Hej! To może być taki mały prezencik na święta. Mam nadzieję, że się spodoba, więc Miłego Czytania!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ :D
Wszystko mnie bardzo bolało, a najbardziej plecy. Gdy
otworzyłam oczy doznałam szoku. Po pierwsze: Niall, Louis, Harry i Liam leżeli
przytuleni do mnie po drugie: leżę na podłodze przy łazience. Wstałam, przy
czym wszyscy zlecieli i szybko się obudzili.
- Co się stało?- zapytał pół przytomnym głosem Niall.
- Pobudka?! – krzyknęłam i poszłam wziąć jakieś rzeczy na
przebranie i się umyć, w końcu. Dobrze, że była ósma. Mogłam spokojnie się
przygotować do wyjścia. Wykąpałam się i ubrałam. Z mokrymi włosami poszłam do
kuchni coś zjeść. Nie chciało mi się przygotowywać czegoś specjalnego, dlatego
zjadłam tylko płatki z mlekiem.
- Hej. – do kuchni wszedł Zayn. Nawet na mnie nie spojrzał.
Prychnęłam pod nosem i poszłam na górę, bo nie chciałam przebywać w jego
towarzystwie. Walnęłam się na łóżko, a oczy same mi się zamykały. Usłyszałam,
jak ktoś wchodzi do pokoju. Nie musiałam podnosić głowy, aby zobaczyć kto to
jest.
- Czemu nie było Cię
wczoraj wieczorem? – zapytał. Odezwał się do mnie, chyba powinnam jemu bić
brawo.
- Nie powinno cię to interesować. – powiedziałam. Nie
patrzyłam się na niego. Nie chciałam.
- Jesteś moją dziewczyną.
- No i co z tego? – wkurzyłam się trochę. – Ja mam Ci mówić
wszystko, a ty co?
- O co Ci chodzi? – oburzył się.
- O ten tramwaj co nie chodzi! – krzyknęłam i zeszłam na
dół. On już mnie naprawdę denerwuje. Pierw mówi, abyśmy mówili sobie wszystko,
a on co? Nawet nie chce mi powiedzieć, że idzie się spotkać z byłą? A może to
nie jest była? Chyba za dużo filmów się naoglądałam. Chłopaki wiedzieli, że
pokłóciłam się z Zaynem, dlatego też nic nie mówili.
Gdy Malik wyszedł z domu ja poszłam za nim. Wiem, że nie
powinnam, ale nie mogłam się powstrzymać. Na Zayna czekała już jakaś blondynka.
Blond kłaki i tona tapeta na… ryju. Myślałam, ze Malik ma lepszy gust. Gdy
zobaczyła, że chłopak idzie w jej stronę wyszczerzyła się. Śmiać mi się chciało
z niej, ale nie mógł zobaczyć, że go śledzę.
- Cieszę się, że przyszedłeś. – powiedziała blondii.
- Dlaczego chciałaś się spotkać?
- Zależy mi na Tobie. – popatrzyła się w jego oczy.
- Perrie… - nie dokończył, ponieważ przerwała jemu wpijając
się w jego wargi. Moje źrenice momentalnie się powiększyły, a serce zaczęło bić
mocniej. Ja śnię czy co? Zaraz potem widzę, jak on oddaje pocałunek i ręce
kładzie na jej talii. To było już za wiele. To że ona go pocałowała, no okej,
przeżyję, ale on jej nie odepchnął, co gorsza oddał. Szybko biegłam do domu
chłopaków. Nie wiedziałam co zrobić. Nie chcę go widzieć, ani rodziców. To
gdzie mam się podziać? Nawet nie mam kasy na jakiś nocleg. Chyba muszę już
wrócić do domu, do rodziców. Poczekam tylko na Zayna. Może coś mi powie.
Powinnam teraz płakać, przecież mnie zdradził. A jestem
tylko zła. Spakowałam swoje rzeczy i posłuchałam muzyki. Pewna piosenka bardzo
mi się spodobała. Krótka, ale ładna.
Weep not for roads
untraveled
Weep not for paths left alone
'Cause
beyond every bend
Is a
long blinding end
It's the
worst kind of pain I've known
Give up
your heart left broken
And let
that mistake pass on
'Cause
the love that you lost
Wasn't
worth what it cost
And in
time you'll be glad it's gone
Weep not
for roads untraveled
Weep not
for sights unseen
May your
love never end
And if
you need a friend
There's
a seat here alongside me...
Postanowiłam zrobić tak jak w tej piosence. Nie będę płakać.
Leżałam jakiś czas w ciszy, gdy ktoś mi ją przerwał. Był to Zayn, wrócił ze swojego
spotkania. Nic się nie odzywał, więc postanowiłam zapytać.
- Gdzie byłeś?
- Przejść się. – odpowiedział i chciał mnie pocałować, ale
się odwróciłam. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. – Co się stało?
- Powiedz mi prawdę, gdzie byłeś? – spojrzałam w jego oczy i
zauważyłam zakłopotanie.
- Mówiłem już, że na spacerze.
- Zayn, ja wszystko wiem. Widziałam. Więc nie wciskaj mi
kitów! Podobno mieliśmy mówić sobie prawdę. – wzięłam swój plecak i już
wychodziłam z pokoju, gdy Zayn złapał mnie za nadgarstek.
- To ona mnie pocałowała.
- A ty oddałeś pocałunek, a powinieneś ją odepchnąć. –
wyrwałam się z jego uścisku i szybko zbiegłam na dół.
- Nadia! – krzyknął za mną. Chłopaki popatrzyli się w moją
stronę zdziwieni, a ja im tylko pomachałam i opuściłam ten dom. Biegłam przed
siebie nie zwracając uwagi na przechodniów. W każdej chwili mógł się przecież
pokazać Malik. Gdy już byłam ostatecznie daleko zatrzymałam się. Popatrzyłam
się za siebie, aby mieć pewność, że go nie ma za mną. Uśmiechnęłam się ,gdy go nie
zauważyłam.
Na moich kochanych trybunach jak zwykle nikogo nie było. Ale
to dobrze. Cisza… można sobie naprawę głęboko pomyśleć, nad swoim życiem.
Przede mną piękny tor wyścigowy i lasek. Jeszcze wszystko jest zielone, ale za
niedługo zmieni kolor. Ptaszki wesoło ćwirkają, a wiaterek cicho pogwizduje.
Usiadłam sobie na ławeczce i patrzyłam przed siebie. Te miejsce zawsze mnie
zadziwiało. O każdej porze roku zmienia swój wystrój, dzieci czasem biegają i
swym śmiechem ożywiają to miejsce. Ludzie wygrywają pieniądze, a konie pobijają
rekordy.
Jestem ciekawa, tylko jednej rzeczy. Dlaczego to zrobił? Zapewniał,
że mnie kocha i w ogóle, a potem całuje się ze swoją byłą. Ja to jednak mam
głupie to życie. Komuś zaufam to od razu muszę dostać w tyłek. Obiecuję, że już
nigdy się nie zakocham, ani nikomu nie zaufam, tak jak Zaynowi.
Gdy już się ściemniało wróciłam do domu. Nie odezwałam się
do rodziców, co zrobiło się mi trochę przykro. Trochę przemyślałam i
postanowiłam ich przeprosić.
- Mamo, tato, przepraszam za moje zachowanie. – powiedziałam
do nich.
- Córciu, my też musimy Cię przeprosić. – powiedziała mama i
zrobiliśmy grupowego przytulasa. Wzięłam kanapki i poszłam do pokoju. Na
telefonie miałam jakieś milion nieodebranych połączeń i wiadomości. Przeczytać?
Nie, nie chce mi się tego czytać. Jakieś głupie wymówki. Włączyłam laptopa i
zaczęłam oglądać pamiętniki wampirów. Bardzo je lubię, ale nie miałam ostatnio
kiedy je oglądnąć. Oglądałam, a na moją komórkę co chwila przychodziły jakieś SMSy.
Miałam już tego dość, dlatego też wyłączyłam go. Gdy oglądnęłam już wszystkie
odcinki byłam zmęczona. Szybko się umyłam, przebrałam w piżamę i zasnęłam.
Mam piękną białą
suknię, długi welon i bukiecik. Tato trzyma mnie za ramię i prowadził przez
ołtarz. Cały kościół był wypełniony. Ludzie patrzyli się na mnie z zachwytem.
Zauważyłam Pana Młodego. Stał do mnie tyłem, więc nie mogłam zobaczyć jego
twarzy. Słyszałam jakieś szepty i jak coś tato do mnie mówił, ale nie słuchałam
nikogo. Byłam skupiona, aby się nie potknąć i myślałam, co zaraz się stanie.
Doszłam do ołtarza, a tato mnie puścił i poszedł usiąść do ławki. W końcu
mogłam ujrzeć twarz Pana Młodego. Z uśmiechem na twarzy popatrzyłam się na bok.
Chłopak, który stał obok, również popatrzył na mnie. Był to… Zayn?!
Gwałtownie wstałam, a w rogu mojego pokoju była jakaś czarna
zjawa lub duch. Przetarłam oczy, a gdy znów tam popatrzyłam, jego już nie było.
Zszokowana rozglądnęłam się po całym pokoju. Lecz już go nie było. Mógł to być
ten sam, który wcześniej mnie popchnął. Tylko dzięki Malikowi żyję. Ale czemu
on mnie obserwuje? A co znaczył ten sen? Ja i Zayn? I, że niby on będzie moim
mężem? Na pewno nie. Za bardzo się zawiodłam. Już chyba nie będę umiała jemu
zaufać. Było bardzo wcześnie, bo dopiero 6:34 a ja nie mogłam zasnąć. Morfeusz
nie chciał zabrać mnie do swojej krainy. Dlatego też leżałam bezczynnie na
łóżku i patrzyłam się w sufit. Po jakieś godzinie wstałam, wykąpałam i
przebrałam się. Postanowiłam zrobić śniadanie dla wszystkich.
- Witaj Córciu, co robisz? – przywitała się ze mną mama.
- Hej, robię tosty, jajecznicę, a do tego kawę. –
uśmiechnęłam się.
- Mmmm… pięknie pachnie. Pomóc ci w czymś?
- Nie, nie musisz.
- W takim razie pójdę ogarnąć się i obudzić tatę. Jak coś to
wołaj. – puściła mi oczko i poszła na górę.
Uśmiech nie schodził z mojej twarzy. To jest mój najlepszy poranek z
rodzicielką. Dokończyłam śniadanie i poustawiałam wszystko na stole. Gdy
skończyłam akurat rodzice zeszli.
- Jak my dawno śniadania razem nie jedliśmy. – zauważył
tato.
- No trochę. – zauważyłam.
- Teraz to się zmieni. Wiem, że powinno być tak wcześniej,
ale nie rozumieliśmy tego. – powiedziała mama, a ja się do niej przytuliłam.
Jak jedliśmy usłyszeliśmy dzwonek.
- Otworzę. – powiedziałam i odeszłam od stołu. Nie wiedziałam,
kto może przyjść o tej godzinie. Gdy otworzyłam zobaczyłam…
--------------------------
Wesołych i Radosnych świąt i mokrego Dyngusa i śmiesznego Prima Aprilisa (wybaczcie mi, ale nie umiem pisać życzeń) Następny rozdział dopiero po świętach, bo nie będę mieć czasu na napisanie. Jak chcecie tłumaczenie piosenki to tutaj macie <klik> ;) Liczę na komentarze :P ( jak bym była zła to dałabym taki mały szantażyk typu "jak będzie 7 komentarzy to dodam nowy rozdział" Ale nie daję bo liczę na was! )