobijać. Wyszłam, ale nie wiedziałam gdzie pójść. Ok, będę udawać, że wszystko jest w porządku. Może mi się uda. Gdy przyszłam, akurat skończył się film.
- Co robimy? – zapytałam się. Wszyscy dziwnie na mnie popatrzyli, a ja postałam im pytające spojrzenie.
- Wiesz, nie odzywałaś się w ogóle, a teraz normalnie mówisz. – odpowiedział mi Niall.
- Jak widzicie umiem mówić, a w tedy się zamyśliłam. – wzruszyłam ramionami.
- To o czym rozmyślałaś tak cały dzień?
- Nie ważne. To co robimy? – chciałam jakoś o minąć ten temat.
- Może butelka? – dał propozycje Louis.
- Nie, ona mnie nie lubi.
- Jak może cię butelka nie lubić? – zdziwił się Liam.
- No normalnie, zawsze mnie omija.
- Uwierzę jak zobaczę. – uśmiechnął się cwaniaczko. Zmroziłam go wzrokiem.
- No niech będzie. – zgodziłam się. Harry przyniósł butelkę, a Louis kręcił. Wypadło na Kate. Wybrała pytanie, a on kazał jej opowiadać jej pierwszy raz! Myślałam, że zwrócę wszystko co jadłam. Potem kręciła i padło na Nialla. Teraz on pokazywał jak to było. Co oni z tym mają? Miałam ochotę wyjść, ale postanowiłam wytrwać. Po jakimś czasie butelka wskazała mnie.
- To cud! W końcu ten jej głupi koniuszek pokazał na mnie. – powiedziałam. – Pytanie.
- No to opowiedz nam swój pierwszy raz, bo jeszcze nie mówiłaś. – wyszczerzył się. Od razu zrzedła mi mina. Wszyscy już to kiedyś robili, tylko ja nie. Super!
- Nie było pierwszego razu. – wystawiłam jemu język.
- Jak to? – zdziwił się, zresztą jak wszyscy, oprócz Zayna.
- No normalnie. – przewróciłam oczami. Wzięłam butelkę i zakręciłam. Padło na Nialla.
- Wyzwanie. – powiedział uradowany.
- Wyzwanie powiadasz… - zamyśliłam się.  – nie jedz do końca tej gry niczego. – uśmiechnęłam się złośliwie. Niall popatrzył na mnie dziwnie, a potem zajarzył o co chodzi.
- Nie, nie możesz mi tego zrobić! Ja tu umrę z głodu! Nadia! – zaczął panikować, krzyczeć. Chciało mi się z niego śmiać.
- Niestety postanowiła, mogłeś wybrać pytanie. – Niall udał, że strzela focha i graliśmy dalej. Oczywiście butelka nie wskazała na mnie, więc spokojnie patrzyłam czy Niall wypełnia swoje zadanie. Dzięki tej grze zapomniałam o tym całym głupim zamieszaniu. 
- Nadia, rzeczywiście nie lubi Ciebie butelka. Przyznaj się, co jej zrobiłaś? – powiedział poważnie Liam na co się zaśmiałam.
- A co miała zrobić? – zdziwił się Louis.
- To, że tylko raz na nią wskazała. – wytłumaczył Liam.
- No, to na serio Ciebie nie lubi, a mnie kocha. – ma rację. Co drugi raz na niego wypadało.
- Nie każdy ma takie szczęście. – powiedział za mnie Liam.
- Ja zawsze mam szczęście. – wyszczerzył się.
- Głupi ma zawsze szczęście. – powiedziałam.
- Osz ty! To nie prawda!
- Mówienie prawdy zawsze wkurza ludzi. – wszyscy zaśmiali się na moje słowa.
- Ej no! Ja się tak nie bawię. – naburmuszył się.
- Ale Cię teraz pojechała. – powiedział Harry.
- Będziesz coś chciał. – powiedział Louis. Na co Harry udawał, że go całuje.
- Mam być zazdrosna? – zapytała się Kate.
- Tak. – odparł szybko Louis. Oczywiście wszyscy się zaśmialiśmy, a Kate udawała obrażoną. Harry szybko podszedł do swojej dziewczyny, mocno ją przytulił i pocałował. Słodko to wyglądało… nawet za słodko.
- Dobra, my tu też jesteśmy. Nie mizać się. – powiedziałam. Para się tylko zaśmiała i odsunęła się od siebie. Oni grali w butelkę, a ja im przeszkadzałam.  Gdy leżałam dostałam w kieszeni wibracje. Wyjęłam telefon i otworzyłam telefon.

„Dobrze się bawisz?”

Kurde, już zapomniałam, a on się przypomina.  Postanowiłam to olać, no bo co on może mi zrobić?
- Idę się przejść. -  powiedziałam wstając.
- Dziewczyno, jest późno. – odezwał się Liam.
- No i? – nie widziałam przyczyny.
- Nie powinnaś sama wychodzić. Przynajmniej teraz.
- Pójdę z tobą. – zaoferował Zayn.
- Nie. – powiedziałam stanowczo. Nie czekając na odpowiedź wyszłam. Gdy tylko byłam na dworze ogarną mnie strach. W końcu może być gdzieś tu ten gościu. Zaraz to jednak olałam.

„Nie boisz się?”

Czyli gdzieś tu jest. Świetnie. Znowu to olałam i poszłam przed siebie. Doszłam gdzieś i usiadłam na ławce. Nagle zaczęło padać. Czy tylko ja mam takiego pecha?  No nic, musiałam wracać, bo nie chciałam być chora. Zanim doszłam do domu chłopaków minęło dość sporo czasu, dlatego byłam cała przemoknięta. Cała drżałam z zimna. Wyczuwam jutro wylegiwanie się w łóżku z gorączką. Zadzwoniłam dzwonkiem, bo drzwi były zamknięte. Otworzył mi Zayn, który zaraz mnie do siebie przytulił, ale odepchnęłam go.
- Kate, idziemy? – zapytałam się jej.
- Oszalałaś? Pada deszcz, a ty jesteś cała przemoczona i dodatku jest późno. – fakt, ale nie chcę zostawać tutaj.  Wzruszyłam tyko ramionami i wzięłam swoją torbę. Kate tylko westchnęła i poprosiła Harrego o podwiezienie. Dobrze wiedziała, że mnie nie przekona, dlatego też nic nie mówiła. Droga minęła spokojnie. Nic się nie odzywałam, tylko wsłuchałam się w muzykę, która leciała.  W domu rodzice chcieli porozmawiać, ale przeprosiłam ich i poszłam do pokoju. Byłam jakoś mocno zmęczona. Szybko się umyłam i przebrałam w piżamę.

- Nadia, Nadia… - usłyszałam jak mówi Julia. Stop. Czekaj, co?! Julia?! Szybko otworzyłam oczy i zobaczyłam moją przyjaciółkę, która nie powinna tu być.
- Julia? Co tu robisz? Znowu? – byłam naprawdę ciekawa. Pewnie ma do mnie jakąś sprawę.
- Posłuchaj uważnie bo nie będę powtarzać. – kiwnęłam głową na znak, że słyszałam, a ona ciągnęła dalej. – Proszę, uważaj na siebie. Trzymaj się kogoś, i nie bądź sama. Pamiętaj o tym proszę.
- Dlaczego?
- Nie mogę Ci tego powiedzieć. Najlepiej będzie jak będziesz trzymać się Zayna. – czemu zawsze on?
- Nie mogę.
- Wiem, co się dzieje i musisz. Nie patrz na te sms-y. Proszę. – powiedziała i zniknęła. Powinnam chyba pójść do wariatkowa. Czy to mądre, aby widzieć duchy i z nimi rozmawiać? Odpowiedź brzmi: NIE. Próbowałam zasnąć, ale nie udawało mi się. Leżałam bezczynnie na łóżku gapiąc się w sufit i rozmyślając. O czym? O wszystkim i o niczym. Co jeżeli Julia miała racje? Już raz miała, ale w tedy był Zayn… właśnie. Teraz wydaje mi się, że on pełni dużą funkcje w moim życiu. Wszystko co się dzieje, na moje pytania jest odpowiedź w postaci Zayna. Czy to dziwne? Na pewno. Skoro Julia mówi, abym trzymała się jego, to niech będzie. Choć raz od dłuższego czasu posłucham ją.

-----------------------

Hello! W końcu nowy, ale niestety krótki ;c przepraszam. Co sądzicie? Bo mi się on nie podoba grrrr.... wyjeżdżam na majówkę do kuzynki więc nie wiem czy będzie nowy, chyba, że uda coś mi się napisać. Już po egzaminach teraz na wyniki czekać. Oby tylko starczyło do dostania się do szkoły to będzie git ;) Do następnego !

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Rozdział 17


Gdy do Zayna zadzwonił menager, musiał już pójść. Ja włączyłam muzykę i zaczęłam troszkę rozmyślać. Jeszcze nigdy tak nie było, że musiałam aż tyle myśleć, no oprócz szkoły. Do tego doszedł jeszcze Niall, który wyznał mi miłość… Czy ja coś czuję do Nialla? Gdy on jest, jestem szczęśliwa, jest zabawny, słodki, ale i jest dobrym słuchaczem. Przy nim czuję się… nie wiem, nie umiem tego określić.
A Zayn? to on był moją pierwszą miłością i chyba jeszcze jest, bo nie do się przestać kochać jednego dnia. Gdy go widzę, ogarnia mnie dziwne uczucie, a na mojej twarzy wkrada się uśmiech.
Rodzice wyszli gdzieś na kolacje, bo chcieli spędzić ze sobą miło czas. Chcieli także mnie wziąć ze sobą, ale ja nie chciałam. I teraz siedzę sobie w pokoju i czytam książkę. Jak mam bardzo ciekawy moment, to zawsze musi ktoś mi przeszkodzić. Dzisiaj tym ktosiem był dzwonek do drzwi, a konkretniej osoba znajdująca się za nimi. Ślamazarnie poszłam i otworzyłam drzwi. To dzisiaj chyba trzecia osoba! Szalejemy! Moim oczom ukazała się średniego wzrostu blondynka z toną tapetą na… ryju. Może i ja nie jestem jakąś pięknością, ale miałam ochotę teraz krzyknąć ze strachu.
 - W czym mogę pomóc? – powiedziałam słodko się uśmiechając. Lubię robić z siebie kompletnego idiotę.
- Nadia? – zapytała. Zdziwiłam się. Skąd ona zna moje imię? Kiwnęłam twierdząco głową, a ona ciągnęła dalej. – Ja jestem, Perrie, chciałam z Tobą porozmawiać. – uśmiechnęła się do mnie, a mi mina zrzedła. Ta Perrie? Była Zayna, z którą się całował stoi  już w moim domu i ściąga buty? Otrząsnęłam się z szoku i razem z Panią Plastic ( tak będę ją teraz nazywać, bo bardziej to do niej pasuje) poszłam do salonu.
- Chcesz coś do picia? – zapytałam z grzeczności.
- Nie dziękuję, ja tylko na chwilę. – czyli, że nie będzie miło, coś czułam.
- Nie chce być nie miła, ale po co przyszłaś?
- No przecież już Ci powiedziałam, że porozmawiać.
- Tak, ale się nie znamy to o czym mamy pogadać? – zapytałam. Ona mnie już denerwowała samym siedzeniem.
- Dora, powiem prosto z mostu. Masz się nie zbliżać do całego zespołu, a w szczególności do Zayna. Twoja przyjaciółka tak samo.
- Co proszę?
- To co słyszałaś. – już nie była tą milutką dziewczynką co wcześniej. 
- Wiem co słyszałam, i nie masz prawa mi rozkazywać. – wysyczałam.
- Ja Ci tylko mówię. Mam nadzieję, że posłuchasz, bo inaczej źle się może to skończyć. – powiedziała i wyszła. Nawet jej nie odprowadzałam do drzwi. Siedziałam i analizowałam co do mnie przed chwilą powiedziała. Mam się jej posłuchać? Nie, czy powiedzieć o tym Kate? Nie, co ona może mi zrobić? Głupia, babka, która myśli że jej wszystko wolno. To, że ma tam jakiś zespół nie czyni ją jakąś wielką gwiazdą. No dobra może tak, ale żeby komuś mówić co ma robić? Przesada. Nie przejmując się tym zaczęłam oglądać jakieś bezsensowne rzeczy,  które leciały w telewizji.
Obudziły mnie jakieś głosy i promienie słońca. Nie otwierając oczu przeciągnęłam się i przewróciłam się na drugi bok, albo raczej chciałam, ale nie wyszło mi to i już po chwili znajdowałam się na podłodze. Zdezorientowana spojrzałam na łóżko, które nie było moje. Dopiero później, gdy już całkowicie ogarnęłam i się obudziłam rozpoznałam to miejsce. Był to salon.
- O, już wstałaś. Zrobiłam Ci śniadanie. – powiedziała do mnie mama.
- To fajnie, ale co ja tu robię?
- Zasnęłaś jak oglądałaś telewizje. Nie chcieliśmy Cię budzić, dlatego tutaj spałaś.
- Aha, dzięki. – leniwie wstałam i poszłam na górę, aby się ogarnąć. Po zrobieniu wszystkich czynności zeszłam na śniadanie. Szybko zjadłam i postanowiłam pójść po Kate, a potem do chłopaków. Chcę porozmawiać z Niallem. Nie wiem czy mu mówić o sprawie z Perrie, jest moim przyjacielem i powinien wiedzieć, ale może to powiedzieć też wszystkim  i będzie afera. A ja tego nie chcę.
Wyszłam z domu wcześniej uprzedzając Kate o swojej wizycie i planach. Idąc do chłopaków zaczęłyśmy rozmawiać, bo coraz to mniej spędzamy ze sobą czasu. Mówiła, że jest świetnie, Harry to bardzo fajny chłopak, troszczy się o nią i w ogóle. Nie powiem, pozazdrościłam jej trochę. U niej jest świetnie, a ja mam jakieś chore sytuacje.
Drzwi otworzył nam Harry. Uśmiechnął się szeroko na widok dziewczyny i już za chwilę wymieniali się śliną.
- Ekhm, ja też tu jestem. – dałam o sobie znać. Od razu oderwali się od siebie Harry się ze mną przywitał i wpuścił nas do środka. Nagle dostałam smsa od nieznanego numeru.
„Miałaś się z nimi nie spotykać”
Gapiłam się na wyświetlacz i czytałam kilka razy. Ktoś nas śledził? Co to znaczy? Ten jeden sms zniszczył mi dzień. Co ten ktoś sobie myśli, może mnie normalnie śledzić i pisać smsy? I skąd on ma mój numer?
- Coś się stało? – usłyszałam Nialla.
- Nie, czemu tak uważasz?
- Gapiłaś się na telefon jak zahipnotyzowana. – wzruszyłam tylko ramionami i poszłam do salonu. Tam byli już wszyscy. Przywitałam się z nimi i siadłam na sofie. Znów poczułam wibracje w telefonie. Niechętnie wyjęłam z kieszeni spodni i spojrzałam na wyświetlacz. Nieznajomy. Otworzyć czy nie? Jednak ciekawość wygrała i otworzyłam wiadomość.
„Znam Twoją historie. Wiem co mówisz, robisz i gdzie jesteś”
To już druga wiadomość. Rozglądnęłam się po całym pokoju, ale nic nie znalazłam. Jak on może mnie słyszeć? Może mam gdzieś podsłuch? Zaczęłam się macać, co na pewno dziwnie wyglądało. Nic nie znalazłam. To są chyba jakieś żarty! Zna moją historie? Niby jakim cudem? I po co? Będzie mnie tym szantażować? Ale co jest w niej takiego ważnego?
- Ziemia do Nadii. – ktoś zaczął machać ręka przed oczami. Wróciłam myślami do rzeczywistości i rozglądnęłam się.
- Co? – powiedziałam do Zayna, który machał mi ręką przed oczami.
- Nie, ale kompletnie się zawiesiłaś. O czym tak myślałaś?
- O niczym ciekawym, co powinno cię interesować. – odpowiedziałam. Usłyszałam ciche „Uuuu…”, które wypowiedział Louis. Zmroziłam go wzrokiem i przestał. Usatysfakcjonowana usiadłam wygodniej na sofie. Zayn już nic się nie odezwał, chyba się obraził, ale może to i lepiej. Chłopcy włączyli jakiś film, ale nie mogłam się na nim skupić. Myślami byłam cały czas przy smsach od nieznajomego. Jakby ktoś powiedział mi, że będę śledzona i podsłuchiwana wyśmiałabym go. A teraz? Boję się. Boję się wyjść z domu, powiedzieć choć jedno słowo. To nienormalne. Kate cieszy się chwilą i nic o tym nie wie. Nie będę jej o tym mówić, niech się nie zamartwia.
- Nadia! – usłyszałam głośny krzyk.
- Co? – rzuciłam. Nie wiedziałam kto to powiedział, więc wpatrywałam się tępo w ekran telewizora, aby wyglądało, że mnie to interesuje. Ale tak oczywiście nie mogło być, bo był wyłączony. Ja to jednak mam szczęście.
- O czym ty tak myślisz? Film już dawno się skończył. – powiedział już normalnie Niall.
- Nie ważne. – powiedziałam i wzruszyłam ramionami. Co miałam im powiedzieć? Na pewno nie prawdę.
- Nadia, możemy porozmawiać? – zapytał się mnie Zayn.
- Jasne. – westchnęłam i poszłam z Zaynem do jego pokoju. Nic się tam nie zmieniło więc usiadłam na niepościelonym łóżku.
-Powiesz mi o co chodzi? – nalegał.
- Czemu tak bardzo chcesz wiedzieć? – byłam ciekawa.
- Myślałem, że przyjaciele, wcześniej coś więcej, mówią sobie wszystko.
- Też tak myślałam. – powiedziałam spuszczając głowę.
- Wiem, i za to Cię bardzo przepraszam.
- Jako, że ty nie mówiłeś mi wszystkiego, ja nie mam obowiązku mówienia wszystkiego Tobie. – mówiłam spokojnie.
- Co Ci się stało? – zapytał wyraźnie zdziwiony moim zachowaniem. Fakt, nie byłam taka. Ale czemu ma do mnie pretensje?
- Zmądrzałam. – powiedziałam i bez jakiegoś słowa opuściłam ten pokój. Poddałam się, stchórzyłam. Dlaczego? Bo jestem egoistką i martwię się tylko o siebie. Było pięknie, ale musiało się kiedyś to skończyć. Wypadło na dzisiejszy dzień. Na schodach dostałam kolejnego smsa. Nie patrzyłam nawet od kogo. Sama się domyśliłam.
„A więc się posłuchałaś. Cieszy mnie to”
Już nie będzie mnie obserwować? Mogę normalnie wychodzić, mówić bez obawy? Zaraz jednak dostałam kolejną wiadomość.
„Nie bój się, dalej mam Cię na oku”
To chore. Boję się. Nie tylko o siebie, ale i  o innych.


------------------
Hejo!
Nie wiem co o tym sądzić. W główce wydawało się lepsze. Ale zostawiam to waszej ocenie. Za niedługo mam egzaminy więc nie wiem czy pojawi się nowy rozdział jak już to dopiero po czyli... 26 kwietnia. Teraz jest tylko dlatego, że po kryjomu  piszę, ale jak mamusia to zobaczy, to będzie źle... No ale nic. Liczę na wasze komentarze :* I do następnego!

niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 16


Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam… Nialla? Zdziwiłam się i popatrzyłam na niego wielkimi oczami. On zaczął pocierać, na, co jeszcze dziwniej na niego patrzyłam.
- Mam coś na twarzy, że tak patrzysz? – zapytał się. Szybko się ocknęłam i gestem ręki pokazałam, aby wszedł do środka.
- Nie, nie po prostu trochę się zdziwiłam. – powiedziałam gdy zdejmował buty.
- Czego?- dopytywał się.
- No, że przyszedłeś, nie spodziewałam się.
- Niespodzianka! – uśmiechną się do mnie promiennie. Ja się na to zaśmiałam i poszłam do kuchni.
- Mamo, tato, przyszedł do mnie kolega, więc pójdę na górę.
- Dobrze, my już tutaj posprzątamy. – uśmiechnęła się do mnie rodzicielka.
- Chcesz coś do jedzenia? – zapytałam się go, chociaż dobrze znałam odpowiedź.
- Nie, nie jestem głodny.
- Co?! – zapytałam się ze zdziwieniem.
- No, nie jestem głodny. – powiedział poważnie.
- Ty się dobrze czujesz? Może masz gorączkę? – przyłożyłam rękę do jego czoła.- Nie no nie masz. – stwierdziłam. On tylko westchnął.
- Choć na górę. – złapał mnie za rękę i pociągnął.
- To o czym chcesz porozmawiać? – zapytałam się siadając na łóżku. Blondyn usiał obok mnie.
- Co się wczoraj stało między Tobą a Zaynem? – zapytał. Spuściłam głowę  i oglądałam moje jakże bardzo interesujące skarpetki.
- Chyba zerwaliśmy. – powiedziałam szeptem.
- Dlaczego? –czemu musiał się on tak dopytywać?
- Nie ufał mi i całował się z byłą.
- Jak to?!
- No normalnie, wszystko widziałam.
- A ty go Kochasz?
- Nie wiem. – normalnie każdy by się popłakał, ale nie ja. Muszę być silna, wmawiałam sobie.
- Nadia, wiem, że to nie jest odpowiedni moment, ale… Kocham Cię. Nie chciałem Ci tego mówić, bo widziałem jak Zayn na ciebie patrzy. – teraz on spuścił głowę. Nie wierzyłam w to co on mówi. Zakochał się? We mnie? Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Niall, ja… - zaczęłam, lecz przerwał mi.
- Wiem, wiem, kochasz Zayna. Ja chciałem tylko, abyś o tym wiedziała.
- Niall, ale ja nie wiem czy wrócę do Zayna.
- Jak to?
- Zayn był pierwszą osobą, którą obdarzyłam takim uczuciem oprócz Juli. – popatrzyłam na  Nialla, a w jego oczach zobaczyłam smutek?
- Dlaczego pierwszą? – no tak, przecież on nie wiedział.
- Gdy moja najlepsza przyjaciółka umarła nie wiedziałam co zrobić. To ona wiedziała o mnie wszystko, nawet rodzice nie wiedzieli tyle co ona. Z nikim innym się nie przyjaźniłam. Ale poznałam Kate, a potem was. Od dłuższego czasu nie wiedziałam jak to jest kochać drugą osobę. Dopiero Zayn mi to uświadomił, a potem zranił. I teraz potwierdzają się moje słowa na temat miłości.
- Czyli? – czy on musi się tak dopytywać?
- Miłość jest po to, aby na chwilę być szczęśliwy, a potem mieć dość życia.
- Nadia, czy mogę się ciebie o coś zapytać? – kiwnęłam twierdząco głową. Postanowiłam powiedzieć wszystko co chce. – Dziewczyny, chyba płaczą po zdradzie, zerwaniu, a ty nie płaczesz.
- To dzięki i pewnej piosence. Zrozumiałam, że nie warto wylewać potoku łez.
- Silna w takim razie jesteś. – uśmiechnął się lekko.
- Niall, proszę cię, aby nasze kontakty nie pogorszyły się przez tą rozmowę.
- Nawet nie miałem takiego zamiaru. – powiedział i przytulił mnie do siebie. Niall okazał się świetnym słuchaczem i przyjacielem. Teraz bardzo się cieszyłam, że poszłam na ich koncert i poznałam tą bandę przygłupów. Gdyby nie oni, moje życie wyglądało by tak jak wcześniej. A tak to przeżyłam pierwszy pocałunek, miłość, chłopaka, zdradę, stałam się silniejsza i co najważniejsze, zyskałam nowych przyjaciół.

Niall został u mnie aż do obiadu. Bardzo Fajnie rozmawiało mi się z nim. Dużo się śmialiśmy, czasem nawet ze swojej głupoty. Niestety po obiedzie musiał pójść, bo ma razem z chłopakami wywiad. Poprosił mnie jeszcze abym go oglądnęła i wyszedł. Od razu zrobiło mi się smutno. Zadzwoniłam do Kate.
- Halo? – usłyszałam w słuchawce głos przyjaciółki.
- Hej. – przywitałam się.
- O, Hej.
- Co robisz? – zapytałam.
- Leżę na łóżku i miałam do Ciebie właśnie zadzwonić. – cicho się zaśmiałam.
- Wyprzedziłam Cię. To może jak leżysz na łóżku, to przyszła byś do mnie?
- No niech Ci będzie. Zaraz będę. – rozłączyła się jak to miała w zwyczaju. Pokręciłam głową i położyłam się wyczekując przyjaciółki. Już po chwili usłyszałam dzwonek. Nieco się zdziwiłam, bo
Nigdy tak szybko nie przyszła. Tworzyłam drzwi i zobaczyłam Zayna. Chciałam już zamknąć drzwi, ale uniemożliwił mi to wkładając nogę. Westchnęłam cicho.
- Czego chcesz? – bardziej wysyczałam niż chciałam.
- Porozmawiać.
- Nie mamy o czym. – powiedziałam.
- Proszę. – wyszeptał i zrobiło mi się go żal.
- No dobra. – wiem, że nie powinnam tego mówić, ale trudno. Wpuściłam Zayna do środka.  Przywitał się z rodzicami i poszliśmy na górę. Zayn chodził po całym pokoju, co mnie zaczynało  już denerwować. – Może byś tak usiadł i zaczął mówić po do przyszedłeś. – usiadł na krzesełku i zaczął mówić.
- Już mówiłem, że chciałem porozmawiać. – czy już mówiłam, że ten człowiek mnie wkurza?
- To już wiem, ale o czym.
- O nas.
- Nie ma już nas. – powiedziałam. Czy on mnie kiedykolwiek słuchał? Bo wydaje mi się, że nie.
- Nadia, ja nie wiem co mi się stało, przepraszam.
- Jedno przepraszam nie wystarczy. – wysyczałam.
- Zrobię wszystko, tylko proszę, wróć do mnie.
- To nie będzie takie proste. – spuściłam głowę. Widziałam teraz, że zależy jemu na mnie. Ale czy jak znów jemu zaufam, to znowu mnie zrani?
- Ja to wiem. Ale z dnia na dzień nie można przestać kogoś kochać.
- Masz rację, ale dlaczego nie przyszedłeś wcześniej? – podniosłam na niego wzrok.
- Bałem się. – szepnął.
- Czego? – dopytywałam się.
- Nie wiem, nie mogłem się po tym zdarzeniu pozbierać.
- Był u mnie dziś Niall i powiedział, że macie dziś wywiad, więc dlaczego Ciebie tam nie ma? – byłam ciekawa.
- Nie chciałem jechać na jakiś głupi wywiad, gdy wiem, że ty mnie nienawidzisz. – powiedział i po moim policzku popłynęła łza. Jeżeli, to prawda, to mnie jeszcze kocha. Mimowolnie się do niego przytuliłam.
- Zayn, proszę, daj mi trochę czasu. Muszę znów Tobie zaufać. Boję się, że znów mi tak zrobisz. – powiedziałam drżącym głosem.
- Wiem, i obiecuję. Już nigdy Cię nie zranię. – teraz on mnie do siebie przytulił. Poczułam się tak bezpiecznie, że nie chciałam się od niego odsuwać.
- Myślisz, że menager będzie na mnie zły?
- Dlaczego? – zdziwiłam się .
- Bo nie poszedłem na wywiad. – mimowolnie zaczęliśmy się śmiać.
 ------------------
Hej ;* Przepraszam was bardzo, że tak długo nie dodałam rozdziału, ale nie miałam czasu. Wybaczcie ;c
Co do rozdziału, to nie podoba mi się. Bardzo dużo dialogów i taki bez sensowny. Przepraszam. Proszę o szczere komentarze i obiecuję, że następny pojawi się za nie długo, aby wam to wynagrodzić.  

czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 15

Hej! To może być taki mały prezencik na święta. Mam nadzieję, że się spodoba, więc Miłego Czytania!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ :D


Wszystko mnie bardzo bolało, a najbardziej plecy. Gdy otworzyłam oczy doznałam szoku. Po pierwsze: Niall, Louis, Harry i Liam leżeli przytuleni do mnie po drugie: leżę na podłodze przy łazience. Wstałam, przy czym wszyscy zlecieli i szybko się obudzili.
- Co się stało?- zapytał pół przytomnym głosem Niall.
- Pobudka?! – krzyknęłam i poszłam wziąć jakieś rzeczy na przebranie i się umyć, w końcu. Dobrze, że była ósma. Mogłam spokojnie się przygotować do wyjścia. Wykąpałam się i ubrałam. Z mokrymi włosami poszłam do kuchni coś zjeść. Nie chciało mi się przygotowywać czegoś specjalnego, dlatego zjadłam tylko płatki z mlekiem.
- Hej. – do kuchni wszedł Zayn. Nawet na mnie nie spojrzał. Prychnęłam pod nosem i poszłam na górę, bo nie chciałam przebywać w jego towarzystwie. Walnęłam się na łóżko, a oczy same mi się zamykały. Usłyszałam, jak ktoś wchodzi do pokoju. Nie musiałam podnosić głowy, aby zobaczyć kto to jest.
- Czemu  nie było Cię wczoraj wieczorem? – zapytał. Odezwał się do mnie, chyba powinnam jemu bić brawo.
- Nie powinno cię to interesować. – powiedziałam. Nie patrzyłam się  na niego. Nie chciałam.
- Jesteś moją dziewczyną.
- No i co z tego? – wkurzyłam się trochę. – Ja mam Ci mówić wszystko, a ty co?
- O co Ci chodzi? – oburzył się.
- O ten tramwaj co nie chodzi! – krzyknęłam i zeszłam na dół. On już mnie naprawdę denerwuje. Pierw mówi, abyśmy mówili sobie wszystko, a on co? Nawet nie chce mi powiedzieć, że idzie się spotkać z byłą? A może to nie jest była? Chyba za dużo filmów się naoglądałam. Chłopaki wiedzieli, że pokłóciłam się z Zaynem, dlatego też nic nie mówili.
Gdy Malik wyszedł z domu ja poszłam za nim. Wiem, że nie powinnam, ale nie mogłam się powstrzymać. Na Zayna czekała już jakaś blondynka. Blond kłaki i tona tapeta na… ryju. Myślałam, ze Malik ma lepszy gust. Gdy zobaczyła, że chłopak idzie w jej stronę wyszczerzyła się. Śmiać mi się chciało z niej, ale nie mógł zobaczyć, że go śledzę.
- Cieszę się, że przyszedłeś. – powiedziała blondii.
- Dlaczego chciałaś się spotkać?
- Zależy mi na Tobie. – popatrzyła się w jego oczy.
- Perrie… - nie dokończył, ponieważ przerwała jemu wpijając się w jego wargi. Moje źrenice momentalnie się powiększyły, a serce zaczęło bić mocniej. Ja śnię czy co? Zaraz potem widzę, jak on oddaje pocałunek i ręce kładzie na jej talii. To było już za wiele. To że ona go pocałowała, no okej, przeżyję, ale on jej nie odepchnął, co gorsza oddał. Szybko biegłam do domu chłopaków. Nie wiedziałam co zrobić. Nie chcę go widzieć, ani rodziców. To gdzie mam się podziać? Nawet nie mam kasy na jakiś nocleg. Chyba muszę już wrócić do domu, do rodziców. Poczekam tylko na Zayna. Może coś mi powie.
Powinnam teraz płakać, przecież mnie zdradził. A jestem tylko zła. Spakowałam swoje rzeczy i posłuchałam muzyki. Pewna piosenka bardzo mi się spodobała. Krótka, ale ładna.

Weep not for roads untraveled
 Weep not for paths left alone
 'Cause beyond every bend
 Is a long blinding end
 It's the worst kind of pain I've known

 Give up your heart left broken
 And let that mistake pass on
 'Cause the love that you lost
 Wasn't worth what it cost
 And in time you'll be glad it's gone

 Weep not for roads untraveled
 Weep not for sights unseen
 May your love never end
 And if you need a friend
 There's a seat here alongside me...

Postanowiłam zrobić tak jak w tej piosence. Nie będę płakać. Leżałam jakiś czas w ciszy, gdy ktoś mi ją przerwał. Był to Zayn, wrócił ze swojego spotkania. Nic się nie odzywał, więc postanowiłam zapytać.
- Gdzie byłeś?
- Przejść się. – odpowiedział i chciał mnie pocałować, ale się odwróciłam. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. – Co się stało?
- Powiedz mi prawdę, gdzie byłeś? – spojrzałam w jego oczy i zauważyłam zakłopotanie.
- Mówiłem już, że na spacerze.
- Zayn, ja wszystko wiem. Widziałam. Więc nie wciskaj mi kitów! Podobno mieliśmy mówić sobie prawdę. – wzięłam swój plecak i już wychodziłam z pokoju, gdy Zayn złapał mnie za nadgarstek.
- To ona mnie pocałowała.
- A ty oddałeś pocałunek, a powinieneś ją odepchnąć. – wyrwałam się z jego uścisku i szybko zbiegłam na dół.
- Nadia! – krzyknął za mną. Chłopaki popatrzyli się w moją stronę zdziwieni, a ja im tylko pomachałam i opuściłam ten dom. Biegłam przed siebie nie zwracając uwagi na przechodniów. W każdej chwili mógł się przecież pokazać Malik. Gdy już byłam ostatecznie daleko zatrzymałam się. Popatrzyłam się za siebie, aby mieć pewność, że go nie ma za mną. Uśmiechnęłam się ,gdy go nie zauważyłam.
Na moich kochanych trybunach jak zwykle nikogo nie było. Ale to dobrze. Cisza… można sobie naprawę głęboko pomyśleć, nad swoim życiem. Przede mną piękny tor wyścigowy i lasek. Jeszcze wszystko jest zielone, ale za niedługo zmieni kolor. Ptaszki wesoło ćwirkają, a wiaterek cicho pogwizduje. Usiadłam sobie na ławeczce i patrzyłam przed siebie. Te miejsce zawsze mnie zadziwiało. O każdej porze roku zmienia swój wystrój, dzieci czasem biegają i swym śmiechem ożywiają to miejsce. Ludzie wygrywają pieniądze, a konie pobijają rekordy.
Jestem ciekawa, tylko jednej rzeczy. Dlaczego to zrobił? Zapewniał, że mnie kocha i w ogóle, a potem całuje się ze swoją byłą. Ja to jednak mam głupie to życie. Komuś zaufam to od razu muszę dostać w tyłek. Obiecuję, że już nigdy się nie zakocham, ani nikomu nie zaufam, tak jak Zaynowi.
Gdy już się ściemniało wróciłam do domu. Nie odezwałam się do rodziców, co zrobiło się mi trochę przykro. Trochę przemyślałam i postanowiłam ich przeprosić.
- Mamo, tato, przepraszam za moje zachowanie. – powiedziałam do nich.
- Córciu, my też musimy Cię przeprosić. – powiedziała mama i zrobiliśmy grupowego przytulasa. Wzięłam kanapki i poszłam do pokoju. Na telefonie miałam jakieś milion nieodebranych połączeń i wiadomości. Przeczytać? Nie, nie chce mi się tego czytać. Jakieś głupie wymówki. Włączyłam laptopa i zaczęłam oglądać pamiętniki wampirów. Bardzo je lubię, ale nie miałam ostatnio kiedy je oglądnąć. Oglądałam, a na moją komórkę co chwila przychodziły jakieś SMSy. Miałam już tego dość, dlatego też wyłączyłam go. Gdy oglądnęłam już wszystkie odcinki byłam zmęczona. Szybko się umyłam, przebrałam w piżamę i zasnęłam.

Mam piękną białą suknię, długi welon i bukiecik. Tato trzyma mnie za ramię i prowadził przez ołtarz. Cały kościół był wypełniony. Ludzie patrzyli się na mnie z zachwytem. Zauważyłam Pana Młodego. Stał do mnie tyłem, więc nie mogłam zobaczyć jego twarzy. Słyszałam jakieś szepty i jak coś tato do mnie mówił, ale nie słuchałam nikogo. Byłam skupiona, aby się nie potknąć i myślałam, co zaraz się stanie. Doszłam do ołtarza, a tato mnie puścił i poszedł usiąść do ławki. W końcu mogłam ujrzeć twarz Pana Młodego. Z uśmiechem na twarzy popatrzyłam się na bok. Chłopak, który stał obok, również popatrzył na mnie. Był to… Zayn?!

Gwałtownie wstałam, a w rogu mojego pokoju była jakaś czarna zjawa lub duch. Przetarłam oczy, a gdy znów tam popatrzyłam, jego już nie było. Zszokowana rozglądnęłam się po całym pokoju. Lecz już go nie było. Mógł to być ten sam, który wcześniej mnie popchnął. Tylko dzięki Malikowi żyję. Ale czemu on mnie obserwuje? A co znaczył ten sen? Ja i Zayn? I, że niby on będzie moim mężem? Na pewno nie. Za bardzo się zawiodłam. Już chyba nie będę umiała jemu zaufać. Było bardzo wcześnie, bo dopiero 6:34 a ja nie mogłam zasnąć. Morfeusz nie chciał zabrać mnie do swojej krainy. Dlatego też leżałam bezczynnie na łóżku i patrzyłam się w sufit. Po jakieś godzinie wstałam, wykąpałam i przebrałam się. Postanowiłam zrobić śniadanie dla wszystkich.
- Witaj Córciu, co robisz? – przywitała się ze mną mama.
- Hej, robię tosty, jajecznicę, a do tego kawę. – uśmiechnęłam się.
- Mmmm… pięknie pachnie. Pomóc ci w czymś?
- Nie, nie musisz.
- W takim razie pójdę ogarnąć się i obudzić tatę. Jak coś to wołaj. – puściła mi oczko i poszła na górę.  Uśmiech nie schodził z mojej twarzy. To jest mój najlepszy poranek z rodzicielką. Dokończyłam śniadanie i poustawiałam wszystko na stole. Gdy skończyłam akurat rodzice zeszli.
- Jak my dawno śniadania razem nie jedliśmy. – zauważył tato.
- No trochę. – zauważyłam.
- Teraz to się zmieni. Wiem, że powinno być tak wcześniej, ale nie rozumieliśmy tego. – powiedziała mama, a ja się do niej przytuliłam. Jak jedliśmy usłyszeliśmy dzwonek.
- Otworzę. – powiedziałam i odeszłam od stołu. Nie wiedziałam, kto może przyjść o tej godzinie. Gdy otworzyłam zobaczyłam…
--------------------------
Wesołych i Radosnych świąt i mokrego Dyngusa i śmiesznego Prima Aprilisa (wybaczcie mi, ale nie umiem pisać życzeń) Następny rozdział dopiero po świętach, bo nie będę mieć czasu na napisanie. Jak chcecie tłumaczenie piosenki to tutaj macie <klik> ;) Liczę na komentarze :P ( jak bym była zła to dałabym taki mały szantażyk typu "jak będzie 7 komentarzy to dodam nowy rozdział" Ale nie daję bo liczę na was! )

poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 14


CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
Miłego czytania ;)

Rano otwierając oczy miałam już uśmiech na twarzy. Szybko wstałam ogarnęłam się z lekka i zeszłam na dół. Doznałam szoku.
- Co wy tu robicie? – spojrzałam zszokowana na rodziców. Może i nie było to miłe powitanie z mojej strony, ale mogłam tak zareagować, gdyż o tej oprze rzadko ich nie ma. Poprawka, nigdy ich nie ma.
- Mamy wolne. – powiedziała jak gdyby nigdy nic rodzicielka.
- Wow, nie wierzę. To jest sen.
- Mów normalnie. – poprosiła mama.
- To jest dziwne, bo was nigdy o tej porze nie ma.
- To się zmieni.
- Dlaczego? – byłam lekko zdziwiona wypowiedzią taty.
- Postanowiliśmy poświęcić Tobie więcej czasu. – uśmiechnęła się mama.
- Wy sobie żartujecie?
- Co to ma być? – zapytał się zdenerwowany ojciec. Chyba myślał, że ja wpadnę w jego ramiona. No to się pomylił.
- Więcej czasu to wy powinniście mi poświęcić jak byłam młodsza. Teraz was  nie potrzebuję! – byłam zła na nich. Pobiegłam do swojego pokoju. Wyjęłam szybko jakieś tam ciuchy na dzisiaj i jeszcze na kilka dni. Wiem, że to głupie, ale nie chcę ich na razie widzieć. Mam tylko nadzieję, że Zayn pozwoli pomieszkać trochę u nich. Do plecaka wrzucałam potrzebne mi rzeczy i już zaraz byłam gotowa.
- Co ty robisz? – zapytał się ojciec gdy mnie zobaczył.
- Przenocuję u chłopka. Nie martwię się. – gdy tylko to powiedział wyszłam z domu. Nawet się nie pożegnałam. Tak, zachowuję się jak rozwydrzone i rozpieszczone dziecko. Ale naprawdę tym swoim postanowieniem mnie zdenerwowali.  Całe dzieciństwo miałam zniszczone przez nich. Właściwie to wychowałam się sama. Cały czas tylko praca, praca i tylko praca.
- Zapukałam do drzwi domu chłopaków i już po chwili otworzył mi Zayn. Widząc mnie trochę się zdziwił, ale zaraz potem zobaczyłam na jego buźce piękny uśmiech.
- Hej, co tu robisz? – dał mi całusa w policzek.
- A nic tak sobie przechodziłam. – wzruszyłam ramionami. 
- I dlatego masz wypchany plecak? – zapytał się uśmiechając się. Westchnęłam .
- No bo… pokłóciłam się z rodzicami. – znowu wzruszyłam ramionami. Myślałam, że może się skapnie o co mi chodzi.
- O co? – dopytywał się.
- Mogę na kilka dni u was przenocować? – spytałam się robiąc, chociaż chyba bardziej próbując, oczy kota ze shreka.
- No oczywiście, że możesz. – ucieszył się i przytulił mnie do siebie mocno. Zaniosłam do pokoju Malika plecak i zeszłam na dół gdzie byli wszyscy.
- Hej wam. – powiedziałam i usiadłam na kanapie obok mojego chłopaka.
- O, hej. – przywitali się. Harry i Louis grali w jakieś wyścigi samochodowe a inni im dopingowali. Gdy już skończyli Loczek oczywiście wygrał.
- Z tobą się nie da grać. Zawsze z tobą wygrywam. – naburmuszył się Loczek. Popatrzył na mnie uśmiechnął się złośliwie. – Nadia tylko z tobą nie grałem. – uśmiechnął się i podał mi urządzenie. Niestety on chyba nie wiedział, że ja w to umiem grać i chyba dobrze, bo nigdy nie przegrałam.
- Okej. – uśmiechnęłam się zadziornie. Loczek wytłumaczył mi co i jak, chociaż nie musiał. Wyścig się zaczął. Zayn i Niall kibicowali mi a Louis i Liam Harremu. Na początku dałam jemu prowadzić. Myślał, że nie umiem, więc się przeliczył.
- Łatwo z tobą też wygram, bo nie umiesz grać. – wystawił mi język Harry na co się zaśmiałam.
- No to się zdziwisz. – powiedziałam cicho i dałam gaz do dechy. Mian Loczka – bezcenna. Chciało mi się z niego śmiać. Próbował mnie wyprzedzić, ale nie udało się jemu, przez co oczywiście wygrałam.
- Miałaś po prostu farta. – powiedział Loczek po skończeniu.
- Po prostu jestem lepsza. – wystawiłam jemu język. Zayn dał mi szybkiego całusa za wygraną.
- Proszę was, nie przy nas! – oburzył się Louis.

- Co jemy na obiad? – zapytałam się. Cały czas graliśmy w tą grę. Z każdym grałam i wygrywałam. Oczywiście mówili, że oszukuję. No bo jak dziewczyna może być lepsza?
- Może coś ugotujesz? – Niall zrobił maślane oczka.
- No dobra. – wstałam i poszłam do kuchni. Znalazłam wszystkie składniki i zaczęłam przyrządzać. Zrobiłam spaghetti. Nie musiałam  nawet ich wołać. Sami przybiegli na co się zaśmiałam.
- To jest pyszne. – powiedział Niall.
- Zgadzam się. – potwierdził Zayn i wszyscy potwierdzili.
- To się cieszę. – wyszczerzyłam się. Po zjedzonym posiłku Liam zaoferował, że posprząta. Zapytałam się czy pomóc jemu, ale nie chciał mojej pomocy. W salonie nie było Zayna więc poszłam na górę. Usłyszałam jak z kimś rozmawia. Wiem, że nie powinnam, ale podsłuchałam.
- Perrie, my do siebie nie wrócimy… - a więc ona znów zadzwoniła. – Ja ją kocham. – mimowolnie się uśmiechnęłam. – Ehh, no dobra. Jutro o dziesiątej w parku. – rozłączył się i usłyszałam jak opadł na łóżko. Dlaczego  się z nią umówił? Uchyliłam drzwi i zobaczyłam Zayna który zakrywa twarz rękoma.
- Zayn… - powiedziałam cicho, a on jak na zwołanie się podniósł. Byłam ciekawa czy mi powie o spotkaniu, dlatego udawałam, że nic nie wiem.
- Co tu robisz? – zaczął chodzić po całym pokoju.
- Nie było Cię na dole, to poszłam tu. – wzruszyłam ramionami. – Coś się stało Zayn?
- Nie, dlaczego pytasz? – kłamał. Nie chciał mi powiedzieć. Czy to znaczy, że mi nie ufa? I może wróci do Perrie? Nie zdziwiła bym się. Ona jest znana i na pewno dużo ładniejsza ode mnie. A ja? Szara myszka nie wyróżniająca się z tłumu.
- Schodzisz na dół?
- Nie, muszę sobie przemyśleć parę spraw. – uśmiechnął się do mnie lekko. Nic nie mówiąc opuściłam jego pokój. Pewnie myśli czy zerwać ze mną, czy nie.
- Co robicie? – zapytałam się chłopaków.
- Nic ciekawego. Przełączamy kanały w celu znalezienia czegoś ciekawego.  – odpowiedział mi Liam. Usiadłam między Liamem a Niallem i patrzyłam się w ekran telewizora.
- Gdzie Zayn? – zapytał się mnie Harry.
- W pokoju, musi przemyśleć parę spraw. – powiedziałam nie za miłym tonem. Zaraz usłyszałam chłopaków „Uuuu…” posłałam mi mordercze spojrzenie  i przestali.
- Kłótnia małżeńska?  - zażartował sobie Louis przez co oberwał poduszką. Tak, też się stało, że zaraz powstała z tego wojna. Byliśmy cali w pierzu. Jak się bawić to na całego! Wszyscy się przebraliśmy i umyliśmy z tego pierza. Gdy już każdy był czysty postanowiliśmy oglądać film. Wybraliśmy jakiś tam horror. Oczywiście Malik gdzieś się  zgubił i go nie było, ale nie obchodziło mnie to. Chłopaki panicznie się tego bali, więc wszyscy byli przytuleni do mnie. To chyba ja powinnam do nich się przytulać, a nie na odwrót. Ale ich nigdy nie ogarniesz…
- Nie wiedziałem, że jest taki straszny. – powiedział Louis.
- On nie był w cale straszny. – zaprzeczyłam.
- Ja się boję. – usłyszałam Harrego. No normalnie jak z dziećmi, lub gorzej.
- To może, jak wszyscy się boimy, a Nadia nie, to śpijmy dziś wszyscy razem. – zaproponował Louis.
- No chyba Cię coś boli…
- No prosimy, bo nie zaśniemy i będziemy Cię nawiedzać. – ciągnął Louis.
- Już się boję. – powiedziałam z sarkazmem.
- Prosimy, tylko dzisiaj. Zayn się nie obrazi. – zrobił słodkie oczka Harry. Zayn… zrobię mu na złość.
- Dobra, ale tylko dzisiaj. – wszyscy się ucieszyli (co za dzieci).
- To ja idę się umyć. – Louis wstał i poszedł. Myślałam, że wszyscy pójdą w ślad za psiastym, ale oni dalej siedzieli.
- A wam to jakieś specjalne zaproszenie trzeba dać? – zapytałam się ich.
- Nie, ale się boję. – powiedział Harry, a reszta jemu przytaknęła. Nagle usłyszeliśmy krzyk Louisa. Przestraszona pobiegłam, a reszta zgrai za mną.
- Louis co się stało?
- Popilnuj mi drzwi, bo boję się, że wejdzie jakiś duch i mnie zabije.
- Duch Cię, może i nie zabiję, lecz mogę to ja szybciej zrobić! – krzyknęłam zdenerwowana. Ten człowiek już na serio mnie wykończy. Czyli, że teraz będę stać pod łazienką i czekać aż się wszyscy umyją? nie dziękuję. – Weźcie tu zostańcie, a ja idę się umyć. – powiedziałam i już odchodziłam gdy mnie zatrzymali. Popatrzyłam się na nich wzrokiem typu „WTF?”
- Nigdzie Cię nie puścimy, musisz nas chronić. – powiedział Naill, a ja zrezygnowałam z pójścia się umyć. Usiadłam na podłodze i oparłam się plecami o ścianę. Gdy ostatni Niall, się mył przysnęło mi się…
--------------

Bardzo dziękuję za nominację do The Versatile Blogger,  od Wiewióra XD Jest to moja pierwsza tak nominacja (na tym blogu).

7 faktów o mnie:
1. Mam kota o imieniu Kitka.
2. Jeżdżę konno.
3. Mam młodszego o rok brata.
4. Kocham czytać książki i jestem od nich uzależniona.
5. Nazywają mnie "człowiek guma" xd
6. Nie umiem przetrwać bez muzyki.
7. Moje przyjaciółki mówią, że jestem chora psychicznie xd
Nominowane blogi:
1. http://my-new-best-friends-1d.blogspot.com/
2. http://the--end-of-love.blogspot.com/
3. http://live-while-we-arre-young.blogspot.com/
4. http://i-hate-you-and-love-you.blogspot.com/
5. http://rock-me-one-direction.blogspot.com/
6. http://hello-in-my-world.blogspot.com/
7. http://and-little-things-1d.blogspot.com/
8. http://second-chance-to-life.blogspot.com/
9. http://just-us-and-this-sick-world.blogspot.com/
10. http://moment-of-love-1d.blogspot.com/

A o to zasady :

- Podziękować nominującemu na jego blogu
- Pokazać nagrodę The Versatile Blogger
- Ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie
- Nominować 10 blogów, które jego zdaniem na to zasługują
- Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów




Hej :D rozdział miał być wcześniej, ale pomyślałam, że dodam w moje urodzinki :D (tak, mam dziś urodziny) i pierwszy raz od szesnastu lat mam białe urodziny ( w sensie że śnieg xd)  a co do rozdziału to taki dziwny, ale trudno, nie miałam w ogóle na niego pomysłu. Czekam na komentarze, moja twarzyczka się raduje na widok nowego komentarza :D Do Następnego!

niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 13


Hej! Przepraszam, że tak późno, ale nie miałam czasu. Nie podoba mi się ten rozdział, nie miałam w ogóle na niego pomysłu. Liczę na wasze opinie! Miłego czytania! CZYTASZ=KOMENTUJESZ!

Całą drogę rozmawialiśmy na jakiś głupi temat.
- Macie w domu marchewki? – zapytałam.
- Jak Louis nie zjadł wszystkich to mamy. A dlaczego pytasz?
- Bo jestem głodna.
- To Ci zrobię coś do jedzenia.
- Ale ja chcę marchewkę.
- Ale ja Ci coś zrobię dobrego.
- Ale ja mam ochotę na marchewkę.
- Ty cały czas byś jadła marchewki. – wtrąciła się Kate.
- Bo są dobre.
- To warzywo.
- To nie jest tylko warzywo! To styl życia! – krzyknęłam. Na co Zayn zaczął się śmiać. – Z czego się śmiejesz?
- Z Ciebie.
- Dlaczego?
- Bo mówisz tak samo ja Louis.
- Widać jest mądry. – po moich słowach Zayn i Kate w buchnęli głośnym śmiechem,  przez co parę (czyt. wszyscy)ludzi popatrzyli się na nas dziwnie.  – Uspokójcie się wreszcie, ludzie się patrzą. – powiedziałam nieco ostrym głosem. Opanowali się trochę i szliśmy dalej. Gdy już doszliśmy do chłopaków drzwi otworzył nam Harry.
- Kate! – krzyknął uradowany i przytulił się do swojej dziewczyny.
- Tak, miło Cię widzieć Harry. – powiedziałam wywracając oczami.
- Tak, Hej – rzucił.
- Hej! – krzyknęłam do reszty, która znajdowała się w salonie.
- Hej! – odkrzyknęli razem.
- Jak tam noc z Malikiem? – Louis poruszył zabawnie brwiami, przez co się zaśmiałam.
- A jak miało być? Dobrze. – wystawiłam język i poszłam do kuchni w celu znalezienia pomarańczowego warzywa.  Szukałam wszędzie i… znalazłam! Było ostanie. Obrałam sobie i poszłam do reszty.
- Co tak chrupiesz? – zapytał się  Louis.
- Marchewkę. – wzruszyłam ramionami.
- Co?! – krzyknął. Popatrzyłam się na niego wielkimi oczami. Marchewka, Louis, życie, marchewka, Louis, życie. Marchewka! On zaczął mnie gonić a ja przez nim uciekałam. Nie poddam się tak łatwo. W końcu mocno się zmęczyłam i stanęłam na chwilę. Jednak nie było to dobrym pomysłem, ponieważ Louis na mnie wpadł.
- Do najlżejszych, to ty nie należysz. – powiedziałam ledwo.
- To za karę. – powiedział.
- Weź z niej zejdź, bo z nic niej nie zostanie. – zainterweniował Niall. Ciekawe gdzie Zayn. Gdy już łaskawie z szedł ze mnie poszłam poszukać mulata. Znalazłam go w jego pokoju smutnego. Nie wiedziałam o co chodzi. Usłyszał, że ktoś jest w pokoju i odwrócił się w moją stronę. Od razu się uśmiechnął, ale zauważyłam, że był to wymuszony. Usiadłam koło niego i popatrzyłam się w jego oczy. Zobaczyłam w nich strach i smutek.
- Co jest? – zapytałam się bo wiedziałam, że nic mi nie powie.
- Nic. – wzruszył ramionami. Westchnęłam.
- Zayn, widzę, że coś jest nie tak. Możesz mi powiedzieć. – zapewniłam go.
- Ale nic nie jest. – dalej się upierał.
- Myślałam, że związek opiera się na zaufaniu i mówieniu prawdy… - wstałam z łóżka. Zawiodłam się. Znowu. Nawet nie zatrzymał mnie gdy wychodziłam. Nie wiem co się stało… nie chciałam być dłużej, więc ubierałam buty.
- Co ty robisz? – zapytał się mnie Niall.
- Nie widać?
- No widać, ale dlaczego już idziesz?
- Nie powinno Cię to interesować. – odparłam trochę szorstko.
- Czemu taka jesteś? – powiedział cicho, ale ja niestety, albo stety to usłyszałam.
- Jaka?
- No… wcześniej byłaś wesoła i w ogóle, a teraz…
- Zapytaj się Zayna. – wyszłam z domu. Nie chciałam dalej tego słuchać. Wiem jak było. To nie moja wina. Było wiadomo, że musi się coś stać. Za pięknie było, aby mogło być prawdziwe. A może to jeden wielki sen i zaraz się z niego obudzę i powrócę do szarej rzeczywistości?
W moim domu jak zwykle nikogo nie było.  Byłam skazana na samotne oglądanie jakiś dennych filmów. Westchnęłam i usiadłam na kanapie. Latałam po kanałach w celu znalezienia czegoś ciekawego. Niestety nic nie było takiego, no bo przecież nie będę oglądać „Mody na sukces”. Zrezygnowana wyłączyłam telewizor. Co robić, co robić? Powtarzałam sobie w kółko. Nagle usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. Serio, przestraszyłam się.
- Witaj córciu! – krzyknęła mama. Zaraz, zaraz. Mama? Co ona tu robi i tata? Stałam i dziwnie się na nich patrzyłam. – Coś się stało, że tak patrzysz? – ocknęłam się.
- Nie. Hej ! – przytuliłam się.
- Nadia pomyśleliśmy z tatą, że może zaprosisz swojego chłopka, Zayna. – brawo dla mojej mamy, zapamiętała jego imię. Ale że co? Nie mam ochoty się z nim teraz widywać i rozmawiać.
- Taa, ale nie dzisiaj. – powiedziałam.
- Dlaczego?
- Bo nie – wzruszyłam ramionami. Poszłam do swojego pokoju. No to było by na tyle z rozmowy z rodzicami, z którymi się długo nie widziałam. Ale to u mnie normalne. Wzięłam komórkę do ręki i przeżyłam szok. 23  nieodebranych wiadomości i 30 połączeń. Czy to znaczy, że się o mnie martwili? Dzwoni teraz Niall. Odebrać czy nie?
- Halo?
- Nadia! W końcu odebrałaś! Co się stało? Zayn nic nie chce nam powiedzieć. – powiedział Niall, a w tle słyszałam resztę chłopaków.
- Przepraszam. – powiedziałam i od razu się rozłączyłam. Wyłączyłam telefon i rzuciłam gdzieś w kąt. Leżałam tak cały czas, aż w końcu zaczęło się ściemniać i zaraz zrobiła się noc. Zayn nawet nie pofatygował się tu przyjść. Nie wiem co to znaczy. Nie kocha mnie już? Tak nagle? A może to co wszystko mówił było kłamstwem? Wstałam i poszłam do łazienki. Po otworzeniu szafki moim oczom ukazał się pewien przedmiot. Dawniej to zrobiłam, ale czy byłam teraz na tyle silna by to zrobić? Drżącą ręką wzięłam przedmiot. Obracałam go ostrożnie w palcach, aby się nie skaleczyć. Nabrałam odwagi i przyłożyłam sobie żyletkę do nadgarstka. Dobrze wiedziałam, że robiąc takie coś pokazuję jaka to słaba jestem. Ale to prawda. Ukrywam siebie prawdziwą, bo tak nauczyło mnie życie. Krew popłynęła z mojego nadgarstka dając przy tym ból, ale on był lżejszy, od tego co mi zrobił Zayn. przejechałam jeszcze raz i zapomniałam o dzisiejszym dniu. Jakby był wymazany z pamięci. To dobrze. Nie chcę go pamiętać. Przemyłam nadgarstki wodą i położyłam się spać.
Rano jeden nadgarstek miałam cały spuchnięty. Chciałam sięgnąć po telefon i obaczyć która jest godzina, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Odpuściłam to i założyłam bandaż na nadgarstek. Przebrałam się i zeszłam na dół. Chociaż była sobota rodziców nie było. Dlaczego? Praca. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się, bo kto mógłby do mnie przyjść? Otworzyłam i zobaczyłam Zayna. Był wyraźnie smutny.
- Nadia… - zaczął.
- O co chodzi? – przerwałam mu.
- Mogę wejść? – zapytał a ja pokazałam gestem ręki aby wszedł.
- Więc? – powiedziałam gdy byliśmy w salonie.
- Przepraszam Cię za wczoraj. Nie wiem co mi się stało. Nie czułem się za dobrze. – patrzył się wszędzie byle nie na mnie. Już wiedziałam, że okłamuje mnie.
- Dobrze wiesz, że to co mówisz jest kłamstwem. – wysyczałam. Malik spuścił głowę i się nie odzywał. – Zaufałam Tobie. Nawet zakochałam, a ty teraz…
- Dzwoniła do mnie wczoraj była. Chciała do mnie wrócić. – przerwał mi. Tej odpowiedzi się nie spodziewałam.
- I nie mogłeś mi o tym powiedzieć wcześniej?
- Chciałem, abyś była bezpieczna.
- Nie rozumiem.
- Ona jest zdolna do wszystkiego. – mówił ściszonym głosem. Zrobiło mi się go żal.
- Zayn, proszę obiecaj mi, że będziemy mówić sobie wszystko. – popatrzyłam się na niego. Ten kiwną twierdząco głową. – popatrz się na nie. – wykonał polecenie. – obiecujesz?
- Tak. – uśmiechnął się, a ja wpiłam się w jego wargi. Były mi teraz bardzo potrzebne. Złapał mnie za nadgarstek, a ja syknęłam z bólu co nie uszło uwadze Zaynowi. – Co Ci się stało? – popatrzył się na bandaż.
- Nic, uderzyłam się.
- Kłamiesz. – popatrzyłam się na moje skarpetki, które były bardzo interesujące. Poczółam jak Zayn odwiązuje mój bandaż. On nie może tego zobaczyć! Wyrwałam rękę z jego uścisku i zaczęłam znowu zawiązywać. – Powiedz, że nie zrobiłaś tego o czym myślę. – nic nie odpowiadałam. – Nadia! – powiedział głośniej i złapał mnie za nadgarstki.
- Przepraszam. – powiedziałam łamiącym głosem. On nic nie powiedział tylko mocno mnie prztylił.
- Obiecaj, że nie zrobisz już tego. – powiedział mi do ucha.
- Obiecuję.
-------------------

Jak ktoś chciały być informowany lub po prostu chciał by ze mną porozmawiać to piszcie na moje gg. 28179957 ;)