poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział 19


Proszę, przeczytaj notatkę pod rozdziałem. Miłego czytania!


Całą noc nie spałam, tylko rozmyślałam o wszystkim i o niczym. Zaufałam w końcu Julii, może wyjdzie mi to
na dobre. Do mojego pokoju przedostały się promienie słoneczne. Spojrzałam na kalendarz i zaniemówiłam. Za dwa tygodnie rok szkolny, a ja kompletnie nie jestem przygotowana. Wzięłam jakieś ubrania z szafy i poszłam się ogarnąć. Na dole czekało już na mnie śniadanko. Zdziwiona tym, bo było dość wcześnie, zaczęłam rozglądać się po pokojach. W salonie znalazłam kartkę, informującą mnie, że musieli wcześniej wyjść. Tak byłam zajęta rozmyślaniem, że nie usłyszałam jak wychodzą. Z niedowierzaniem pokręciłam głową. Zabrałam śniadanie, które składało się z kanapki z dżemem malinowym i kakao i usiadłam przed telewizorem. Przeskakiwałam z kanału jednego na drugiego, aż w oczy „rzucił” mi się jeden program. Był to akurat wywiad z… One Direction. Zostawiłam to i postanowiłam posłuchać, bo i tak niczego innego nie było. Chłopcy jak zwykle robili sobie żarty. W pewnych momentach nawet chciało mi się śmiać. Zayn zabijał mnie swoim wzrokiem i wyglądem… Boże, co ja myślę! Muszę się przed takim czymś powstrzymywać. 
- Zayn, wszyscy jesteśmy  ciekawi, co się w Twoim związku z Perrie? – zapytała się chłopaków prezenterka. Sama byłam ciekawa, więc jeszcze bardziej się  skupiłam na oglądaniu.
- Yyy… - zastanowił się. – w sumie to nic się nie dzieje.
- Czy ma to związek z tą dziewczyną? – na ekranie telewizora pojawiło się zdjęcie Moje i Zayna gdy trzymamy się za ręce. Moje kakao znajdowało się teraz na jasnym dywanie… Mama nie będzie zadowolona…
- Nie mogę tego powiedzieć. Przykro mi. – mrugałam szybko oczami. Tą odpowiedzią dał do zrozumienia wszystkim, że to prze ze mnie od jakiegoś czasu nie było tak zwanej „Zerrie”. Od dziś nie wchodzę na żadne strony plotkarskie czy portale społecznościowe. Już widzę te wszystkie hejty  w moją stronę. No i po co to mi było? Gdy wywiad się skończył, ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć, a kto za nimi był? Oczywiście piątka chłopaków, którzy mają sto pomysłów na sekundę. Chodzi mi oczywiście o całe One Direction.
- Hej! – powiedzieli równocześnie.
- Taa… Hej. – gestem ręki zaprosiłam ich do domu. Niall dopadł lodówkę, Louis marchewki, Zayn lusterko, Harry poprawia swoje loki, a Liam wyrzuca  mi łyżki. Stop! Cofnij, jak to Liam wyrzuca mi łyżki?!
- Co ty robisz?!
- No jak to co? Wyrzucam łyżki.
- No to akurat widzę.
- To po co głupio się pytasz? – zrobił dziwną minę. Westchnęłam i ciągnęłam dalej.
- Dlaczego. Wyrzucasz. Mi. Łyżki. – ostanie słowo wręcz wykrzyczałam.
- Bo się ich boję. – nie no, trzymajcie mnie Muminki, bo mnie zaraz coś trafi.
- Nie pytam się już o nic, ale kupujesz mi łyżki.
- Dlaczego ty mi to robisz? – udawał, że zanosi się płaczem. A może jednak nie? Nic nie odpowiedziałam tylko podeszłam do lodówki i zamknęłam ją przed nosem zdezorientowanego blondyna.
- Ej! – oburzył się.
- Nie ma jedzenia.
- Ty chcesz, żebym umarł z głodu?
- Czasami mam taką ochotę. Muszę pomyśleć nad zabezpieczeniem lodówki. – udawałam, że rozmyślam.
- Proszę Cię, nie rób mi tego. – prawie, że klękał przede mną, więc uciekłam.
- Louis, nie mam więcej marchewek.
- Jak to?
- No normalnie. – wywróciłam oczami i westchnęłam.
- To nie jest normalne. – pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Harry nie poprawiaj już tych włosów.
- Ale one mi się  nie układają. – oburzył się.
- Gadasz jak baba. – posłał mi od razu mordercze spojrzenie. Poszłam do łazienki i wzięłam lakier do włosów. Harry dalej układał, a raczej próbował układać włosy. Podałam mu lakier, który przyniosłam, a on wręcz się na niego rzucił.
- Dzięki. – uradowany zaczął psikać. Podeszłam do Zayna, który rozmawiał ze swoim odbiciem w lusterku.
- Tak Zayn, wyglądasz świetnie. – wywróciłam oczami na słowa chłopaka.
- Serio?
- Co ty tu robisz? – zrobił wielkie oczy. Był jeszcze ładniejszy i słodszy… O czym ja myślę!
- Stoję i tak słucham co mówisz do siebie?
- Długo już tu stoisz?
- A jakiś kawałek… żartuję. – zaśmiałam się na widok jego miny – bezcenne.
- To dobrze.
-Tak Zayn wyglądasz świetnie. – wyszczerzyłam zęby i pokazałam rękoma „dobrze”.
- Czyli, że podobam Ci się? – uśmiechną się do mnie łobuzersko i zaczął się do mnie przybliżać.
- Już Ci kiedyś mówiłam. – zmieszałam się spuściłam wzrok na swoje skarpetki.
- Czyli tak. – położył ręce na moich biodrach. Wszystko działo się w zwolnionym tępię.
- Przepraszam. – wyszeptałam i wyswobodziłam się z jego uścisku.
- Nadia, czy będzie tak jak dawniej?
- Nie wiem. Musisz dać mi czas. Ale nic nie obiecuję.
- Będę czekać. – pocałował mnie w czoło i poszedł do chłopaków. Jeszcze chwilę stałam w bezruchu. Dopiero czyiś krzyk wybudził mnie z tego transu. Weszłam do kuchni, bo tam wszyscy się znajdowali i zobaczyłam Niall, który biegał wszędzie goniąc Louisa.
- Czemu oni biegają? – zapytałam się Liama, bo stał mnie najbliżej.
- Louis wziął ostatnią paczkę żelek i nie chce oddać. – wzruszył ramionami. Jak to ostatnią? Przecież…
- Louis oddaj te żelki po dobroci! – krzyknęłam. Bardzo lubię żelki, więc muszę o nie zawalczyć.
- Nie! – zaczął się śmiać, i biegł dalej. Ja z Niallem goniłam go po całym domu. Byłam już tak zmęczona, że nie miałam siły. Postanowiłam się więc zaczaić, nie zostawię ot tak żelków. Już po chwili przechodził niczego nieświadomy chłopak, który nazywa się Louis. Rzuciłam się na niego, a ten nieprzygotowany spadł razem ze mną na podłogę. Chwilę się siłowaliśmy, ale ostatecznie to ja wygrałam walkę z lekką pomocą blondyna. Uradowana zjadłam razem z Niallem żelki. Louis strzelił focha i się do nas nie odzywał. Po pięciu minutach przyszła do nas Kate, jak się okazało, gdy ja z Niallem biegałam jak głupia za tymi żelkami on zadzwonił do swojej dziewczyny. Miło.
- Jeszcze tylko dwa tygodnie wakacji. – powiedziałam na głos.
- Co?! – krzyknęła Kate.
- Jak to? – dopytywał się loczek.
- W normalnym życiu to się chodzi do szkoły. – wszyscy zmrozili mnie wzrokiem, ale udawałam, że tego nie widzę.
- To musimy jakieś sukienki sobie kupić. – zauważyła Kate.
- Poprawka. Ty musisz, ja nie chodzę w sukienkach. – wystawiłam jej język.
- O nie! Pójdziesz w sukience chcesz czy nie.
- Ale ja nie chcę!
- I do tego założysz szpilki. – uśmiechnęła się Kate.
- Ty chcesz żebym się zabiła?!
- Nie skądże, czemu tak myślisz? – udawała, że nie wie o co chodzi.
- Ty wiesz o co mi chodzi. Nie pójdę w żadnej sukience, ani w szpilkach.
- Jeszcze zobaczymy. – uśmiechnęła się tajemniczo i przytuliła się do Harrego. – Jutro idziemy do galerii.
- A co jeżeli nie mogę? – może tak nagle coś mi wyskoczy…
- To musisz to wszystko odwołać. – puściła mi oczko i rozmowa się skończyła. Jak ja nienawidzę zakupów. Ganiasz po tych sklepach, szukasz i w ogóle. Bezsensu. Jeszcze Kate potrafi przesiedzieć tam pół dnia. Zapowiada się ciekawie. Ale może przez to odnowimy swoją przyjaźń, bo od jakiegoś czasu mało ze sobą rozmawiamy.  
Chciałam w spokoju obejrzeć film, ale z nimi się nie da! Ty się w czuwasz w akcje, a tu nagle taki Louis wyskakuje ci z jakimś pod tekstem albo śmieje się.
- Nie chcę być nie miła, ale tam są drzwi! – ręką pokazałam gdzie one się znajdują.
- Ale my tobie dotrzymamy towarzystwo. Może ci się coś stać i co w tedy będzie? – mówił troskliwym głosem Louis.
-Zaraz mi się coś  stanie jak się nie uspokoicie. – powiedziałam spokojnie.
- Dobra już będziemy spokojnie. – wszyscy pokiwali twierdząco głowami na słowa Lou. Po jakiś pięciu minutach znów się odezwał. – To jest nudne.
- Zamknij tą twarz! – krzyknęłam bo nie wytrzymałam.
- Nie bij mnie, nie bij mnie, nie bij mnie… - mówił pod nosem. Ten człowiek ma naprawdę nierówno pod sufitem.


-----------------
Hej! nie zabijajcie mnie dlatego, że nie dodawałam rozdziału, bo nie miałam jak! wczoraj dopiero wieczorem wróciłam i nie miałam jak dodać! Pisałam, że jadę na majówkę i nie będzie rozdziału!
Czy wyszedł mi ten rozdział? Nie wiem. Sami go oceńcie.
Liczę na wasze komentarze.
Teraz będzie szybciej rozdział, bo nie muszę się już aż tak bardzo uczyć ;)
Co do egzaminu (bo było takie pytanie w komentarzu) to nie wiem dokładnie. Mam mieszane uczucia. A co do charakterystyki, to tak, zdziwiła mnie. Tyle pisałam tych rozprawek a tu nagle charakterystyka.
Obym się tylko dostała do szkoły i będzie git ;)
Do następnego :P

5 komentarzy:

  1. Obyś dostała się do wymarzonej szkoły ;) A rozdział ma dużo dialogów, ale fajnie się go czyta ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty rozdział!Wpadaj do mnie:)
    Nominowałam twojego bloga do Libster Award!:)
    http://zycie-z-one-direction-w-domu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! :)
    Ale się ucieszyłam gdy zobaczyłam NN :)
    Jest jak zwykle wspaniały, a ty Masz ogromny talent, który podziwiam! :)
    Nie mogę się doczekać NN!:)
    Całuję!
    P.s U mnie także NN. Będę Ci bardzo wdzięczna jak wpadniesz i ocenisz :)Bardzo mi na tym zależy:*
    http://hello-in-my-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Niesamowity blog, ty jesteś niesamowita! Zazdroszczę ci talentu <333

    OdpowiedzUsuń
  5. śWIETNE :*
    strasznie mi się podoba to opowiadanie i to jak piszesz :)
    Masz niesamowity styl :*

    http://darkhopeofloveandpain.blogspot.com/ ZAPRASZAM NA BLOGA O NIALLERKU :)( DARK HOPE)
    Narazie pojawili się bohaterowie już niedługo prolog :) hehe ^^

    OdpowiedzUsuń